17

502 14 35
                                    

Kilka minut po czymś, co można było nazwać lekko chaotyczną grą wstępną, Alek spojrzał na mnie z pytaniem wypisanym na twarzy.


-Możemy porozmawiać?- zapytał, wlepiając we mnie spojrzenie swoich błękitnych oczu.


- O czym?


- Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że...ja cię nie dotknę, jeśli nie będziesz sama tego chciała- zapewnił.


- A kto powiedział, że ja nie chcę, żebyś mnie dotykał?- zapytałam, unosząc brwi.


- Po prostu nie chcę, żebyś robiła cokolwiek wbrew sobie- wyjaśnił.


- I nie zrobię. 


-To znaczy?


-To znaczy, że... chcę się tej nocy dobrze bawić.  W każdym tych słów znaczeniu. Tylko potrzebuję paru minut dla siebie- uśmiechnęłam się.


- Byle nie za długo, pani Dawidowska.


***


Po obiecanych kilku minutach, wróciłam do niego, ubrana w komplet czarnej, koronkowej bielizny. Rozejrzałam się po pokoju, stojąc w progu drzwi. W niektórych miejscach paliły się świeczki, ale ogólnie, w pomieszczeniu panował półmrok.  W oczy rzuciła mi się stojąca na szafce butelka wina, a obok niej dwa kieliszki. Alek przywołał mnie do siebie gestem. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Pod moją skórą zaczął płonąć ogień, kiedy przejechał dłonią po moim udzie.


-Poczekaj-poprosiłam, czując, jak napina mi się każdy mięsień z osobna.


-Coś nie tak? Jeśli nie chcesz, nie musimy robić tego teraz.


-N-nie. Nie o to chodzi.


-To o co?


-Boję się, że... ktoś nas usłyszy.Na przykład twoja mama albo ktoś inny...


-Ty oszalałaś? To jest nasza noc, rozumiesz? Tylko nasza. Nikomu nic do tego, co będzie się tu teraz działo. Poza tym, mojej mamy tu nie ma i wróci dopiero rano, więc nią się nie przejmuj  Tylko muszę wiedzieć, czy chcemy tego samego.


-Tak- odparłam bez większego zastanowienia.


***


-Kocham cię!- zawołał do mnie już po raz kolejny tej nocy


-J- ja ciebie też- jęknęłam, zaciskając pobielałe od uścisku palce na kołdrze znajdującej się pode mną. Wiedziałam, że prawdopodobnie słychać nas aż na drugim końcu ulicy, ale, ku mojemu zdziwieniu, nic sobie z tego nie robiłam. Nagle z moich oczu popłynęło kila łez wywołanych dużymi emocjami. Słodki Jezu, co on ze mną robił? Dopiero po dłuższej chwili do mojego zamroczonego podnieceniem umysłu dotarło, że za oknem jest już jasno. Słyszałam ludzi na zewnątrz. Usiadłam na łóżku z zamiarem podniesienia się i zrobienia sobie kawy.


- Już mi uciekasz?- Alek złapał mnie za rękę i szeroko się uśmiechnął.


-Nie. Powiedz mi coś szczerze - zaczęłam.- Czy...było ci ze mną dobrze?- zapytałam lekko skrępowana postawionym przez siebie pytaniem.


-Dobrze? Dziewczyno, to była najlepsza noc mojego życia! 


- Poważnie?


- Przecież powiedziałem.


- Pocałuj mnie- rzuciłam.


Bez słowa spełnił moją prośbę, łącząc nasze usta w namiętnym, dość długim pocałunku, przez który na moment straciłam oddech. Później tylko zasnęłam mu w ramionach.


***


Obudziliśmy się po upływie paru godzin.  Akurat wtedy, kiedy moja teściowa wróciła do domu i rozpakowywała walizkę za ścianą. Po chwili zajrzała ukradkiem do nas, a ja poczułam się dziwnie nieswojo, co nie umknęło jej uwadze.


-Dziecko, na litość boską, czy ty myślisz, że ja nie wiem, co w trawie piszczy?  Ja też kiedyś byłam młoda. Nie masz się czego wstydzić, skarbie- uśmiechnęła się ciepło.


- Zaraz, zaraz-włączył się leżący obok mnie Alek.- Wy to z ojcem robiliście?


- A ty  myślisz, że skąd się na tym świecie wziąłeś?


- A poza tym?


- Są rzeczy, których nawet jako dorosły człowiek nie musisz wiedzieć- ucięła.


Resztę dnia po prostu cieszyliśmy się sobą nawzajem...



Hej!

Tak, wiem, w dzisiejszym rozdziale jest dużo TYCH scen, ale uwierzcie mi, opisywałam je najdelikatniej ,jak tylko umiałam:)

Do następnego!

P.

Białe róże| Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz