32

335 16 23
                                    

Kiedy byłam mała, rodzice często powtarzali mi, że cuda się zdarzają. Teraz, jako dorosła już kobieta, nie umiem się z tymi słowami nie zgodzić. Mam męża, który wydaje się być wprost ucieleśnieniem anioła, strata dziecka została nam wynagrodzona dwójką kolejnych i wreszcie ostatnie, trwa powstanie( które, zdaniem władz chyli się ku końcowi), a my dalej żyjemy. Czy tego wszystkiego nie powinno się określić mianem czegoś w rodzaju cudu? Być może. Nie mi to oceniać.


***


Tę noc zapamiętam do końca życia jako najpiękniejszą i zarazem najtrudniejszą. Może to dziwne, ale dotarło do mnie, że na pojawienie się na świecie moich dzieci, czekałam nawet jeszcze nie będąc tego do końca świadomą. I, choć nie umiem policzyć, ile razy tej nocy byłam wręcz święcie przekonana, że umieram, nigdy nie czułam się szczęśliwsza. Ale lekko nie było. Będąc szczerą,  bardziej współczuję Alkowi niż sobie. Bo to on musiał znosić mnie i to, jak darłam się z bólu czy, kiedy próbował na chwilę odwrócić moją uwagę od wszystkich tych średnio przyjemnych rzeczy dziejących się wokół mnie, spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym,,zabij mnie albo ja zabiję ciebie".Później było trochę lepiej. Tylko zamiast wrzasku , był płacz. Mój na zmianę z Alkiem.


***


Kolejny dzień. Wszystko mnie boli. Chce mi się spać, ale jednocześnie mam świadomość, że to najpiękniejsze godziny mojego życia.


-Jak się czujesz?- pyta Alek z troską. Niby mi tego nie pokazuje, ale ja wiem, że jest wykończony.


-Wszystko mnie boli.Ale poza tym jest dobrze. Tak się tylko zastanawiam nad jednym...


-Nad czym?


-Czy dalej będziesz mnie chciał z tą blizną długości kanału La Manche-westchnęłam, uśmiechając się słabo. 


-Ty chyba do reszty oszalałaś- pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą.- Kocham cię. Całą. Włącznie z blizną- ciągnął spokojnie, jakby mówił mi o czymś zupełnie naturalnym i normalnym.


-Ale...


-Przestań. Jesteś piękna, rozumiesz?


-Przepraszam za e wszystkie rzeczy, które ci powiedziałam. Nie wiedziałam, co mówię- rzuciłam, usiłując na niego spojrzeć.


-Kochanie...ty mnie przecież nie masz, za co przepraszać. 


-Podrapałam cię- przypomniałam mu.


-To nic. Wybaczone.Teraz ja ci coś powiem, dobrze?


-Mów.


-Nie da się opisać słowami tego, jak bardzo dumny z ciebie jestem, wiesz?


-Tak się zastanawiałam, czy nie zemdlejesz- wyjawiłam,wracając wspomnieniami do poprzedniej nocy.

Białe róże| Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz