Stała przed wejściem do pokoju wspólnego ślizgonów. Jakie hasło? Na brodę merlina! Jakie hasło? Takie myśli miała w głowie brązowooka gryfonka. Zamiast siedzieć z Harrym i zajadać się czekoladowymi żabami, stoi i czeka na Malfoy'a.
Nikogo nie było. Czyżby nagle wszyscy zniknęli? To na prawdę straszne. Wysoki blondyn zjawia się tylko wtedy gdy tego nie chce, a gdy chce z nim porozmawiać znika i nie daje znaku życia.
-Co tu robisz? - spytał ktoś za dziewczyną. Hermiona niepewnie się odwróciła.
-A ty, Marcus, co tu robisz? - mruknęła dziewczyna.
-Pierwszy zadałem pytanie.
-Musze porozmawiać z Draco.
-Z Draco? - Marcus wyraźnie się zdenerwował. - Nie ma go tu.
-Jak to go nie ma?
-Rozmawiałem z nim przed chwilą, poszedł ...gdzieś.
-Gdzieś?
-Tak, gdzieś. O czym chciałaś z nim porozmawiać?
-O niczym ważnym. - Powiedziała spoglądając na jego oczy. Były jej znane.. Tylko skąd?
-Jutro z nim porozmawiasz, dzisiaj jest zajęty.
-Dobrze. Pójdę już.Nastał ranek. Słońce odbijało swoje pierwsze promienie o spokojne jezioro. Korony drzew lekko przechylał ranny wiaterek. Hermiona leżała w swoim łóżku o kolorze barw domu Godryka Gryffindora. Delikatnie przetarła czekoladowe oczy, by po chwili podnieść się i zacząć nowy dzień. To już dzisiaj. Dzisiaj wyruszy razem z Draco, Harrym i Dumbledorem po horkruksa. Jest to niebezpieczna wyprawa, ale Hermiona na to nawet nie spojrzała tylko wypięła pierś do przodu i powiedziała "dam rade". Zamknęła za sobą drzwi do dormitorium i zeszła po schodach do pokoju wspólnego. W tym samym czasie Harry przeglądał swój kufer i pakował różne rzeczy do brązowego plecaka. Gdy spakował już najważniejsze rzeczy, wstał i rzucił na plecak zaklęcie zmniejszające. Wziął pelerynę niewidkę do ręki, schował małych rozmiarów plecak do kieszeni i wstał z zimnej podłogi. Spojrzał zastanawiającym wzrokiem na Nevilla, który przez sen ruszał nogami jakby biegał. Choć był przyzwyczajony do dziwnych zachowań gryfona podczas snu, wyszedł z dormitorium z dziwną miną. Po zejściu ze schodów ujrzał na kanapie siedzącą Hermione.
-Witaj Hermiona. - powiedział z uśmiechem Harry.
-Cześć Harry! Idziemy? - spytała po uściśniciu Harrego. Po założeniu peleryny niewidki, wolnym krokiem wyszli z pokoju wspólnego. Korytarze były pełne aurorów, dlatego gryfoni z każdym krokiem modlili się, aby żaden z nich nic nie usłyszał. Gdy doszli do gabinetu dyrektora, Dumbledore rozmawiał z Draco, który był nieco podenerwowany.
-Słuchajcie. - powiedział gdy Harry i Hermiona zdjęli z siebie pelerynę niewidkę. - Doszły mnie słuchy o zaatakowaniu Hogwartu pod naszą nieobecność...
-Co?! To niemożliwe!
-...dlatego, ja zastanę, a wy sami znajdziecie medalion. - ciągnął dalej.
-Nie damy rady bez pana, panie profesorze!
-Jestem pewny że uda wam się to. Niestety nie umiecie się jeszcze teleportować, więc niezauważalnie będziecie musieli polecieć na miotłach.
-N-na mio-t-tłach..? - spytała zaskoczona gryfonka.
-Nie bój się Granger, polecisz ze mną. - odezwał się Draco.
-Rzucę na was zaklęcie kameleona, żebyście mogli spokojnie przelecieć.
-Ale jak pokonać te pułapki? W końcu muszą jakieś być..prawda?
-Nie mam pojęcia, ale jeśli jakieś będą, Draco i Hermiona się tym zajmą.
-Proszę pana..
-Harry, zapamiętaj, twoje życie jest najważniejsze, to ty możesz zabić Voldemorta. Nie, Hermiona czy Draco, ale ty. Pamiętaj. - po tych słowach ruszył ruszył zręcznie ręką i wypowiedział zaklęcie maskujące. Harry i Draco wzięli do rąk miotły, a Hermiona niepewnie ruszyła w stronę blondyna. Gdy mieli już wystartować przez okno gabinetu dyrektora, przerwało im otworzenie drzwi. Wyraźnie przestraszeni że ktoś mógł się dowiedzieć o ich planie odwrócili się. Zobaczyli zszokowanego Nevilla z różdżką w ręce, który stał w żółtawej piżamie na środku pokoju. Dyrektor Dumbledore patrzył pytającym wzrokiem na chłopaka.-Oni...Znów...Zaatakowali...-Wychrypiał w końcu. Trójka niewidzialnych uczniów zeszła z mioteł i przysłuchiwała się rozmowie.
-Co się stało Nevill? - spytał starzec.
-Luna...Ona ...Znaleźli ją... w łazience... nie przytomną...
-Kto ją znalazł?
