7. Spotkania

183 9 0
                                    

Fred, George i Lee Jordan wbiegli do Wielkiej Sali uśmiechnięci od ucha do ucha. Michaela przyglądała się tylko jak podbiegają do Harrego, Rona i Hermiony.

-Zrobiłem to!-krzyknął radośnie Fred w ich kierunku.

-Ale co?-zapytał Ron.

-Zażyłem eliksir postarzający , głąbie.-odrzekł Fred, patrząc na Rona spod byka.

-Wzięliśmy po jednej kropli.—powiedział George zacierając ręce.-Tyle, żeby się zestarzeć o parę miesięcy.

Michaela pokręciła tylko głowa i zobaczyła, że Hermiona robi to samo.

-Jak któryś z nas wygra, to podzielimy te tysiąc galonów między trzech.-dodał Lee, szczerząc się do nich triumfalnie.

-Wcale nie jestem pewna, czy to zadziała.-odezwała się w końcu Hermiona, a George spojrzał na Freda robiąc do niego porozumiewawcze miny.-Doumbledore na pewno to przewidział.

Fred, George i Lee zlekceważyli jej ostrzeżenie, już stojąc metr przed linią wieku. Jeden z nich spojrzał w kierunku stołu Krukonów i gdy odnalazł Michaelę wzrokiem uniósł kciuka do góry, na co dziewczyna wciągnęła do płuc więcej powietrza i dyskretnie uniosła kciuka, chociaż w środku była pewna, że ten plan, nie ma prawa wypalić.

-Gotowi?-zapytał Fred, drżąc z emocji.-No to walimy... ja idę pierwszy...

  Michaela patrzyła, jak zafascynowany Fred wyciąga z kieszeni kawałek pergaminu z napisem : Fred Weasley-Hogwart, a potem wziął głęboki oddech i przekroczył linię.
Przez te kilka sekund, Michaela uwierzyła, że jednak się udało, George również musiał pomyśleć to samo bo ryknął triumfalnie i skoczył za Fredem. Później usłyszała tylko huk, trzask i bliźniacy wylecieli w powietrze, lądując dobre dwa metry od czary ognia.

-Ostrzegałem was.-rozległ się rozbawiony głos, wszyscy odwrócili się w tamtym kierunku, do Wielkiej Sali wchodził profesor Dumbledore.-Radzę wam pójść do pani Pomfrey. Już zajmuje się panną Fawcett i panem Summersem. Oboje również postanowili dodać sobie kilka lat. Ale muszę przyznać, że ich brody nie są tak malownicze jak wasze.

Fred i George udali się do skrzydła szpitalnego w towarzystwie Lee Jordana, który wył ze śmiechu. Reszta sali chichocąc zaczęli jeść śniadanie. Przy stole nauczycielskim zasiedli również Bartemiusz Crouch i Ludo Bagman, którzy byli tegorocznymi sędziami Turnieju Trójmagicznego.
W czasie śniadania jeszcze kilka osób wrzuciło swoje kartki z imieniem i nazwiskiem. W tym Wiktor Krum, jak również kilka dziewczyn z Beauxbatons. Michaela zwróciła jednak uwagę na Cedrika, który przy owacjach Puchonów, również umieścił kartę z swoim imieniem i nazwiskiem w czarze ognia.

-Słyszałaś o Weasleyach?-zapytała Mia siadając przed Michaelą z rozbawiona miną zasłaniając jej tym samym widok na Cedrika.-Kretyni.

-Tsaaaa.-jęknęła i zerknęła przyjaciółce przez ramię, jednak chłopak już zniknął z pola widzenia.-Wszystko widziałam na bieżąco, odrazu wiedziałam, że to nie zadziała.

-A ty co taka zmęczona?-zagadała, a Michaela wzdrygnęła się lekko na myśl zerwanej nocy, aby przygotować bliźniakom eliksir powtarzający.

-Coś nie mogłam spać, ostatnio strasznie się stresuje.-odparła bawiąc się jedzeniem.-Tyle rzeczy się dzieje...

-Jasne, nie przejmuj się.-pocieszyła ją Mia.-Spotkamy się potem, muszę jeszcze pogadać z Cho!-dodała i udała się na drugi koniec stołu, gdzie siedziała jej siostra.

Michaela po zjedzonym śniadaniu chwyciła torbę i udała się już do chatki Hagrida, gdzie usiadła na pobliskim kamieniu i czekała na zbliżająca się lekcje. Hagrid może i nie był najlepszym nauczycielem, często przynosił na zajęcia bardzo niebezpieczne stworzenia, jednak był to człowiek o dobrym sercu i utrzymywał stały kontakt z jej rodzicami i siostrą.

Kruk z poczuciem humoru  •George Weasley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz