Poranek okazał się bardzo ulewny. Błonia pokryły się błotem i kałużami, a kamienne ściany hogwartu pociemniały od wilgoci. Na zewnątrz nie było nikogo oprócz garstki Krukonów, którzy odbywali właśnie kolejny trening Quidditcha.
Michaela siedziała przemokniętą na miotle, kurczowo trzymając ją nogami by się nie ześlizgnąć. Rękami co jakiś czas musiała przetrzeć gogle, aby widzieć cokolwiek, jadnak niewiele to zmieniało bo już po chwili znów było na nich pełno kropel.
Krukonka była wykończona, nie tylko niespodziewanym treningiem, ale również małą ilością snu po wieczornej imprezie u Gryfonów. Spała raptem trzy godziny, gdy nagle do dormitorium wbiegła Cho poinformować ją i Mie o nagłym treningu. Jak się później okazało Roger zapomniał im o nim powiedzieć. Mimo wszystko był wściekły gdy obie dziewczyny przybiegły spóźnione i umazane od góry do dołu w błocie, a za usprawiedliwienie się tym, że za późno im powiedział, musiały biegać dookoła boiska pięć okrążeń. Co w przemokniętych szatach i kałuży w butach było nie lada wyzwaniem.Teraz gdy tak wisiała wysoko nad boiskiem przyglądając się nowej zagrywce jaką wymyślił Roger, marzyła tylko o tym by znów znaleźć się w łóżku. Mia również wyglądała na zmęczoną. Ziewała co chwile i gdy tylko mogła unikała robienia czegokolwiek.
-Dziewczyny kończymy na dzisiaj!-Kapitan drużyny krzyknął donośnie i pomachał ręką w ich kierunku.
Mia odrazu zerwała się w dół, natomiast Michaela powoli opadła, by jeszcze ostatni raz zerkając na pokryty deszczem hogwart, który wydawał się jeszcze bardziej magiczny i tajemniczy niż zwykle.
-Nie dość, ze spóźnione to jeszcze leniwe.- zakpił chłopak, gdyż obie dziewczyny wyładowały na ziemii.
-Źle spałam.- odpowiedziała Michaela zarzucając kaptur na głowę i chwytając miotłe w dłoń.
-Czyżby?-rzuciła kąśliwie Mia wymijając dziewczynę i kierując się w stronę szatni.
Roger odprowadził czarnowłosą spojrzeniem po czym spojrzał na Michaele i machnął dłonią dając jej znać by już udała się do szatni.
Dziewczyna poszła śladami swojej koleżanki i już po chwili znalazła się w budynku gdzie oparła swoją miotłe o ścianę schowka.
Zarzuciła na siebie już przemokniętą pelerynę i nie przebierając swojego stroju powędrowała w stronę szkoły. Ubrania, które wzięła ze sobą na zmianę trzymała kurczowo pod peleryną. Wciąż lało dlatego nie było najmniejszego sensu się przebierać. Krukonka kierowała się prosto do jej ulubionego miejsca, zaraz po bibliotece, a mianowicie do łazienki prefektów, gdzie mogła odpocząć w samotności. Nie chodziła tam często. Czasem wolała szybko wykąpać się w łazience Ravenclawu, ale gdy męczyły ją myśli i górę brało ogólne zmęczenie, pozwalała sobie na chwile spokoju tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie. Nie licząc wrzeszczącej Marty, która często siedziała na parapecie okna i płakała donośnie.
Michaela kilka razy chciała porozmawiać z duchem dziewczyny, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej, ale gdy tylko poruszała temat jej śmierci, Marta wpadała w straszną histerię i rozsadzała toalety.Łazienka była dużo większa w porównaniu do tych, które do dyspozycji mieli uczniowie na codzień. Wystrój był też dużo bogatszy. Cała łazienka była wykonana z marmuru, a z sufitu zwisał kandelabr. Na końcu pomieszczenia znajdowały się zabudowane toalety. W samym centrum pokoju znajdował się pusty, prostokątny basen z trampoliną. Ze ścianek basenu wystawały złote krany, każdy z klejnotem o innej barwie osadzonym pośrodku rączki. Z każdego kurka wypływał inny rodzaj płynu do kąpieli zmieszanego z ciepłą wodą i pianą. Mimo rozmiaru basenu, jego napełnienie trwało wyjątkowo krótko. W pomieszczeniu znajdowały się ręczniki i szlafroki, które były niesamowitym udogodnieniem. Najbardziej charakterystyczny w pomieszczeniu był portret syreny, która plecami do obserwatora, czesała włosy.
CZYTASZ
Kruk z poczuciem humoru •George Weasley•
FanfictionO tym jak Weasleyowie rozkręcali swój biznes na szóstym roku. Michaela Tonks, pomimo swojej spokojnej natury i nienagannym zachowaniu, zostaje zmuszona do pomocy Fredowi i Georgowi Weasley. Jednak nie wie jak bardzo przyczyni się do rozwoju ich bizn...