9. Brzydka Prawda

342 15 2
                                    

Z dedykacją dla @ksiazKarnas123
Jeden z moich ulubionych rozdziałów!!

Pierwszy raz od dawna byłam tak szczęśliwa. Pierwszy raz od dawna dobrze się bawiłam. Pierwszy raz od dawna jesteśmy z całą ekipą i śmiejemy się bez chwili wytchnienia. Co jakiś czas wychodziłam na parkiet, zerowałam kieliszki lub rozmawiałam z kimś kto został w loży. Jedyną osobą z którą nie wymieniłam słowa dzisiejszej nocy był Cameron. Od dnia w którym wyszliśmy razem na śniadanie, z naszą rodziną, nie zamieniliśmy ani jednego wyrazu. Nie widzieliśmy się i nie kontaktowaliśmy, nawet przez SMSy.

Obserwowałam go, a czasem siadałam obok z odpowiednim dystansem, ale nic więcej. Sączył piwo, następnie zerował kieliszek wódki, lecz nie wychodził na parkiet. Marne dwa razy nawiązałam z nim kontakt wzrokowy i to podczas tańca z jednym, z chłopków. Byłam chodzącym wulkanem radości, bo było coś co jest nie odłączną mą częścią - rura do tańca.

- Zagrajmy w Brzydką Prawdę! - Rozchodzący się krzyk po naszej całej loży był tak melodyjny, że aż chciało się rozpłynąć. Był tak delikatny, jak chmury.

- Marita. Za dużo wypiłaś, że akurat z nami chcesz w to zagrać - Wybełkotał, jak zwykle elegancko ubrany Luke.

Zwrócił się do dziewczyny, która jest moją znajomą. Zawsze jak ktoś potrzebuje pomocy, otrzymuje ją. Kilku z nas jest w różnych stanach, a nawet krajach, lecz dalej pozostajemy rodziną i setki kilometrów nie sprawiają nam kłopotu, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do odległości.

- Ale Hera napewno nie wypiła za dużo, aby podjąć decyzję! - Uniosła wysoko ręce. Spojrzałam się na jej białe zęby, idąc podążając w jej kierunku. Zeskanowałam każdą osobę po kolei, nawet Camerona, który wlampił swój wzrok w nią, jak sroka w gnat.

Nie miał okazji jej poznać. Gdy go nie było każdy żył po swojemu, nie zwracając na niego zbyt dużej uwagi. Podróżowaliśmy, wylecieliśmy na Bali i to właśnie tam poznaliśmy dziewczynę o egzotycznej urodzie i żwawym toku życia.

- Dwa miesiące temu... - Zaczęłam nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Właśnie byłam zbyt pijana, by odmówić. - nakryłam państwo Miller na stole kawowym w moim salonie.

Powiedziałam najbardziej poważnie, jak tylko potrafiłam w tamtym momencie przykładając kieliszek z czystą wódką do ust, marszcząc się i ruszając palcem wskazującym. Po wzięciu ostatniego i największego łuka, odstawieniu szkła, skwasiłam twarz i ponownie na nich spojrzałam. Niektórzy się śmiali, niektórzy spali, ale ta dwójka siedziała i nie wiedziała co ma począć.

- Co robili? - Przez śmiech ciężko było zrozumieć, co Dain powiedział. Cały się trzęsł, aż łezka wypłynęła z jego oka.

- Nawet nie dokańczaj, bo już nigdy nie pójdziesz potańczyć - Wrogie spojrzenie, nie było wystarczające szczere bym się przestraszyła. Wystawiłam do niej język i usiadłam na kanapie.

- Logan ją dokańczał. Nie dał rady wytrzymać trzech rund - Pijacki uśmiech zamienił się w śmiech. Nawet nie kontrolowałam ruchów gdy opadłam na kolana osoby obok, a następnie położyłam się na nich głową i spojrzałam na właściciela.

Buzujący alkohol dodawał mi dziwnej odwagi, ale nadal nic do niego nie powiedziałam. Nie czułam krępującego uczucia dotykając go z własnej woli.

Było wygodnie.

- Ogólnie mam wrażenie, że jak jedna uprawia seks to druga najchętniej by na to patrzyła, aby znać wszystkie szczegóły, bo jeszcze NIE DAJ BOŻE ta pierwsza o czymś zapomni wspomnieć, więc powinnaś się cieszyć, że to widziałaś.

ZatraconaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz