9. Jak pracują najemnicy

832 105 12
                                    

Sporo czasu minęło odkąd napisałam ostatni rozdział, ale nie miałam do tego ani czasu ani chęci. 

Dziękuję czytelnikom i oczywiście prosze o zostawienie konstruktywnej opinii. 

****************************************************************************

Hire przekartkowała księgę, a  znalazłszy odpowiednią kartkę wyrwała ją jednym ruchem i rzuciła ogromne tomisko na podłogę. Wolną ręką wyciągnęła buteleczkę z wodą (miałem nieodparte wrażenie, że święconą) i wypiła całą jej zawartość. Z lewej kieszeni wyciągnęła nóż, aby naciąć nim małą ranę na palcu. Krew powoli zaczęła skapywać z jej ręki prosto na kartkę, a gdy uznała, że już wystarczy, podeszła do ściany i przykleiła kartkę kilka centymetrów nad dziurą. Odskoczyła do tyłu kilka kroków składając ręce do modlitwy.

- Światło ukaże twoje oblicze! - krzyknęła (nieco teatralnie moim skromnym zdaniem) - wychodź!

Rozbłysło światło, zadrżała podłoga i... nic się nie stało - ściana nadal miała swoją dziurę, nie pojawił sie żaden demon a kartka wisiała dokładnie tam, gdzie przed kilkoma minutami przykleiła ją Hire - jedynie jej końce delikatnie się zwęgliły.

- Daj spokój - zacząłem - to nie ma...

- Zamknij się! - przerwała mi - ja tu pracuję!

Ponownie złożyła ręce do modlitwy i zacisnęła powieki, skupiając całą swoją energię na przyklejonej kartce, a ja niemal fizycznie  czułem emanująca z niej wściekłość. Dlaczego ta dziewczyna tak bardzo przejmuje się tym wszystkim co robi? Zachowywała się zupełnie inaczej niż Zaświatowi, którzy tu pracują, oni swoją robotę odwalają jak najszybciej ,a później idą obstawiać zakłady ( np. o to ile jeszcze pożyję na tym świecie czy jak długo przetrwa związek kostuchy i Life'a).

- Niech krew obnaży twoje oblicze! - ryknęła - wyłaź do cholery!

I zaległa cisza.

- Amen - powiedziała.

Gdy skończyła mówić kartka momentalnie zajęła się ogniem. Już miałem podejść i wybić jej z głowy dalsze zmagania z dziurą w ścianie, gdy odwróciła się do mnie z przerażaniem w oczach.

- Na podłogę Martii!

Usłyszałem potężny huk i rzuciłem się na posadzkę w ostatnim momencie,  gdyż kilka sekund później dostałbym w głowę półmetrowym odłamkiem ściany. Kątem oka obserwowałem Hire, która stojąc centralnie przed ścianą nie miała tyle szczęścia co ja i próbowała się osłonić stworzoną na szybko magiczną tarczą, która miała ją ochraniać. Widziałem jak jej osłona zmniejsza się, ale w następnym momencie na plecy spadły mi kilogramy gruzu i nie zobaczyłem już kompletnie nic.

Wygrzebałem się po kilku minutach obolały zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Hire. Dziewczyna siedziała pod ścianą, a raczej tym co z niej zostało i spoglądała przed siebie z zastanowieniem. Wyglądała naprawdę okropnie - jej ubranie było całe w strzępach, a ciało pełne świeżych blizn, które leczyły się przy użyciu pieczęci.

- Nic ci nie jest? - zapytałem.

- Jakoś przeżyłam - westchnęła - jak widzę u ciebie też wszystko w porządku, wybacz, że cię nie szukałam, ale dopóki moje rany się leczą nie mogę się ruszać.

 - Miałem na tyle szczęścia, że lecący kawałek ściany nie odrąbał mi głowy. Co się tu do cholery stało?

Rozglądnęła się uważnie a ja podążając za jej wzrokiem uświadomiłem sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźliśmy. Zamiast dziury w ścianie mamy teraz same dziury i trochę ścian.  W wyniku destrukcji sufit tak jakby się obniżył, więc za kilka minut spodziewałem się ujrzeć oddział zaświatowych antyterrorystów, którzy skują mnie i wsadzą do więzienia a następnie, ku niezmiernej uciesze Śmierci, wyślą prosto na dno Tartaru.

Codzienne życie umarlakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz