- Draco, boisz się? - spytała nagle dziewczyna, dopiero później zdając sobie sprawę co powiedziała.- Czego? - popatrzył na nią zdziwiony.
- Swojego ojca... No wiesz...
- Mój ojciec to świnia. - Odparł. - Zawsze próbował wszystkim udowodnić, że jest najlepszy. Mi też i nawet w to wierzyłem. Jednak po jakimś czasie przejrzałem na oczy. Nie chce mi się o nim rozmawiać. Więc, ty mi zadałeś pytanie, więc ja też mogę ci jedno zadać?
- Jasne..
- Uważasz że jestem tchórzem? No wiesz... Wtedy w bibliotece... To trochę głupie.
- Nie jesteś. - Powiedziała niepewnie lecz stanowczo.
- Nie musisz kłamać. Jestem tchórzem. Zrobiłem coś strasznego, bałem się temu postawić.
- To skoro znasz odpowiedź, czemu mnie pytasz? - Spytała zaskoczona.
-Odpowiedz sobie sama...- odparł szybko. - Obroniłem cię, pomagałem ci nawet wtedy kiedy nie wiedziałaś. Mimo tego, że jestem nie miły staram się poprawić. Wychodzi mi to coraz bardziej, ale nie potrafię postawić się złu. Naprawdę cie polubiłem i chciałbym być lepszym człowiekiem- Draco spuścił głowę. To co mówił było prawdą, ale męczyło go to że teraz gdy rozmawia z nią normalnie, musi oddać ją w ręce Czarnego Pana. Hermiona patrzyła na niego zaskoczona. Nie wiedziała co ma myśleć, albo co powiedzieć.
- To czy będziesz dobrym człowiekiem czy złym to zależy tylko i od ciebie. Nie potrafię ci pomóc, choć bym bardzo chciała. Wybacz Draco, ale już pójdę. - Powiedziała wstając i wychodząc ze schowka. W oddali słyszała kroki profesora Snape'a, lecz specjalnie się tym nie przejęła. Szła szybko w stronę drzwi Hogwartu. Kiedy niezauważalnie przeszła obok nauczycieli, wyszła ze szkoły. Nie wiedziała co myśleć. W ostatnim czasie za dużo myślała, za dużo miała w głowie myśli. A do tego Draco. Co do niego czuła? Czemu uciekła? Czemu czuje się tak źle? Usiadła na trawie i po patrzyła w niebo. Niebo było czarne, a pojedyncze gwiazdki świeciły jak małe lampki. Na chwilę przymknęła oczy. Tego w tym momencie potrzebowała. Odetchnąć świeżym powietrzem, choć wiedziała, że nie powinna tu teraz być. Za chwilę usłyszała głos. Głos który już znała.
- Witaj Hermionko! - Powiedział ktoś, kim okazał się Marcus.
-Cześć Marcus. - Odparła lekko dziewczyna, wracając do swojej wcześniejszej czynności. Chłopak usiadł koło niej i przyglądał się gryfonce. - Co tu robisz?
- Musiałem coś załatwić i zobaczyłem cię przez okno. Pomyślałem, że do ciebie dołączę. Nie uważasz, że to trochę niebezpieczne tak się szwendać po dworze? - Parsknął.
- Wiem, nie powinniśmy tu być Ale ja po prostu potrzebowałam odetchnąć.
- Martwisz się czymś? - dopytał.
- Trochę, ale nie rozmawiajmy o tym.
-Jesteś piękna. - Odparł nagle. - Jesteś najpiękniejszą dziewczyna jaką widziałem.
- Dziękuję. - Powiedziała rumieniąc się. - Nikt mi nigdy nie powiedział takiego komplementu.
- A zasługujesz na nie. Powinnaś je słyszeć codziennie. - Odparł.
-Ale nie od ciebie Marcus. - Odparł Harry, który zjawił się przed nami w niebieskiej piżamie w kratkę. - Szukałem cię. Chciałem z tobą porozmawiać, a ciebie nie było.
- Gratuluję bezguścia. - Powiedział patrząc na strój gryfona. Hermiona na to co powiedział drgnęła. To samo słyszała dzisiaj w bibliotece. Potwierdzeniem tego jest to, że Marcus nie spał. Teraz wiedziała, że bliski jej przyjaciel tak naprawdę cały czas ją okłamywał. Ufała mu, a Marcus przez ten cały czas miał złe intencje.

CZYTASZ
Dramione //zakończone
FanfictionW Hogwarcie zaczynają dziać się dziwne wypadki. Hermiona i Harry za wszelką cene chcą zapobiec dalszym nieszcześcią i postanawiają jak najszybciej zabić Voldemorta. Jednak nie sami. Pomaga im w tym wysoki blondyn o mlecznej cerze. Czy uda im się zni...