16. Na zawsze.

56 4 30
                                    

Wyprowadź się z mych snów. Na zawsze.

Tej nocy znowu nie mogłam zasnąć. Miałam okropny mętlik w głowie. Nie przypominał on tego zwyczajnego, który co dzień płatał mi znaczenie. Był bardziej poplątany. Zawiły.

Nic w nim nie miało sensu.

Nawet nie próbowałam przypomnieć sobie jego szczegółów. Przerażał mnie, więc cieszyłam się, że odparował z mojej głowy, gdy tylko się przebudziłam.

W rzeczywistości podobny chaos, który nieskutecznie próbowałam opanować, znajdował się w moim mieszkaniu, gdy szykowałam się na przyjście chłopaka.

Biegałam z kąta do kąta, zbierając swoje rzeczy i ustawiałam rozwalone przy szybki przechodzeniu meble. Męczyłam się, żeby znaleźć idealny kąt dla stolika, który cały czas wydawał mi się stać niesymetrycznie do kanapy. Podeszłam do lustra pokrytego smugami. Pocierałam je najmocniej jak się dało, aby wyzbyć się niechcianych plam. Nie ważne jak mocno się starałam, brud rozcierał się na jeszcze większą powierzchnię. Nie umiałam odnaleźć złotego środka perfekcji.

Wszystko wydawało się sypać.

Odnalazłam w odbiciu swoje własne spojrzenie i na dłużej zawiesiłam na sobie wzrok. Poprawiłam biały top w ramionach i wygładziłam zagniecenia na kolanach jasnych jeansów. Założyłam trzy złote naszyjniki i kilkanaście mieniących się bransoletek na nadgarstki, które zawsze skutecznie odciągały moją uwagę w sytuacjach stresowych, więc były dla mnie niezbędne. Pierścionek, którym też można się było bawić, bo się obracał nałożyłam na palec wskazujący. Wciągnięcie moich pomarańczowych trampek na nogi było finalnym krokiem w uzupełnieniu całej stylizacji. Nie była na miarę zawsze wystylizowanej Khloe, ale spełniała swoją funkcję na dzisiaj.

Ułożyłam jasną grzywkę i spakowałam gumkę do włosów do torebki. Zawsze tak robiłam. Na wszelki wypadek, gdyby w rozpuszczonych byłoby mi niekomfortowo.

Wydmuchałam gorące powietrze nosem. Skubałam skórki przy paznokciach. Nabrałam w płuca większą ilość powietrza.

Zastanawiałam się czy było widać po mnie, że się stresuje.

— Poradzisz sobie! — uderzyłam palcem w lustro, patrząc na siebie.

Chciałam tym podbudować swoją pewność siebie, bo towarzyszyło mi dziwne poczucie strachu po tym, jak całkowicie otworzyłam się przed Nasonem. Nigdy nikomu nie wyznałam tylu rzeczy. Podczas jednej, okalanej pełnią nocy.

Nason już wszystko wiedział. Ostrzegłam go o każdym błędzie, który plątał moje życie.

Od tamtego czasu czułam się z tym co najmniej nieswojo. Nie było chwili, w której nie myślałabym o tym, co pomyślał sobie o mnie w noc moich urodzin. Rozważałam w głowie wszystkie powiedziane wtedy słowa, negując się za to, że mogłam zrobić to lepiej. Lepiej ubrać w słowa wydarzenia ze swojego dzieciństwa.

Jednak nawet ładniej złożone zdania nie pomogłyby w tym, by opowiadanie o tym stało się kolorowsze.

Mimo to on nie uciekł. Został. Wysłuchał mnie. A to było wszystko, czego na ten moment potrzebowałam.

— Ale tu duszno — stwierdziłam, kierując się w stronę okna, aby wpuścić do pomieszczenia więcej tlenu.

Przyłożyłam dłoń do czoła. Było gorące. Skrzywiłam się na pulsujące skronie. Tylko nie to.

Podeszłam do szafki z lekarstwami i wyjęłam z niej termometr. Włożyłam go sobie do buzi, a gdy usiadłam by chwilę odsapnąć na kanapie, włączyłam go, by zmierzył moją temperaturę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dreams: Head in the cloudsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz