Odkąd Michaela widziała bliźniaków, minęły już dwa tygodnie. Starała się ich za wszelką cenę unikać, co szło jej całkiem nieźle. Jednak ciągle wracała myślami do wycieczki Mii na piętro piąte.
Krukonka kilkukrotnie chciała spytać Mię, gdzie podziewała się tamtej nocy, kiedy na mapie bliźniaków widziała jak znika. Jednak zrezygnowała, aby nie budzić podejrzeń, skąd w ogólne dostała taką informację. Powiedziała jej tylko, że oddała walizkę Weasleyom i zerwała z nimi wszelkie kontakty, dzięki czemu przestały pojawiać się problemy.
Między innymi Angelina i Alicja, w końcu dały spokój i nie szeptały za jej plecami.Przez te ostatnie dwa tygodnie najbardziej była skupiona na przygotowaniu szkoły na przyjazd uczniów z Beauxbatons i Durmstrangu. Na każdej dłużej przerwie omawiali dokładnie z profesor McGonagall przebieg ich przyjazdu.
Aż w końcu ten dzień nastał.
Michaela zbiegała najszybciej jak się tylko dało z wieży, gdzie odbywały się lekcje wróżbiarstwa. Miała tylko pięć minut, aby znaleźć się w salonie Krukonów i zaprowadzić pierwszo i drugoroczniaków na dziedziniec szkoły. Przebiegła obok wielkiej sali prawie przypadkowo wpadając na Hermionę Granger, jednak ta zdążyła odskoczyć na bok. Krukonka krzyknęła przepraszam nie odwracając się nawet za siebie. Powędrowała schodami na czwarte piętro, wbiegając w jeden z większych korytarzy i wspinając się po kolejnych schodach, aż stanęła przed solidnymi, drewnianymi drzwiami ze złotą kołatką w kształcie kruka. Zapukała nią trzy razy i odsunęła się dalej, gdy ta przemówiła.
-Gdzie są przedmioty, które zniknęły?-rzekła kołatka chłodnym tonem.
-Przedmioty, które zniknęły...-mruknęła cicho Michaela przechadzając się przed drzwiami.
Krążyła tak chwilę zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią, bo gdyby odpowiedziała na zagadkę źle, musiałaby czekać, aż do przyjścia kolejnego ucznia, na co nie miała zbyt dużo czasu.
-Mogłabyś powtórzyć jeszcze raz?-westchnęła zrezygnowana.
-Gdzie są przedmioty, które zniknęły?-odpowiedział chłodno.
-To bardzo proste.-do jej uszu dobiegł melodyjny głos dziewczyny.-Są wszędzie.
Kołatka drgnęła, a później drzwi uchyliły się. Spojrzała w lewo i ujrzała Lunę Lovegood przyglądającej jej się z zaciekawieniem.
-Dzięki...Luna.-uśmiechnęła się, co dziewczyna odwzajemniła i weszły wspólnie do pokoju wspólnego Krukonów.
Pierwszo i drugoroczniacy czekali na nią w pokoju wspólnym o umówionej porze. Zebrała ich i pomaszerowała wraz z nimi na dziedziniec. Ustawiła uczniów w rzędzie, a później sama przyłączyła się do swojego roku stając obok Mii i szturchając ją lekko.
Dookoła dziedzińca stały wszystkie domy w szeregach, otaczając główny plac, na który wkroczył profesor Dumbledore wraz w towarzystwie pozostałych nauczycieli.
Długo nie musieli czekać na pojawienie się pozostałych szkół. Rozległ się podekscytowany gwar i wszyscy popatrzyli w tamtym kierunku. Z jeziora wynurzył się ogromny statek, który po chwili dobił do brzegu.
W tym samym czasie na samym środku dziedzińca stanęła karoca ciągnięta przez wielkie uskrzydlone konie. Dumbledore podszedł bliżej, gdy drzwi się uchyliły, a z karocy wyszła olbrzymia kobieta w długiej sukience. Przywitali się ze sobą, a później ruszyła w głąb szkoły. Za nią kroczyli z gracją, w niebieskich mundurkach, uczniowie z Beauxbatons. Kilku chłopców gwizdnęło chuligańsko na widok dziewczyn z owej szkoły, które nie przejmując się tym wciąż kroczyły za swoją dyrektorką. Gdy zniknęli w murach szkoły, na dziedziniec wkroczyli uczniowie z Dumstrangu wraz z mężczyzna o szczurowatym wyglądzie, któremu, jak się później okazało, brakowało kilku zębów, co rzucalo się w oczy gdy rozmawiał z Dumbledorem. Kilka dziewczyn zapiszczało patrząc na jednego z większych uczniów, który dawał się być tym ucieszonym.
![](https://img.wattpad.com/cover/321206902-288-k332332.jpg)
CZYTASZ
Kruk z poczuciem humoru •George Weasley•
FanficO tym jak Weasleyowie rozkręcali swój biznes na szóstym roku. Michaela Tonks, pomimo swojej spokojnej natury i nienagannym zachowaniu, zostaje zmuszona do pomocy Fredowi i Georgowi Weasley. Jednak nie wie jak bardzo przyczyni się do rozwoju ich bizn...