-Malfoy... - Na te słowa Hermiona i Harry podskoczyli. Dumbledore rzucił na blondyna zaklęcie, przez które znów mógł być widzialny. Nagle do pomieszczenia wpadło siedem postaci w czarnych pelerynach. Jeden z nich wypowiedział jakieś zaklęcie, które sprawiło że szarooki ślizgon stał się brązowo włosym puchonem - Marcusem Mc'Cartney. Hermiona zobaczyła kątem oka jak dyrektor wykonuje znane jej ruchy różdżką, zaraz poczuła jak staje się cała sztywna. Zrozumiała że rzucił na nią i na Harrego zaklęcie, sprawiające że nie mogą się poruszyć, ani przemówić nawet cichym głosem.
-No, no, no, kogo my tu mamy... Albus Dumbledore... - Mruknęła Bellatrix ściągając czarny kaptur.
-Witaj Bello. - odpowiedział spokojnie.
-Marcus, wiesz co masz robić, prawda? - Powiedziała czarnowłosa czarodziejka.
-Ja..J-aa....
-Zostaw to mnie, tchórzu. - powiedziała. - Expelliarmus! -Krzyknęła rozbrajając starca.W tym samym czasie do pomieszczenia szybkim krokiem wszedł Snape. Wystraszony popatrzył najpierw na Dumbledora, a później wzrok przeniósł na Bellatrix.
-Severusie. - Powiedzial spokojnie dyrektor, jakby spodziewał się jego obecności.
-Ja to zrobię. - Odparł do śmierciożerczyni. Zaraz Harry usłyszał krótkie 'Avada Kedavra'. Zielone światło rozniosło się po całym pomieszczeniu. Dyrektor zrobił krok do tyłu, a po chwili spadł z wieży. Snape stał ze wzrokiem wciąż na miejsce gdzie przed chwilą stał dyrektor. Bellatrix w końcu zauważyła obecność skulonego w kącie Nevilla. Gdy miała rzucać na niego śmiertelne zaklęcie, przerwał jej jakiś śmierciożerca, oznajmiając że muszą się śpieszyć. Śmierciożercy zniknęli za drzwiami. Nevill nie pewnie wstał z ziemi. Nagle Hermiona i Harry poczuli się wolni.
-S-skąd...-mruknął gryfon widząc obecność przyjaciół. Dopiero teraz dwójka przyjaciół zorientowała się o niedziałających już zaklęciach rzuconych przez Dumbledore. Hermiona stała ze łzami w oczach i patrzyła na niedawno zamknięte drzwi. Harry natomiast bez słowa opadł na ziemie, a na jego policzkach pojawiły się słone łzy.
-O-on... - powiedział niepewnie Nevill, tak jakby nie wiedział co się stało. - To nie może być prawda....
Do pomieszczenia weszła całkiem spora grupa osób - Ginny i Draco z zadrapaniami na twarzy patrzyli na płaczących gryfonów, Tonks i Lupin podeszli do przestaraszonego Nevilla, McGonagall, Szalonooki i pan Weasley stali zdezorientowani w drzwiach.
-Co się...Co się stało? Gdzie do jasnego Merlina Dumbledore?! - zaczął Moody.
-Przestań! - krzyknął Harry. - On nie żyje! - dodał.
-To niemożliwe. - powiedziała Tonks.
-Snape.. Go zabił. - dodała Hermiona.
-Widzieliśmy jak stąd wybiegają, próbowaliśmy ich zatrzymać, ale... Byli za szybcy.
-Przecież Snape... Należał do Zakonu..
-Najwyraźniej był szpiegiem... A Dumbledore mu wierzył. - stwierdził przez łzy Wybraniec.
W końcu wszystkim zaczęły spływać łzy po zranionych od walk policzkach. Po jakimś czasie odnaleziono ciało byłego dyrektora, a cała szkoła dowiedziała się o straszliwej stracie.-Jak to się stało, że Marcus udawał ciebie? - spytała Hermiona, spacerując wraz z Draco po błoniach.
-Używał eliksiru wielosokowego. Przetrzymywał mnie w pokoju życzeń. Dopiero dzięki Ginny, która jakimś sposobem pomyślała o tym co Marcus, wydostałem się stamtąd. Od razu po uwolnieniu przypomniałem sobie czemu spędzał tam tak dużo czasu. Szafka zniknięć. To przez nią musieli dostać się śmierciożercy.
-To wszystko... Jest takie skomplikowane.. Marcus jest...?
-Tak. Jest moim kuzynem, na prawdę nazywa się Marcus Reginald Black. Jego zadaniem było zabić Dumbledore. Na początku to zadanie powierzono mi, lecz odmówiłem.
-To on był wtedy w bibliotece?
-Tak.
-I to o tym zadaniu mówił?
-Właściwie to... Nie. Na początku plan był taki, żebym cię uwiódł, a potem zaprowadził do Malfoy Manor, aby Potter przyszedł cię uratować. Wtedy uważałem że to zaszczyt, ale gdy cię lepiej poznałem.... Ciesze się że nic ci nie jest. - Po tych ostatnich słowach wtulił się w gryfonke.
-Draco, musimy iść, zaraz zacznie się pogrzeb. - mruknęła smutno Hermiona.
-Dobrze.#Przepraszam za długą nieobecność, po prostu nie miałam weny. Ten rozdział także nie jest najlepszy (stać mnie na więcej) ale chciałam napisać dla was coś jak najszybciej. Jeszcze raz przepraszam, następny rozdział postaram się aby był lepszy.#
![](https://img.wattpad.com/cover/36606654-288-k633864.jpg)
CZYTASZ
Dramione //zakończone
Fiksi PenggemarW Hogwarcie zaczynają dziać się dziwne wypadki. Hermiona i Harry za wszelką cene chcą zapobiec dalszym nieszcześcią i postanawiają jak najszybciej zabić Voldemorta. Jednak nie sami. Pomaga im w tym wysoki blondyn o mlecznej cerze. Czy uda im się zni...