-Co my teraz zrobimy?! - panikowała dziewczyna.
-Granger uspokój się! Chodź.
-Gdzie mam iść! Na merlina dostaniemy szlaban! - ślizgon złapał dziewczynę w talii i dłonią przymknął usta gryfonce. Pociągną gryfonke w najciemniejszy kąt za dużym teleskopem. Hermiona siedziała przed Draco, bo ten wciąż ją mocno trzymał. Nagle do pomieszczenia weszła profesor z aurorem.
-Nie mogę w to uwierzyć! - krzyknęła McGonagall.
-Przed jego śmiercią z nim rozmawiałem. Pokazał mi wspomnienie dotyczące Pottera.
-Na Merlina! No nic, musimy znaleźć moją różdżkę. Gdzie ona mogła mi wypaść?!
-Znalazłem! - krzyknął auror, gdy McGonagall była w pobliżu teleskopu. Po chwili oboje wyszli z pomieszczenia. Draco i Hermiona jeszcze chwilę siedzieli blisko siebie. W końcu wstali i ruszyli w stronę wyjścia.
-Czekaj, nie możemy wyjść w takich wygniecionych ubraniach! - zapewnił Draco wyciągając różdżkę. Gdy miał wypowiedzieć zaklęcie wtrąciła się Hermiona.
-Zaraz, zaraz.. Draco.. To nie jest twoja różdżka!
-No tak! Czyli...
-..McGonagall musi mieć twoją. Najwyraźniej ją gdzieś tu zgubiła, a jak wstawaliśmy przez pomyłkę wziąłeś jej różdżkę!
-I że ta stara wiedźma się nie domyśliła?
-Wiesz, ostatnio jest trochę zapracowana. No nic, wystarczy ze do niej pójdziesz.
-Zwariowałaś?! To poniżające! Jakoś zdobędziemy ją sami.
-Pf, ty ją zdobędziesz.
-Nie pomożesz mi? Wiesz że znam wszystkie tajemnice o horkruksach, gdyby tak nagle..
-Wiedziałam żeby ci nie ufać. Rusz się, musimy jej ją zabrać!
Wychodząc z wieży astronomicznej na korytarzu nie zastali nikogo. Szli na palcach, trzymając się blisko siebie. Przy każdym zakręcie zaglądali zaa ściany. Po którymś razie jednak usłyszeli za sobą gruby głos.
-Przed kim uciekacie? Kto ma was nie zobaczyć? - na dźwięk tego głosu podskoczyli z krzykiem, upadając na podłogę. - Jestem aż tak straszny?
-Dzień Dobry profesorze Slughorn . - powiedzieli razem, wstając.
-A więc? Przed kim się chowacie?
-My.. Przed... Śmierciożercy! Tak przed śmierciożercami!
-Śmierciożercami? Przecież wszyscy wiedzą że mamy teraz najlepszą ochronę jaka mogła być. Więc mnie nie oszukujcie. Wiem że uciekacie przed Szalonookim Moodym. Sam przed nim uciekam, jego oko mnie trochę przeraża.
-No tak, przed Szalonookim!
-No to życzę szczęścia! - powiedział odchodząc.
-Mądry to on nie jest. - mruknął cicho Draco. - Masz pomysł jak zdobyć różdżkę?
-Będzie to na prawdę trudne! W końcu McGonagall ma ją zawsze pod ręką.
-Damy jakoś rade.
-Co tu robicie? - zapytał Harry, wychodząc zza zakrętu.
-E..My!
-Tak, wy. Co wy kombinujecie?
-Wiesz, szukamy horkruksa. Przemyślałem to co powiedziała Granger i możliwe że Voldek gdzieś go tu schował, nie? - wtrącił się Draco.
-Tak, też o tym myślałem. Jednak teraz trochę się śpieszę. Jak znajdziecie jakiś ślad to dajcie znać! - powiedział odchodząc.
-Na Merlina! Czemu tak dużo ludzi tędy chodzi?
-Lepiej stąd chodźmy. - powiedziała. Szli korytarzami próbując wypatrzeć w tłumie profesor McGonagall. W końcu Hermiona kątem oka spojrzała za okno. Zobaczyła tam upragniony cel.
-Draco! Patrz tam! - szepnęła wskazując za okno.
-Jest! Ale czekaj.. Opuszcza Hogwart.. -Rzeczywiście, czyli na razie nie odzyskamy różdżki.
-Ash! Czemu zawsze coś takiego przytrafia się mi!
-Nie narzekaj. Ciesz się ze masz zastępczą.
-Nie umiesz pocieszać. - Szli przepychając się przez tłum. Nagle Hermiona ujrzała niską kobietę z kręconymi włosami, ubraną w różową do kolan sukienkę. Draco najwyraźniej także ją ujrzał bo nagle się zatrzymał. Gyfonka poszła w jego ślady. Dolores Umbridge stanęła przed dwójką uczniów. Na twarzy miała wymalowany przesłodzony, fałszywy uśmiech.
-Draco, nie widzieliśmy się długo. Nie sądzisz? - zaczęła nie zwracając na gryfonke najmniejszej uwagi.
-Tak i niezmiernie się z tego powodu ciesze. - powiedział uśmiechając się. Hermionie rzucił się w oczy wywieszony na szyi kobiety naszyjnik. Wyglądał zupełnie tak jak medalion Slytherina, który widziała w myślodsiewni.
-Myślę, że możemy się spotkać w moim nowym gabinecie, nie uważasz?
-Nowym gabinecie?
-Przyjęłam stanowisko nauczyciela OPCM, za profesora Snape'a. To do zobaczenia Draco. - wyminęła zaskoczoną dwójkę z uroczym uśmiechem.
-Kto przyjął tą diablice?!
-Wygląda na to że ministerstwo przejęło kontrole nad Hogwartem. Najwyraźniej McGonagall wybrała się do ministerstwa.
-To bardzo możliwe Granger.
-Właśnie, widziałeś jej naszyjnik?
-Nie jestem dziewczyną, nie patrze na takie rzeczy.
-Nie o to chodzi! To było Sam-Wiesz-Co. Medalion Salazara Slytherina, wygląda identycznie!
-Ale.. Dumbledore mówił ze medalion jest w jaskini nad morzem..
-Łatwo go podmienić!
-Umridge mogła mieć tania podróbę.
-Jak nie spróbujemy nie zobaczymy. Pójdziesz do gabinetu tej flądry i ją zagadasz, ja w tym czasie pod peleryną niewidką sekretnie wezmę medalion.
-Masz coraz głupie pomysły Granger. - mruknął ślizgon łapiąc się za blond czuprynę.
![](https://img.wattpad.com/cover/36606654-288-k633864.jpg)
CZYTASZ
Dramione //zakończone
FanficW Hogwarcie zaczynają dziać się dziwne wypadki. Hermiona i Harry za wszelką cene chcą zapobiec dalszym nieszcześcią i postanawiają jak najszybciej zabić Voldemorta. Jednak nie sami. Pomaga im w tym wysoki blondyn o mlecznej cerze. Czy uda im się zni...