Rozdział _7_

60 4 0
                                    

Bardzo ostrożnie położyłam się na łóżku, bo wszystko mnie bolało. Jednak ku mojemu zaskoczeniu zasnęłam niemal, że od razu.

Rano obudziłam się cała obolała. Z trudem w ogóle wstałam by zrobić sobie śniadanie. Leona nie miała racji, sen mi nie pomógł. Zjadłam śniadanie i położyłam się spowrotem do łóżka. Leona, gdy tylko skończyła jeść podleciała do mnie i położyła się koło mnie. Niby takie małe stworzątko, a ma tak ogromne serce. Zanim zasnęłam, szepnęłam do Leony, krótkie:
-Dzięki, że przy mnie jesteś.
Gdy tylko to kwami usłyszało lekko się uśmiechnęło i zamknęło oczy. Ja po krótkiej chwili ponownie zasnęłam, chociaż nie wiem co z moim kwami.

*****

Niepewnie otworzyłam oczy, a światło momentalnie oślepiło mnie. Po krótkiej chwili, gdy mój wzrok działał normalnie usłyszałam cichą rozmowę. Mamy nie ma, a Leona przeważnie przesiaduje na parapecie. Spojrzałam, więc w tamtą stronę i ujrzałam nie tylko Leonę, ale także dwa inne kwami, po ich wyglądzie mogłam wywnioskować, że są to kwami Biedronki i Czarnego Kota. Po cichu wstałam do pozycji siedzącej, jednak to cicho mi nie wyszło. Rana na brzuchu zaczęła mnie strasznie boleć, przez co wcale nie tak cicho syknęłam z bólu, przy tym chwytając się za brzuch. Kwami zaalarmowane dziwiękiem od razu przerwały rozmowę i spojrzały na mnie. Leona niemal, że od razu podleciała do mnie.

-Laura wszystko dobrze?!- niemal, że krzyknęła spanikowana, a w jej czerwonych oczkach było widać tylko troskę. Ja do niej uśmiechnęłam się słabo i wystawiłam dłonie tak, by mogła na nich siąść. Ona z uśmiechem na twarzyczce wykonała niemą prośbę. W pewnym momencie odwróciła się w stronę parapetu i spojrzała na pozostałą dwójkę.

-Tikki, Plagg, no chodźcie.- mówiąc to leona machnęła zapraszająco łapką, a kwami od razu podleciały do mnie i także usiadły na moich dłoniach. -Laura to jest Tikki kwami Biedronki, a to Plagg serorzerne kwami Czarnego Kota.

-Ej czy wszyscy będą mi teraz wypominać to, że kocham ser!?- krzyknęło zrezygnowane zielonookie kwami. Dziewczyny zaczęły śmiać się z jego miny, a także i reakcji. Ja też się lekko zaśmiałam, jednak to długo nie trwało, gdyż rana zaczęła mnie strasznie piec. Ja momentalnie zabrałam ręce i chwyciłam się za brzuch, a moja przyjaciółka spadła na łóżko wraz z innymi kwami. Z każdą chwilą jest coraz gorzej. Naprawdę, nie wiem czemu mój organizm tak reaguje na ból zadany gdy mam na sobie kostium, ale to nie jest normalne. Przez chwilę udało mi się usłyszeć kawałek rozmowy. Nagle obraz zaczął mi się lekko rozmazywać oraz zaczeło mi się kręcić w głowie przez co musiałam się oprzeć rękami i w tym samym momencie podleciała najpewniej Leona i Tikki, a po krótkiej chwili usłyszałam głos mojego kwami.

-Laura, musisz się przemienić, a w tedy Tikki i Plagg zabiorą cię do Mistrza Fu.

Na jej słowa przytaknęłam.

-Leona, zarycz.- ledwo słyszalnym, a także łamiacym się głosem powiedziałam formułę przemiany. Po chwili byłam już w bardzo dobrze mi znanym lateksowym stroju. Dzięki pomocy kwami udało mi się wstać i dojść do okna. Nie czułam tego bólu tak bardzo jak wcześniej, ale i tak z każdym następnym krokiem ból się nasilał. Przeskakiwałam z dachu na dach, a idąc po nich kwami leciały koło mnie. W pewnym momencie, gdy już byłam dwie ulice dalej od rezydencji Agrestów, zakręciło mi się w głowie i upadłam na dach. Nie byłam już wstanie wstać. Dzięki pomocy kwami udało mi się przynajmniej usiąść pod murkiem.

-Nie dam rady iść dalej.- wyszeptałam już bardzo słabym głosem czułam, że zaraz odpłynę. Do tego zaczęłam strasznie szybko oddychać.

-To co robimy Plagg.- powiedziało przerażone kwami szczęścia.

-Już wiem. Lecę po Czarnego Kota.

Ja słysząc to co powiedział Plagg, zrobiłam się cała czerwona, jednak wiedziałam, że on mi pomoże. Zanim czarne kwami odleciało powiedziałam do niego ciche:

-Pośpiesz się Plagg.

Pov. Adrien

Leżałem na łóżku słuchając muzyki i czekałem, aż Plagg wróci. Nie za bardzo wiem gdzie poleciał, ale ja nie mam zamiaru go kontrolować, nie chce by był zamknięty jak ja. Ważne by wrócił gdy Władca Ciem zaatakuje. Nagle w tle lecącej muzyki usłyszałem jakby krzyk, więc ściągnąłem słuchawki I wyłączyłem muzykę i w tedy ponownie usłyszałem ten krzyk.

-ADRIEN!

Aż podskoczyłem, lecz po chwili ogarnąłem, że tym krzykaczem jest nie kto inny jak Plagg.

-Plagg możesz mnie tak nie straszyć.

-Dzieciaku wstawaj z łóżka i się przemieniaj, to jest sprawą życia i śmierci. A jak się nie pośpieszysz to skończy się śmiercią.

Gdy usłyszałem jego ostatnie zdanie cały się przeraziłem. Szybko wstałem z łóżka i spojrzałem na moje kwami z powagą.

-Adrien gdy się przemienisz na kicikijku znajdź lokalizację Lwicy, a potem się tam udaj, jest tam z nią Tikki, kwami Biedronki, ona ci powie co dalej.

Szybko przytaknąłem.

-Dobra. Plagg, wysuwaj pazury.

Po kilku sekundach w zielonym świetle mam na sobie swój lateksowym stój który tak naprawdę dał mi wolność. Szybko chwyciłem kicikij i wykonałem polecenie Plagga, po chwili wyskoczyło mi gdzie znajduje się Lwica i o dziwo nie jest jakoś daleko od mojego domu. Szybko wyskoczyłem przez okno i zacząłem biec i skakać prowadzony przez lokalizacje Lwicy. Po niecałych 2 minutach biegu już widzialem ją jak siedziałam i ledwo żywym wzrokiem patrzyła przed siebie. Jej oczy pozbawione blasku sprawiły, że aż przeszły mnie ciarki. Po 10 sekundach już byłem koło niej i kucnąłem tuż przed nią.

-Hej Lwica wszystko dobrze?

Zapytałem od razu, a ta tylko pokiwała na nie i lekko się zsuneła na podłogę. Jest z nią coraz gorzej, a to nie wróży nic dobrego. Nagle przed moimi oczami mignęła mi czerwona istotka, po chwili zrozumiałem, że to Tikki.

-Kocie musimy ją zabrać do mistrza Fu, on jej pomorze. W przeciwnym razie mogą być to jej ostatnie godziny.

Gdy usłyszałem drugie zdanie szybko wziąłem białowłosą na ręce i powiedziałem do Tikki krotkie "Prowadź...". Po czym zacząłem biec za lecącym kwami. Dziewczyna z każdą sekundą robiła się bladsza i chłodniejsza, co było przerażające. Po 4 minutach Tikki kazała mi wejść za nią, a ona po prostu przeleciała przez drzwi. Tikki leciała do końca korytarza pełnego drzwi. Gdy zatrzymała się przed jakimiś drzwiami na końcu korytarza pokazała mi łapką, że mam tu na chwilę zostać. Po dosłownie, krótkiej chwili kwami wychyliło się, co było bezpośrednim znakiem, że mogę wejść. Gdy tylko przekroczyłem próg, ujrzałem tego samego starca, który przeszedł do mnie i podarowił mi magiczne sery dzięki, których mam nowe moce. Starzec był przerażony widząc, dziewczynę w takim stanie, a jednocześnie zaskoczony w ogóle widząc ją.

-Czarny Kocie połąż ją tutaj.

Mówiąc to pokazał mi na, jakby mate z puduszką, który był wyłożony kocem. Wykonałem jego prośbę i położyłem ostrożnie na macie.

-Czarny Kocie daj mi swój pierścień i mam prośbę, czy mógłbyś przejść do pokoju obok i zamknął drzwi, bo to ważne, ponieważ będę musiał zdjąć jej naszyjnik.- słysząc jego wypowiedź chwilę się wachałem, ale zdjąłem pierścień i zmieniłem się spowrotem w Adriena, a pierścień podałem starcowi, a sam udałem się do pokoju obok tak jak prosił. Jednak zanim weszłem obruciłem się jeszcze raz.

-Mistrzu Fu, prosze pomóż jej.- mówiąc te słowa, mój głos się łamał, a mistrz tylko pokiwał, a ja weszłem w tedy do innego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi, zerkając na jej bladą twarz ostatni raz. Usiadłem pod ścaną troche dalej od drzwi, by nie słyszeć o czym mówią. No to zostało mi tylko czekać.

Miraculum- Zawsze czy na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz