18. Rozterki

17 3 7
                                    

Michał siedział na krześle obok Adama. Chłopak nadal był nieprzytomny. Bardzo się o niego martwił, tak jak o resztę swoich przyjaciół. Nie wiedział co robić, starał się być czymś w rodzaju przywódcy, jednak to było trudne, nie umiał się o nich dostatecznie zadbać jak widać. Może gdyby to przewidział zdołał by coś zrobić i z Adamem byłoby teraz wszystko w porządku. Ale nie umiał, nie mógł nic zrobić by ochronić ich i to było najgorsze. Nie był wystarczająco dobry, ani w walce ani w przewodzeniu ich grupie. Może gdyby dzień wcześniej nie poszli spać, a wybrali by się po Serce Powierzchni wszystko było by dobrze...
- Hej, co cie trapi? - spytała siwowłosa kobieta, która właśnie zajmowała się czymś przy statywie alchemicznym.
- To raczej nie jest dobry pomysł żeby się Pani zwierzać... - odparł smutno.
- Mów śmiało co ci leży na sercu.
- Po prostu... Mogłem coś zrobić, cokolwiek i Adam by nie leżał tu teraz... - schował twarz w dłoniach, po jego policzku pociekła łza.
Naraził przyjaciół na niebezpieczeństwo. To nie on zranił Adama ale może mógłby jakoś temu zapobiec. Gdyby tylko był lepszy...
- Nie smuć się, nic mu nie będzie. A ty zrobiłeś na pewno wszystko co byłeś w stanie zrobić i co uważałeś za słuszne - powiedziała kobieta.
- To źle uważałem - odburknął.
Siwowłosa zdjęła ze statywu butelkę z mętnym szarym płynem.
- Niedługo powinien się obudzić, wtedy niech koniecznie wypije to - podała butelkę Michałowi.
- Co to? - spytał szatyn.
- Taka mikstura, głównie cukier. Ten kto użył na nim mocy wody sprawił, że w jego krwi spadł poziom cukru i zemdlał... Nigdy nie słyszałam żeby ktoś w taki sposób używał kontroli nad krwią.
- Skąd to wszystko Pani wie?
- Mam mały dar związany z mocą wody, potrafię za pomocą dotyku poznać skład każdej cieczy. Ale nie jestem żadną czarodziejką. A wracając do tematu, mieliście dużo szczęścia. Ten mag z pewnością gdyby chciał to by was zabił na miejscu.
- To znaczy, że nie chciał nas zabić...? - to było co najmniej dziwne.
- Nie wiem czemu nie chciał tego ale ewidentnie nie zamierzał was poważnie zranić - rzekła siwowłosa. - A teraz wybacz ale muszę wyjść, podaj mu tą miksturę jak się obudzi - dodała po czym wyszła z pomieszczenia.
Teraz Michał został sam z Adamem, reszta jego przyjaciół była w pokoju obok nadal rozmawiając z Rosą. Siedział tu teraz aby czuwać przy nieprzytomnym przyjacielu, czuł się winny tego co się stało. Jeszcze w dodatku teraz okazało się, że 101 nawet nie próbował ich skrzywdzić. Gdyby naprawdę walczyli z nim w walce na śmierć i życie to nie mieliby najmniejszych szans.
- Czemu ja jestem taki głupi... - powiedział z frustracją.
- Michał? Co się dzieje...? - Adam otworzył oczy i odezwał się słabym głosem.
- Adam! Ty żyjesz! - Michał przytulił przyjaciela.
- A czemu miało by być inaczej? Gdzie my w ogóle jesteśmy...?
- Już wszystko dobrze, straciłeś przytomność kiedy walczyliśmy ze 101, a potem pomogła nam Rosa. A i masz to wypić - powiedział przypominając sobie o miksturze, podał butelkę Adamowi.
Chłopak wypił płyn w środku. 
- Jesteśmy w podziemnym mieście, zaprowadziła nas tutaj kobieta-zombie Rosa, zaprowadziła nas do wiedźmy, która pomoże cię wyleczyć.
- Chwile mnie nie było a aż tyle zdążyło się wydarzyć? No nieźle...
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Myślałem, że umrzesz...
- Ale żyje, wszystko w porządku - Adam uśmiechnął się do przyjaciela.
- Przepraszam, że cie tak naraziłem... że was wszystkich naraziłem... Mogliśmy zdobyć to Serce i wszystko byłoby dobrze...
- W porządku, nic mi nie jest.
- Tak mi głupio, że nas zaatakowali, mogłem coś zrobić żeby temu zapobiec.
- Mam cię pocieszyć? - Adam już się czuł lepiej po wypiciu mikstury więc usiadł na łóżku.
- Nie... Chyba nie - Michał westchnął. - Powiedz po prostu co o tym myślisz.
- Szczerze? - spytał, szatyn pokiwał głową. - To zawaliliśmy, wszyscy, nie tylko ty. To była nasza wspólna decyzja żeby zrobić postój na noc.
- Chciałbym żeby to wszystko się dobrze skończyło... Chciałbym być lepszy żeby was chronić ale nie potrafię.
- Fakt, to był spory błąd z tym postojem... Co się stało to się nieodstanie.
- To mnie jakoś nie pocieszyło...
 - Nie chciałeś żebym cię pocieszył tylko powiedział prawdę. Teraz już nic na to nie poradzimy, straciliśmy Serce Powierzchni, ale teraz musimy się ogarnąć i zrobić wszystko żeby wszystko było dobrze...
- Dzięki za szczerość - powiedział Michał.
- Na to zawsze możesz u mnie liczyć, na pocieszenie trochę mniej... - Adam uśmiechnął się delikatnie.

Dzisiaj trochę krótszy rozdział, ale za to następny będzie całkiem ciekawy.

Historia Bohaterów Minecrafta - Trzy SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz