Wracają dni niepokoju
Wiecznego zamętu
Znów drżę kiedy lśni ten ekran
A w nim nieporządań żałoba
Ponownie ten sam widok martwiący
Pełen wstydu i żenady
Chociaż nic się jeszcze nie zaczęło
I żadnych błędów nie popełniono
Za każdym razem kiedy tam zaglądasz
O przeszłości mi przypominaszNa ten dzień patrzę z przerażeniem
Wszystko staje z zamarciem
Znów obawiam się powrotu
Dni upływających w smutku
Boję się informacji przykrej
Do tej gry się nie nadaję
Że mną słabość pokierowała
I do błędu poprowadziła
I ten wyżut serce łamiący
Powątpieniem wzmocniony
Powróciły tamte chwile
Słowa powiadane w gniewie
Nadzieja jedynie mi pomaga
Złe wspomnienia to tylko złudzenia
Z ulgą odetchnąć, że był to zły senChwila milczenia uwidoczniona
Niecierpliwie wyczekiwana
Wszystko wnet pochłonie
Piękne momenty zabierze
Winą mnie obarczy
Tkwiąc w oceanie goryczy
Pustką tygodnie przepełnione
Myśl ta, że zawsze jest wyjście
I po nocy dzień stajeRany stare znów boleć zaczynają
O konsekwencjach przypominają
Kiedy ten sam widzę widok
Wolę spuśić wzrok
I nie widzeć swoich błędów
Padły kiedyś najgorsze słowa ze słów
Bym zobaczyła, że to godne wstydu
Będę miała to, na co pracowałam
Na karę będę skazana
Inni mówią odpuść sobie
Ja zadałam cierpienie
Nie przejmuj się powiadają
We mnie te same wspomnienia powracająCzuję jak mną obawy kierują
Przed gniewiem przestrzegają
Tej chwili nie da się uniknąć
Żałować, że czasu nie da się cofnąć
Chcę, żeby nic nie uwidoczniono
I o wszystkim zapomniano
Aby to co złe zanikło
Żeby smutku nie sprawiało
Rozpaczy nie wniecało
Uprzedziłam - to z nie mojej winy
To jedynie moje drwinySerce coraz bardziej niespokojne
Na ten moment czekające
Wszystkie myśli tlą się w głowie
Jedyny wie, co będzie potem
Gdy wyda się najgorsze
Każdy dowie się o mojej pokusie
O porażce doświadczonej
W tym dniu wypominanej
Pragnę być spokojna
O nic się nie obawiać
I jedynie tak wspominać
Przeznaczenie mnie nie może karaćSama sobie los wymierzam
Jak to kiedyś powiedziała
Mam wrażenie, że kogoś jeszcze ranię
Jeszcze jedno serce istnieje
Które znosić musi podobne cierpienie
Co się zaraz stanie patrzę
I na świecącą przyszłością poświatę
Na myśl, że nie długo będą konsulaltacje
Czuję, że zaraz zemdleję
Odwagi mi dodaje skojarzenie
Te lęki to stale powracające złudzenieMoment zbliża się nie uchronnie
Niedługo kres wyczekiwany nadziejdzie
Jedna myśl i oddech jeden
Już wszystko przygotowane
Zaraz wejście w szybkim tępie
Żaden sekret ukryty nie pozostanie
Uchroń mnie od tego złego
I ześlij na nią wyrozumiałośćDzień dziś nastał ważny bardzo
Wszystkie myśli do jednego sprowadzają
Znów nas na próbę wystawiają
Ponownie moje serce zranią
Wszelkimi kwestami podrażnią
Byleby nic nie wydano i nie ujawniono
Aby mojego świata nie zniszczono
Wciąż się boję i oczekuję
Nadal o tym jednym myślę
Kiedy tutaj wejdzie błyskawicznie
A ja w smutku pogrążona nieskończenie
Ochroń mnie od kary wymierzonej
Od rozpaczy i trwania w niewierzeDzień ów cierpień nadszedł
Chodź wmawiałam sobie
Wszystko będzie dobrze
Nie sądziłam, że właśnie dziś się to stanie
I kara zapadnie
Wszystkie zebrania są takie same
Kończą się krzykiem, na koniec cierpienie
Znów ta sam twarzy wyraz
Ma się chęć, by cofnąć czas
Zacząć wszystko jeszcze raz
Chociaż wszyscy przy mnie trawają
O moich ranach nie wiedzą
Wiele już pocieszeń wysłuchałam
Z swoich obaw się wciąż nie wyleczyłam
Dalej we mnie wrzą wspomnienia
Które nie ustannie się odradzają
Przypominają o mojej przeszłości
W której nie było nawet cienia radościPowrót był niepozorny
W cud zaczęłam już wierzyć
Niczego ciekawa nie byłam
O zebranie nawet nie śmiałam pytać
Chwilę potem wszystko mi przedstawiono
Wszelkie skargi, troski ujawniono
Jak to kiedyś już miejsce miało
Słowa nieprawdziwe padły
Dziećmi jeszcze jesteśmy
Że spraw na poważnie nie bierzemy
I że spiąć się powinniśmy
Chwilę później jakaś zamyślona była
Martwiła mnie ta jej symboliczna mina
Wyglądała jakby karę spontanicznie wymyślała
Byłam przekonana, że nie będzie ostra
Zaczęła wylewać swe niezadowolenie
Z tego, że nie wiele robię
Nie widziała, że bezczynnie nie siedzę
Staram się jak mogę, żeby było dobrze
Jak możesz mnie o coś takiego oskarżać
Tak przykre rzeczy mi narzucać?
Tonem gardzącym mówiła:
"To mi się nie podoba"
Zabolało mnie jak cierniem poranienie
Z rany, z której krew cieknie
Rozpacz mną owładnęła
Płakać przez jej wyznanie zaczęłam
Nawet przeprosić nie przyszła
Samą w kącie mnie zostawiła
Pewnie dumna z tego była
Że mi się odpłaciła i wyrzyła.
Nie sądziłam
Spotkać mnie kara wymierzona musiała
Miłość również może ranić człowieka
CZYTASZ
Unforgetable
PoetryOstatni z wierszy, w którym zwierzam swoje cierpienia wywołane jednym szkolnym zebraniem, a potrafi ono pozornie zranić niejedno wrażliwe na krzywdę i karę serce...