6. A co, jeśli pofruniesz?

202 10 17
                                    

A co, jeśli pofruniesz? — szybko odpowiedziała Khloe, przysiadając na podłokietniku kanapy. — Wzniesiesz się ponad błękitne niebo. Jesteś naszą dziewczynką z głową w chmurach. Musisz się wreszcie przez nie przebić, maleńka.

Skuliłam się na kanapie, ciaśniej obejmując dłonią szyjkę szampana. Zwątpiłam w to, czy sobie poradzę. Bałam się, że nie podołam zadaniu. Że się nie nadam. To było dla mnie nowe, a ja o tym nic nie wiedziałam. Nie miałam zielonego pojęcia. Czemu Paris podjęła taką fatalną dla swojego salonu decyzje?

Boję się. Boję się tej zmiany. Nowości.

Bałam się jak małe dziecko ciemności, której ironicznie wciąż się lękałam. Nadal byłam niedojrzała. I nie umiałam tego zmienić.

— Nie chcę bez was.

— Nie zawsze będziemy robić wszystko razem, słoneczko. I to jest w porządku. Mamy własne ścieżki, ale możemy się przez nie czasami razem poprowadzić za ręce. By było nam raźniej i pewniej.

— To mi się nie uda — wyrzekałam, cicho parskając. — Czeka mnie kolejne niepowodzenie.

Jedyne co znowu robiłam to upadałam. Miałam nauczyć się chodzić, ale postawienie jednego kroku równało się z porażką, bo zaczynałam od nowa. Jeden krok w przód i bolesny upadek w dół. Za każdym razem musiałam używać rąk, by podeprzeć się podłogi przy wstawaniu. Męczyło mnie to. Może pozostanie na tym poziomie wcale nie było takie złe...

Chciałam uciec. Od wszystkiego, co mnie tak bardzo przejmowało. Potrzebowałam bezpiecznego miejsca, ale nawet takiego nie posiadałam.

Co ja zrobiłam?

Wszystko zepsułam.

Przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz. Moją klatkę piersiową silnie trafiło coś w rodzaju uderzenia. Dziwny dyskomfort w klatce piersiowej, nie pozwolił mi na oddychanie. Czułam jakby powietrze w pomieszczeniu traciło na objętości z każdą sekundą, a ja z tego powodu miałabym się zaraz udusić. Wcześniejszy zawrót głowy nasilił się, a zamiast spokojnego głosu Khloe, usłyszałam piskliwy szum przypominający ten zepsutego sprzętu. Traciłam jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym, zanurzając się w wyraźnie widoczne myśli krążące w mojej głowie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nie mogłam nad tym zapanować. Brak oddechu.

Chyba umieram.

Mój organizm chciał doprowadzić mnie do szaleństwa. Chciał mojej klęski. Tego byłam pewna.

Zaraz zemdleje. Ja nie chcę. Nie jestem na to gotowa.

Przestałam się jakkolwiek ruszać. Znieruchomiałam.

Cichy pisk próbował stawić opór zesztywnieniu calutkiego ciała, nad którym nie panowałam.

P... om... o... c... yy.

— As? — ciche szepty docierały do mnie z opóźnieniem. — Asteria, wszystko w porządku?

— Nie wiem — w uszach bębniły mi własne słowa. Nie wiedziałam nawet, czy opuściły moją głowę, czy w niej zostały.

— Asteria — rozmazany obraz brunetki pojawił mi się przed oczami. — Powtarzaj za mną.

Nie odpowiedziałam. Próbowałam zapanować nad tym, by się nie udusić. Tlenu.

— To przeminie — zaczęła dziewczyna.

To przeminie.

Dreams: Head in the cloudsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz