Z kancelarii notarialnej przez podwójne drzwi wylewała się fala ludzi w garniturach oraz odświętnych sukienkach. Pojedyncze kobiety, które najwytrwalej ocierały łzy na cmentarzu, po odczytaniu testamentu wydawały się nieco bardziej pocieszone. Plama czerni rozlała się na chodniku przed budynkiem, gdzie zaraz zapanował harmider długo wyczekiwanych dyskusji po ogłoszeniu woli ostatniego, najstarszego Beilschmidt'a.
Pod koniec swojego życia Heinrich Beilschmidt, nieograniczany przez nic ani nikogo, mógł spokojnie poddać się dziwactwom przystającym jedynie starszym panom, którzy kilka dekad wcześniej dorobili się równie wielkiej fortuny. Dorobek ostatniej głowy rodu Beilschmidt'ów, ten przewidywalny oraz ten bardziej ekscentryczny, budził więc zaciekawienie wszystkich poproszonych do kancelarii członków bliższej czy dalszej rodziny.
Rozdane zostały zabytkowe Volkswageny, dom letniskowy w okolicach Travemunde, cała biblioteczka, misternie wykute rzeźby greckich bogów, chińska porcelana, zabytkowa broń z czasów obu wielkich wojen, prawdziwe arystokratyczne części garderoby, które nadawały się raczej do muzeum oraz wiele innych tajemniczych przedmiotów czy imponujących nieruchomości.
Ludwig opuścił budynek, jako ostatni, nie mogąc oderwać wzroku od pliku dokumentów, który został mu wręczony w gabinecie notariusza. Kolejny raz czytał pierwszą stronę dokumentu, schodząc po niewielkich schodkach pod drzwiami, a następnie przeciskając się przez żywo dyskutujących członków własnej rodziny; połowy z tych twarzy nawet nie kojarzył.
Wygramolił się z eleganckiego tłumu żałobników, po czym skierował się ku stojącym wzdłuż krawężnika samochodom. Oparty o ich rodzinny wóz stał Gilbert, obracając na palcu pęk kluczy, który obaj otrzymali wcześniej wraz z dokumentami. Po całym wydarzeniu Gilbert ruszył przodem, zostawiając młodszego brata za sobą na pastwę jego własnych, czarnych myśli.
Kiedy Ludwig się do niego zbliżył, Gilbert podstawił mu nogę. Młodszy z braci zgrabnie ominął przeszkodę. Gilbert delikatnie uderzył go pięścią w ramię, czego Ludwig już nie mógł uniknąć, a co skutecznie oderwało go od ponownego przeczytania małego druczku na umowie darowizny.
- Dobrze, a czy teraz powiesz mi wreszcie, co ci chodzi po głowie? - zapytał Gilbert, wciąż obracając klucze przed nosem Ludwiga. - Nie my jedyni dostaliśmy od dziadka jakąś nieruchomość. Wyskoczymy na chwilę za granicę, zrobimy sobie małe wakacje - zrobił krok w stronę Ludwiga, aby spojrzeć mu prosto w oczy. - Firma ojca nie upadnie, jeśli się w niej nie pojawisz przez parę dni.
- Nie przeczytałeś tego dokumentu dokładnie, co? - Ludwig zbliżył kartki do oczu brata. - Nie odziedziczyliśmy jedynie samego budynku. Mieszkają tam ludzie - wyjaśnił powoli, drukowanymi literami. - Będziemy musieli jakoś... zapanować nad tym wszystkim - westchnął przeciągle. - Nie zrezygnuję z dobrej posady tylko po to, żeby wyjechać teraz niewiadomo gdzie i zarabiać zbieraniem czynszu od studentów i emerytek.
Dlaczego akurat Polska?, pytał w duchu nieobecnego już mężczyznę.
Gilbert wzruszył ramionami, jednak schował klucze do kieszeni.
- Wyluzuj. Jeśli dziadek Henri potrafił znaleźć czas na swoje fanaberie oraz zajmowanie się kamienicą to mu też możemy. W końcu jest nas dwóch, no nie?
Ludwig uniósł brew, jakby chciał zapytać: jesteś tego pewny?. Miał wrażenie, że cała niewdzięczna robota i tak spadnie na niego; a nawet, jeśli nie spadnie to on i tak ją przejmie, bo jego drobiazgowa natura nie pozwalała mu inaczej.
- Tak à propos, dziadek chyba nigdy nie wspominał nic o żadnej kamienicy? - zapytał Ludwig. - Chociaż dzisiaj przekonałem się, że o wielu rzeczach nigdy nie wspominał - przed oczami stanęła mu nietypowa kolekcja stylizowanych na greckie rzeźb, przedstawiających parę półnagich, objętych mężczyzn, trójkę całkowicie nagich, splecionych ze sobą kobiet lub po prostu kamiennego, męskiego członka; ciotka Leonie, której przypadły te fanty zbladła niczym duch, po czym dostała najsilniejszego na świecie ataku astmy. - Ale żeby pominąć cały dwustuletni budynek ze wszystkimi lokatorami...
![](https://img.wattpad.com/cover/322758054-288-k816158.jpg)
CZYTASZ
Kamienica na Łąkowej | Axis Powers Hetalia
FanficLata 90, zadupie w Polsce. Dziadek Beilschmidt umiera, zostawiając swoim dwóm ulubionym wnukom pokaźną nieruchomość w samym sercu betonowej, postkomunistycznej dżungli. Do nietypowego spadku dochadzą również nietypowi lokatorzy oraz tajemnice starsz...