12. Dział Ksiąg Zakazanych

163 10 2
                                    

George:

-Więc zaprosiłeś Alicję?-Fred postukał palcami  w wypoczynek po czym spojrzał na brata wyczekująco.

-Tak jakoś wyszło...-odpowiedział beznamiętnie George siedzący na fotelu obok i bawiąc się różdżka.

George rozejrzał się dookoła chcą uniknąć spojrzenia swojego brata i zaczął obserwować trzecioklasistów grających w gargulki.

-Nie mówiłeś przypadkiem, że się nie wybierasz?-zagadał Fred stukając brata w ramię.

-Tak, ale...-tu przerwał na chwile samemu nie wierząc w to co powie.-... zmieniłem zdanie.

-Ta, tak nagle.-Fred parsknął śmiechem, George jednak miał kamienny wyraz twarzy.

-A ty z kim idziesz?-zapytał po chwili odwracając wzrok od trzecioklasistów i patrząc na brata.

-Szczerze? To się jeszcze nie zastanawiałem.-wzruszył ramionami.-Myślałem żeby zaprosić Angelinę, skoro ty zaprosiłeś Alicję.

-No tak, jasne.-odpowiedział George.-Tak sądziłem, że zaprosisz Angelinę.

-Ale wiesz co?-Fred zaśmiał się i spojrzał na brata.-Chyba jednak zaproszę Michaele. Też chyba ma w planach nie iść, a przydałoby jej się... trochę rozrywki.

George zaśmiał się nerwowo, co zauważył jego brat i odchrząknął.

-O ile nie masz nic przeciwko?-dodał po chwili Fred zerkając na niego ukradkiem.

-Ja?-George parsknął.-Czemu mam mieć coś przeciwko? To ty sobie zrujnujesz bal, a nie ja.

Chwycił butelkę soku dyniowego o pociągnął kilka dobrych łyków.
Fred zerkał na niego od czasu do czasu śmiejąc się pod nosem.

-No co?-warknął George trochę zbyt nerwowo, przecierając białką koszulą usta, aby pozbyć się resztek soku.

-A nic, nic.-jego brat uśmiechnął się szczerze i spojrzał w sufit.

Chłopak zabił go spojrzeniem ostatni raz, po czym wstał i udał się do wyjścia z salonu.

-Idę po coś do jedzenia, spotkamy się na miejscu.-George machnął bratu ręka i wyszedł przez portret.

Idąc kamiennym korytarzem spotkał Harrego, który w pośpiechu niósł w rękach kawałek materiału. Gryfon domyślił się, że niesie pelerynę niewidkę. Jednak Harry tak się śpieszył, że nawet nie zauważył Georga, która za nim kroczył, a po chwili zniknął gdzieś za drzwiami.

________________________________

-Lumos.-Michaela szepnęła cicho, a chwile później słabe światło oświetliło pobliski regał.

Dziewczyna pochylona powoli kroczyła do przodu i rozglądała się od czasu do czasu. Drewniana podłoga uginała się pod jej ciężarem, głośno przy tym skrzypiąc
Opustoszała biblioteka wydawała się teraz dziewczynie niezwykle przerażająca, mimo że uwielbiała w niej przebywać samotnie. Sam szelest stron przyprawiał ją o dreszcze.
Skierowała różdżkę jeszcze bliżej regałów, aby móc dokładnie przyjrzeć się tytułom ksiąg. Część z nich była zatytułowana była w dziwnych językach, Krukonka rozpoznała w nich język gobliński, jednak pozostałe wciąż były niewiadomą.
Sama nie wiedziała, czego tak naprawdę szuka, chciała znaleźć coś, co wytłumaczyłoby dlaczego wciąż żyje, po tym jak oberwała śmiertlenym zaklęciem. Oczami lustrowała kolejne tytuły, jednak żaden z nich nie był zrozumiały.
Po kilku minutach oparła się o jeden z mniejszych regałów, który zaskrzypiał cicho pod jej ciężarem. Westchnęła zrezygnowana i zaczęła się zastanawiać co ona tu w ogóle robi, skoro nawet nie wie jakiej księgi szukać. Po chwili szafka drgnęła, zakołysała się i przesunęła, a kilka ksiąg upadło na ziemię.
Michaela zamarła. W kolejnej chwili ze stron starych książek zaczął wydobywać się dźwięk. Ten dźwięk przypominał raczej mieszankę wrzasku i płaczu, jednak był na tyle donośny, że Filtch zapewne już biegł w jej kierunku.
Krukonka przeklnęła się w myślach i rzuciła na podłogę chcąc jak najszybciej uciszyć wyjące strony. Te jednak nie dawały się zamknąć, tylko zaczynały wyć coraz głośniej i głośniej, z każda kolejną próbą.
Gdy światło lampy rozbłysło w bibliotece Krukonka szybko rzuciła na siebie zaklęcie Kameleona i dała nura pod ławkę, która była najbliżej od wejścia do Działu Ksiąg Zakazanych. Skuliła się jak tylko się dało i starała się oddychać tak cicho jak to tylko możliwe. Słyszała kroki Filtcha, który dyszał ciężko i szurał swoimi buciorami po ziemi, obok niego szła jego kotka, Pani Noris, która syczała co jakiś czas.

Kruk z poczuciem humoru  •George Weasley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz