Ten pesymizm mój wrodzony,
W optymizm zamieniony.
Dał nadzieję zaślepioną,
Intuicję wypaczoną.Dał marzenie szczęścia,
Gdzie się kończy moja męka.
Gdzie się życie już zaczyna,
Gdzie ktoś rany me obmywa.
Gdzie me serce też spotyka.I już widzi tam motyla,
Co się w oczach tak odbija.I się myśli mych domyśla,
Co się cisza tu odzywa.
I nie widzi we mnie siły,
Napotyka starch ukryty.
Tu się kończą moje rymy.Bo są to zbyt wielkie rzeczy,
Bym je w wierszu miał opisać.
Nie jedno słowo je wyraża.
Mądrych słów się przyda zgraja.
Autoteliczne imponderabilia
Tworzące dekadencja degrengolady.
I metanoje flegmatyka.
Holistyczna i immanentna transcendencja miłości.
CZYTASZ
Czarne róże
PoetryKiedy płonie serce, zwykle słowa nie wystarczą. Kiedy boli, tkwi w udręce, ręce innych pomagają. Więc i smutki i radości, zawsze kiedy w sercu ogień, ja opiszę rymem moim i też trochę przyozdobię.