5. Piętro siódme

190 10 0
                                    

-Powiedz mi, jak ty chcesz to schować?-Mia wskazała na wielką walizkę Weasleyów,  która leżała u stóp łóżka Michaeli.

-Chciałam użyć zaklęcia zmniejszającego, ale chyba coś na nią rzucili.-Krukonka zmarszczyła brwi stukając różdżką nerwowo w kolano.-Nic na nią nie działa.

Po kolejnych nieudanych próbach rzucenia zaklęcia zmniejszającego, jak również zaklęcia lewitacji. Michaela postanowiła samodzielnie zanieść walizkę pod peleryną szkolną.
Chwile przed godziną jedenastą ruszyła na siódme piętro przeklinając sama siebie, ze musi coś takiego robić i w duchu modląc się, aby nikogo nie spotkać.
Przemierzała w całkowitej ciemności kamienne korytarze Hogwartu, zatrzymując się co jakiś czas i nasłuchując, czy nikt się nie zbliża. Wbiegała już po ostatnich schodach, gdy nagle usłyszała czyjeś kroki.
Zamarła.

Schowała się za najbliższą zbroją i czekała. Serce waliło jej jak oszalałe, a oddech stał się nieco szybszy.
Co się stanie jak ją złapią o tej godzinie poza salonem? Przecież wszyscy wiedzą, że dzisiaj nie ma patrolu.
Czy zabiorą jej odznakę prefekta?
Wstrzymała oddech, gdy ujrzała światło na końcu korytarza.

Przeklęci Weasleyowie! Przeklęta walizka!

Krukonka wysunęła powoli różdżkę i obejrzała się dookoła. W zasięgu jej wzroku nie było nic co mogłoby pomóc. Spojrzała w górę. Bez zastanowienia machnęła szybko różdżką i już po chwili dało się usłyszeć roztrzaskującą się o ziemię metalowa zbroję.

Postać znajdująca się na końcu korytarza skręciła na najbliższe schody i udała się na wyższe piętro.

Michaela wykorzystała tą sytuację i przebiegła ile sił w nogach na koniec siódmego piętra, znów trafiając, tak jak ostatnio, do ślepego zaułka. Zapukała w kamienna ścianę kilka razy jednocześnie oglądając się za siebie nerwowo, upewniając się, że nikogo tam nie ma.

-Szybko, wejdź.-ściana rozstąpiła się, a jeden z Weasleyów wciągnął ją za szatę do środka.

Zapach siarki odrazu trafił do jej nozdrzy i płuc, dlatego zakaszlała lekko przyduszona.

-Macie.-powiedziała kaszląc dalej.- Wszystko jest na swoim miejscu.

Wyciągnęła walizkę spod koszuli i położyła na kamiennej podłodze.

-Może usiądziesz?- bliźniak stojący bliżej niej podsunął jej krzesło, na co podziękowała ręka i usiadła.

Dopiero po chwili gdy przyzwyczaiła się kłującego zapachu siarki rozejrzała się po pomieszczeniu. Wyglądało trochę inaczej niż ostatnio, oprócz pudełek, które walały się po całym pomieszczeniu. W rogu stał sporych rozmoarów kocioł, a obok niego na stole kilka składników i flakoniki. Niedaleko niej stały dwa wielkie pudła z małymi fajerwerkami.
Bliźniak, który przed chwilą podał dziewczynie krzesło, dopakowywał właśnie do walizki przeróżne cukierki, drugi natomiast siedział na krześle na przeciwko i bacznie jej się przyglądał.

-To ja się będę zbierać, już mi lepiej.-powiedziała Krukonka szybko wstając z krzesła i stanęła przed ścianą.- Moglibyście otworzyć?

George, który siedział najbliżej ściany wstał i stuknął w nią różdżką mrucząc cicho jakieś zaklęcie, jednak nic się nie wydarzyło. Powtórzył czynność kilkukrotnie, jednak ta nadal ani drgnęła.

-Będziesz musiała poczekać, któryś z nauczycieli musi znajdować się bliżej niż dwadzieścia metrów.-mruknął cicho, a w jego głosie było słychać cień niezadowolenia.

-Cudownie.-bąknęła zdenerwowana.-Ostatnie czego marzyłam to żeby utknąć tu z wasza dwójka.

-Jak zwykle milusia.- ten sam bliźniak uśmiechnął się krzywo.

Kruk z poczuciem humoru  •George Weasley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz