- Jak możesz pomóc... - powtórzył na głos. Zastanowił się przez chwilę - Przygotuj sobie broń. - machnął ręką. Prychnęłam i jak mi rozkazał tak zrobiłam. Wyciągnęłam z pudła jakiś kij i powbijałam w niego gwoździe. Brzmi niegroźnie, ale jakby ktoś dostał z takiej broni to szybko by nie wstał. Dumna z mojego dzieła ruszyłam nadzorować nastolatków. Nancy zaczęła wylewać benzynę po korytarzu, a Jonathan montować pułapki. Czułam się bardziej bezużyteczna niż piąte koło u wozu, ale zaakceptowałam ten fakt i tępo patrzyłam na licealistów.
Podczas gdy oni męczyli się nad całym sprzętem ja siedziałam i myślałam. Myślałam o tym, że może Joyce i Hopper już nie żyją.
Trochę słabo jeżeli tak jest.
- Pamiętacie... - powiedział Jonathan, gdy wszystko już było gotowe. Oprócz nas oczywiście.
- Prosto do pokoju Will'a i... - wyrecytowała.
- Nie wdepnij w pułapkę. - dokończył.
- Czekać na ruch jojo i wtedy... - dodała, a gdy skończyła Jonathan pokazał zapalniczkę.
- Jesteście gotowe? - spytał Jonathan.
- Tak.
- Nie.
Obydwoje spojrzeli na mnie.
- Wszyscy wiecie, że nikt z nas nie jest gotowy, więc po co takie pytania? - Nancy wywróciła oczami, a Byers zwrócił wzrok na Wheeler. Wszyscy wzięliśmy nóż do ręki.
- Na trzy. Raz... dwa... Nie musisz- - przerwał widząc minę Nancy.
- Przestań gadać! - skarciłam go.
- Trzy! - wtrąciła dziewczyna. Wszyscy w trójkę przejechaliśmy sobie nożami po dłoniach. To nie było przyjemne.
Zabandażowaliśmy sobie dłonie, a właściwie - oni zabandażowali sobie dłonie, a ja byłam zdana na siebie. Czekaliśmy.
- Słyszałyście? - szepnął chłopak. Wytężyłam słuch. - To wiatr... - westchnął. Opadłam głośno na kanapę. - Nie martw się. - zwrócił to do Nancy. - Mama twierdzi, że światła mówią kiedy nadchodzi.
- Mówią? - powtórzyła. To ją dziwi? Mógł pożreć nas kwiato-potwór, a ją zdziwiło to, że światła mówiły...
- Mrugają. - odparł. - Jak alarm.
Nancy leczyła rękę swojemu „przyjacielowi", a ja zastanawiałam się co mogę robić. Nie chcąc patrzeć na te ich mizianie się, wstałam i bez słowa podniosłam swój kij. Odeszłam kilka kroków dalej i zaczęłam nim wymachiwać.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wręcz próba dostania się do środka!
Tak się wystraszyłam, że upuściłam kij i prawie spadł mi na nogę.
- Jonathan! - ktoś krzyknął z zewnątrz. - Jesteś tam?! To ja Steve!
Nie no super. Jeszcze jego tu brakowało. Postanowiłam się nie ujawniać i pozostałam w ukryciu, dodatkowo schowałam się za ścianą.
- Chcę pogadać! - dalej krzyczał. W końcu Wheeler poszła otworzyć drzwi. Idioci... Słyszałam tylko co mówi Nancy.
- Idź stąd. - rozkazała. Subtelnie... - Nie ważne, idź stąd. - Steve dalej walczył. - Nic. Nic! Nie! Nie! - zaczęła krzyczeć. Harrington nagle wparował do domu, a ja prawie zeszłam na zawał. Mruknęłam do siebie ciche przekleństwo widząc gdzie patrzy licealista.
- Co jest?! - mruknął do siebie.
- Wyjdź! - złapał go za koszulkę Jonathan. - Ja nie proszę, wyjdź! - ciche przeładowanie pistoletu skutecznie uciszyło wszystkich. Podczas ich kłócenia się, zakradłam się do nich.
CZYTASZ
Ja? Harrington, król imprez skarbie!
Roman d'amourCała historia zaczyna się przed wywiadem głównej bohaterki - Robin Morgan i jej przyjaciela - Joego Keery'ego. Robin Morgan - aktorka, dwudziestodziewięciolatka, która grała w niewielu, lecz dosyć sławnych filmach. Jej aktorskim debiutem było zagran...