Próbuje nie myśleć o tym, co zrobiliśmy z Cameronem, ale to jak próba nieoddychania. Nikt nie potrafi tego dokonać.
Leżałam i wpatrywałam się w jeden punkt przed sobą, cała obolała. Łkałam z bólu rozchodzącego po moim ciele. Nie wspominałam o nogach, uderzeniach po pejczu, a przede wszystkim o linach na moich nadgarstkach. Miałam je całe zdarte do krwi, które w tym momencie chłopak opatrywał. Nie miałam siły na nic, nawet na złe słowo z moich ust. Było przyjemnie do momentu Gdy nie wziął swoich terrorystycznych zabawek. Nie mógł tego robić specjalnie, bo dopiero po jakimś czasie zacząłem odczuwać porządne boleści, które nie były spowodowane przyjemnością.
- Zaraz przestanie - Wychrypiał, masując mnie nachalnie po brzuchu. Spojrzałam na niego i starałam się przekulać w jego stronę, ale nie potrafiłam.
Chalamet odszedł ode mnie, lecz po chwili wrócił starając się pode mnie wyciągnąć kołdrę. Gdy to zrobił, podrzucił mną, bym była trochę wyżej, a ja w tym czasie zaczęłam się uspokajać. Położył mnie na lewej stronie materaca, a następnie przykrył do połowy, chowając pod pierzyną piersi. Okrążył łóżko kładąc się za moimi plecami, przycisnął mnie delikatnie do siebie i zaciągnął się zapachem moich włosów. Słuchałam jak oddycha, a w pokoju rozlegała się cisza.
- Następnym razem, jak będzie boleć masz powiedzieć.
Ruszyłam się niezgrabnie, starając się... nawet nie wiem co chciałam zagrać. Może lepiej się ułożyć? Zadziwił mnie swoimi, jak na niego - czułymi słowami.
- Dlaczego Ci na tym zależy? - Gdy leżał przy mnie, czułam się jakbym wciąż krzyczała pomimo, że szeptałam. - Chciałeś się bawić, to się zabawiłeś. Przegrałam. Cieszysz się? - Wzruszyłam powolnie barkami układając głowę na zgiętych rękach, była to najwygodniejsza pozycja jaką mogłam przydziać.
- Twoja siostra prosiła, bym specjalnie nie naruszył twojego zdrowia. - Marknął, było można wyczuć zmęczenie w jego głosie. - Ale wyszło coś przeciwnego.
- Dlaczego taki jesteś? - Ponownie starałam się przewrócić w jego kierunku, zależało mi na tym, abyśmy patrzyli na siebie. Pomimo moich nadgarstków obłożonych opatrunkami musiałam się na nich oprzeć, co dawało niezmierny ból.
- Jaki?
- Taki dziwny - Stwierdziłam leżąc z nim twarzą w twarz - Raz jesteś fajny, następnie chamski. Robisz coś, co nie jest moralne, a później jesteś miły, jakbyś nigdy nic nie zrobił - Wyjaśniałam. Gdybym mogła to bym gestykulowała. - Co tobą kieruję?
- Domyśliłaś się, że byłem w pierdlu, czy ktoś ci powiedział? - Wiedział, że doszłam kropka po kropce do celu, ale potrzebował upewnienia. Przewrócił się na plecy, wpatrując się w sufit.
- Z internetu? - Skrzywiłam się chcąc zobaczyć jego reakcję - Nie mogłam cię nigdzie znaleźć.
- Czyli szukałaś mnie, jak desperatka, która zakochała się w nieznanym facecie? - Spojrzał na mnie prześmiewczo. Uśmiech nie schodził mu z warg. - Obczajałaś mnie.
Nie potrafię pojąć, że chwilę wcześniej flirtowaliśmy w bardzo niebezpieczny sposób, uprawialiśmy seks, a teraz rozmawiamy, jak kto? Nie przyjaciele, a napewno nie jak partnerzy, nawet nie jak razówka, która albo wychodzi i znika lub robi to dopiero nad ranem.
- Nie, to wcale nie tak, że musiałam też pogadać z Loganem. Nie znałam twojego nazwiska - Moja twarz cały czas wyginała się w przeróżnych grymasach - Widzisz? Nawet nie mam siły cię uderzyć. - Wzruszyłam barkami zerkając na jego twarz pogrążoną w mroku. Niektóre świeczki zgasły przez co w pokoju było jeszcze ciemniej, lecz jego rysy nadal dostrzegalne.
CZYTASZ
Zatracona
Romance~ Jego spojrzenie było zbyt harde i warte zazdrości, którą posiadałam. ~ ~ 01.07.2022 ~