POV: Xiao
Wróciłem ze szkoły. Na szcęście bez komplikacji. Nie wiem czemu ale poczułem , że marnuje swoje życie nic nie robiąc. Ta łatwo mówić przecież to przez mnie mój najlepszy przyjaciel nie żyje. Mimo wszystko doszedłem do wniosku , że muszę znaleść sobie hobby.
Od 15 minut próbuje wymyślić sobie jakieś hobby. No tak średnio mi idzie bym powiedział. Zadanie jest jeszcze trudniejsze niż normalnie , bo nie mam prawie nic w mieszkaniu. Nagle mnie olślniło. Przecież mam telewizor. Nie moi zajęciem nie ma być oglądanie telewizora, ale pomyślałem, że może w telewizji znajdę coś ciekawego.
Okazało się , że znalezienie jakiś sensownych kanałów w telewizji nie jest wcale takie proste. Albo to też dlatego , że prawie nigdy nie używałem telewizji. Jak byłem mały zawsze Venti wszystko włączał. A potem no byłem tak załamany , że nie potrafiłem normalnie funkcjonować.
- Trudno podaje się - powiedziałem pod nosem i położyłem się na kanapie.
- Ał! - krzyknełem z bólu , bo położyłem się na pilocie.W czasie gdy umierałem nawet nie zauważyłem , że leci inny kanał telewizyjny
Spojrzałem na ekran i to co zobaczyłem mnie zachwiciło. Leciały zawody łyżwiarskie. Nigdy nie oglądałem tego typu rzeczy. Sport za dzieciaka też nie za bardzo mnie interesował.
Siedziałem zapatrzony w ekran. Cieszyłem się jak mały dzieciak z kinder jajka. Wszyscy robili wszytsko z taką precyzją. Obroty , podskoki byłem w szoku. Jeszcze te stroje też wyglądały nie ziemsko.
Oglądałem zawody do samego końca.
Spojrzałem na zegarek , który wskazywał godzinę 20:57.
- jeszcze wcześnie - mruknełem sam do siebie po czy wstałem z kanapy.Ruszyłem do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Akurat to mi w miarę wychodziło. Od małego pomagałem mamie w kuchni. Gdy byłem starszy sam się żywiłem i robiłem mojej mamie kolacje żeby jak wróci z pracy nie musiała gotować.
W lodówce oczywiście pustka. Sklepy powinne być jeszcze czynne. Niestety najbliższy sklep spożywczy był kawałek od mojego mieszkania.
Zamierzałem właśnie w stronę sklepu gdy gdzieś w oddali usłyszałem znajomy głos. Oczywiście prawie od razu zorientowałem czyj on jest. Zbyt wiele się go na słuchałem, żeby nie wiedzieć do kogo należy. Był to rzecz jasna Aether. Zaczełem się rozglądać i zobaczyłem go na deskorolce z jakimś chłopakiem. Kojarzyłem go z widzenia ale nie wiedziałem kto to. Pewnie jakiś jego przyjaciel. Usłyszałam huk.
- widzisz idze mi coraz lepiej! - usłyszałem podekscytowany głos Aethera. Był dość szczęśliwy jak na osobę ,która właśnie upadła na beton.Przypomniałem sobie , że dalej stoje i patrzę się na tą dwójke. Czułem na sobie wzrok chłopaka , który był w raz z Aetherem.
Ruszyłem dalej. Mam nadzieję ,że blondyn mnie nie widział. Widziałem , już sklep więc przyspieszyłem.
Miałem kupić tylko najpotrzebniejsze rzeczy a skończyłem z dwoma siatkami. Pieniądze od mamy , już mi się kończą. Mówiłem jej że, nie musi mi ich przelewać , ale ona jest dość upartą osobą. Właśnie przydało by się znaleść pracę.
- I co ja niby mam ugotować?
Koniec końców staneło na makaronie z białym serem.Jedząc mój makaron znów zaczełem się zastanawiać na moim hobby. Mam jeden pomysł ale nie jestem przekonany. Mianowicie myślałem o łyżwiarstwie. Dobra raz się żyje.
Moje marzenia o łyżwiarstwie legły w gruzach po tym jak sprawdziłem ceny łyżw. Nie mam tyle pieniędzy. To chyba znak , że czas wyjść do ludzi i zacząć pracować. Po za tym to , że zacznę pracować nie od razu muszę się że wszystkimi przyjaźnić prawda?
No witam wiatam mam nadzieję ,że taki trochę inny rodział wam się podoba. A co do tytułu to te same słowa powiedział mi ksiądz jak się spowiadałam więc ciekawie. U mnie w domu zepsuło się wifi a dane komórkowe mi się już skończyły więc piszę to bez internetu a jak mam gdzieś to wrzucę jeszcze raz dziękuje za wsyztsko z góry przepraszam za błędy. A tak właściwie to mam w planach w następnym rozdziale zacząć temat Aethera w sensie jego życia czy coś XD życzę miłego dnia/nocy i trzymajcie się wszyscy <3
A i obiecuje, że w najbliższych rozdziałach ogarnę przecinki
CZYTASZ
Brakujący Kawałek //XiaoXAether
FanfictionXiao nie bardzo lubił poznawać nowe osoby. Pewnie dlatego zawsze w szkole siedział sam na przerwach, po południu z nikim się nie spotykał, nie chodził na imprezy, czyli inaczej nie miał przyjaciół i znajomych. Bał się, że znowu kogoś zrani, nie chci...