Już zgaszona nadzieja
Odczekiwam, kiedy zapadnie kara
Nie ma odwetu,
Czekać na chwilę zamętu
Ranić nie chciałam
Czasu ci zabierać nie mogłam
Staję w prawdzie, sąd się wyznaje
Łez nie warto ronić
I w smutku się wodzić
Nie przestać żałować
Nie można przepraszać
Za złe wykonanie
I tak haniebne przeoczenie
Zawiodłam CiebieWidok lśni blaskiem zradliwym
Jakby w twarz uderzyć raczył
Nie chcialam zadawać ci bólu
Bo przecież tylko czas dla mnie tracisz
Twierdzisz, że to cię bardziej rani
Niż sama myśl
O tymżeśmy upadli, potępieni...
Że od groszych nas wyzywają
I chańbą nas otaczają
Sądzą, żeśmy złoczyńców pokrewni
CZYTASZ
Unforgetable
PoetryOstatni z wierszy, w którym zwierzam swoje cierpienia wywołane jednym szkolnym zebraniem, a potrafi ono pozornie zranić niejedno wrażliwe na krzywdę i karę serce...