14 | Hospital

570 27 7
                                    

"Ten, kto ratuje życie jednego człowieka, ratuje cały świat"

"Ten, kto ratuje życie jednego człowieka, ratuje cały świat"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pov Bella

Ciemność i jeszcze raz ciemność. Czułam ból. Palący ból. Jednak po chwili ten ból znikł. Czułam, jakbym leżała na jakimś materacu. Jednak nie mogłam otworzyć oczu. Czyżby był to tylko sen. Czy to co się stało w sali baletowej, było tylko nic nie znaczącym snem? Jednak gdzieś głęboko w sobie czułam, że to co stało się w budynku było to prawdą. Gdy poczułam, że ktoś złapał moją rękę, mogłam wreszcie otworzyć oczy.

- Córeczko - usłyszałam głos, który rozpoznałabym zawsze.

- Mama? - zapytałam się słabym głosem, gdy udało się mi otworzyć oczy szerzej. Zobaczyłam, że jestem w sali szpitalnej.

- Cześć

-Gdzie on jest? - zapytałam ledwo - Gdzie Edward?

- Śpi. - odpowiedziała mi mama pokazując głową na chłopaka, który siedział na kanapie i "spał" - Cały czas tu jest. A tata jest w barku.

- Co się stało?

- Upadłaś i złamałaś nogę. Straciłaś dużo krwi - opowiedziała mi, a ja spojrzałam na nią zdziwiona - Nic nie pamiętasz? - zapytała się, na co kiwnęłam głową na nie - Przyjechał Edward z tatą. Przekonać cię, żebyś wróciła do Forks. Poszłaś do ich hotelu, potknęłaś się i spadłaś ze schodów na sam dół. Wypadłaś przez okno!

- To do mnie podobne. - skomentowałam to.

- Tak mi przykro. - po jej słowach obie usłyszeliśmy, jak by dźwięk telefonu. Kobieta wzięła swój telefon sprawdziła go - To Phil, martwi się o ciebie.

- Piszesz sms-y?

- W końcu. - odpowiedziała śmiejąc się, po czym odłożyła go - Powiedziałam mu, żeby został. Spodoba ci się w Jacksonville. Zawsze świeci słońce, a domek jest słodki. Masz własną łazienkę.

- Chce nadal mieszkać w Forks. - przerwałam jej, gdy zaczęła opowiadać.

- Co? 

- Chce mieszkać w Forks. - powtórzyłam po raz drugi.

- Porozmawiamy o tym.

- Możesz przyprowadzić tatę? Muszę go przeprosić.

- Pójdę po niego. - rzekła, po czym dała mi buziaka w czoło - I po pielęgniarkę - dodała, po chwili wstała i skierowała się do drzwi wychodząc z sali szpitalnej. Gdy wyszła, "obudził" się Edward i spojrzał na mnie.

- Co się stało? Gdzie James i Riven?

- Zajęliśmy się nim - odpowiedział mi wstając i podchodząc do łóżka, na którym leżę - A Riven i Victoria uciekły.

- Żyje dzięki tobie.

- Przeze mnie jesteś tutaj. Najgorsze było to, kiedy myślałem, że się nie powstrzymam.

- Ale udało ci się.

- Musisz jechać do Jacksonville, żebym już nie mógł cię skrzywdzić.

-  Co? Chcesz...? Nie! Co ty mówisz? Chcesz, żebym wyjechała? Nie mogę cię zostawić!

- Wiem. 

- Musimy być razem. Nie możesz mnie zostawić.

- Jestem tu.

- Nigdy nie mów takich rzeczy.

- Nigdzie nie odejdę - gdy wypowiedział te słowa pocałował mnie w czoło, jednak martwił się o coś - Pamiętasz cokolwiek? - zapytał się po chwili ciszy.

- Tak. - odpowiedziałam swojemu chłopakowi - Te czarownice są naprawdę silne. Jednak, gdy jeśli dobrze pamiętam jej imię, Senna rzuciła na mnie jakieś zaklęcie to wtedy czułam się jak przy wypadku na parkingu.

- Senna stworzyłam barierę, jednak na parkingu barierę wytworzyła Kalista.

- Czyli na parkingu uratowałeś mnie, ale również Kalista? - spytałam się Edwarda, na co kiwną głową. Po chwili do pomieszczenia wszedł ojciec. Po rozmowie z wampirami wiedziałam, że muszę podziękować czarownicą. Sporo dla mnie zrobiły. A najbardziej Kaliscie.

Magic Eyes | Jasper Hale-Cullen [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz