POV: Xiao
Mimo że mieszkam w tym samym mieście w którym znajduje się moja szkoła to muszę dojeżdzać tramwajem około 35 minut.
Rano zwlekłem się z łóżka i otworzyłem szafę. Wyciągnęłem moje ulubione czarne jeansowe dzwony z delikatnymi dziurami na kolanach. Do tego jeszcze czarny top z długi rękawem. Na sam koniec ubrałem białą kamizelkę od mundurka. Za rzuciłem plecak na ramię spakowałem telefon, słuchawki oraz pieniądze i ruszyłem w stronę stacji.
Po drodze wstąpiłem do piekarni gdzie kupiłem jakąś drożdżówkę. W końcu dotarłem na stacje mój tramwaj powinień być za 10 minut. Wzięłem telefon i słuchawki zgłośniełem dzwięk i puściłem muzyke.
Gdy mój tramwaj nadjechał zaczęłem wsiadać do sierodka. Z racji tego że jestem dobrym człowiekiem nie usiadłem a miejsca zostawiłem dla starszych osób mogło być go też spowodowane faktem że nie miałem ochoty z nikim rozmawiać.
Tramwaj już miał odjeżdzać gdy w ostatniej chwili w biegł do środka zdyszny nastolatek. Wygladał na takiego w moim wieku. Miał blond włosy związane w warkocz który sięgał mu aż do pasa. Ubrany był w szerokie jasne jeansy z wielkimi dziurami. Zastanawiało mnie czy one takie były czy sam sobie takie zrobił. Miał też ciemno szarą bluzę. Na rękach miał czarne skórzane rękawiczki , które zasłaniały mu ledwo pół palca. Uwagę przykuwały jego buty. Były to bordowe trampki z po malowaną podeszwą na wszystkie kolory świata. Na sznurówkach nawlecione były kolariki. Dopiero po chwili zauważyłem że oprócz plecaka na ramieniu trzymał w ręce deskolorke. Coś mnie ciągneło do tego chłopaka. Przez chwilę chciałem do niego podejś spytać o imię i się zaprzyjaźnić.
Hejo ten rozdział miał być dłuszy ale niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Obiecuje że następny rozdział będzie miał ponad 600 słów.
Pamiętaj jesteś piękn* <3❤
Miłego dnia/wieczoru /popołudnia /nocy
CZYTASZ
Brakujący Kawałek //XiaoXAether
FanfictionXiao nie bardzo lubił poznawać nowe osoby. Pewnie dlatego zawsze w szkole siedział sam na przerwach, po południu z nikim się nie spotykał, nie chodził na imprezy, czyli inaczej nie miał przyjaciół i znajomych. Bał się, że znowu kogoś zrani, nie chci...