Ostatnio często wychodzimy razem na miasto. Kilka dni temu w kawiarni jakiś stary oblech na niego patrzył. Zapytałem, czy go zna. Odpowiedział, że nie. Upewniłem się, że już nigdy na niego nie spojrzy...
To nie miało tak brzmieć. Nic mu nie zrobiłem. Chciałem powiedzieć, że już nigdy tam z nim nie pójdę. Tacy ludzie są straszni.