XVIII. Acceptance

242 33 28
                                    

– Czyli chcesz mi powiedzieć, że mam stoczyć walkę na umysły z nieśmiertelną postacią stworzoną z ciemności? - dopytał blondyn.

Nie do końca. Gdybym kazał ci to zrobić, przegrałbyś.

Felix musiał przyznać, że próby dogadania się z mężczyzną nie szły gładko. Uwierzył oczywiście od razu, gdy powiedział mu, że jest Strażnikiem i jak się tu znalazł. Chyba już nic nie było w stanie go zaskoczyć. Zbyt wiele w ostatnim czasie się działo, by zaskoczył go fakt, iż jest następcą legendy.

Poczuł natomiast ulgę z informacji, że jego chłopakowi nic nie jest i prawdopodobnie prowadzi aktualnie podobną rozmowę. Od dwóch dni nie spał i odchodził od zmysłów na myśl, że nie ma pojęcia co dzieje się z Hyunjinem. Teraz przynajmniej pod tym względem mógł odetchnąć.

Ale to nie zmienia faktu, że musisz stanąć z nim do walki.

– I co to da? Jestem już tylko człowiekiem, gdybyś zapomniał. Nic nie mogę mu zrobić - prychnął.

Nie powiedziałbym - zaprzeczył. – Hyunjin na pewno mówił ci jak zostałeś wskrzeszony i jaką rolę w tym odegrał.

– To mnie nie zmieniło w pół demona, jeśli o to pytasz. Jestem odporny na jego pierwiastek.

Może, ale jednak w twoich żyłach płynie także jego krew, a w jego żyłach-

– Krew mroku - dokończył.

Pięknie - pochwalił go za spostrzegawczość.

– Świetnie, w takim razie co teraz? - skrzyżował ręce na mostku.

Trzeba cię przygotować do walki. Poświęcenie, którego się dopuściłeś ostatnim razem było spektakularne, to przyznaję - stwierdził. – Ale jak się skończyło hmm? Możnaby powiedzieć, że już wtedy miałeś ich w małym paluszku. Za twoje życie byli w stanie przystać na każdy warunek, a to wielka moc - usiadł na krześle.

A blondyna zatkało. Z tego co zrozumiał chodziło o jego ponowną śmierć. To było niedorzeczne. Ile razy miał niby jeszcze zginąć, żeby wszystko się ułożyło? Spojrzał na mężczyznę, jak na idiotę, ale nie odbierając żadnej reakcji przywrócił oczami.

– Mam znowu umrzeć, tak? - westchnął. – Dlatego mnie ożywiono? Bo znowu muszę zginąć, tym razem na większą skalę?

– Nie. Są co do ciebie większe plany, lecz dokończając to co mówiłem wcześniej - zaczął. – Przed śmiercią miałeś siłę by skontrolować Zarządzających według uznania. Mimo to w porównaniu do tego, do czego zamierzam cię przygotować wtedy byłeś bezbronny.

Czyli?

Empatia, która rozwinęła się w Tobie jako dar po powrocie do żywych może prowadzić do obłędu, to już wiesz. Dostałeś ją po mnie. Mój Hyunjin nie miał pojęcia, że dwa ostatnie lata przed naszym odejściem starałem się ją rozpracować i sam w końcu padłem jej ofiarom. Dla mnie to była klątwa, dla ciebie broń, którą wykorzystasz - wyjaśnił spokojnie.

Dwa razy jedynie rozczytałem emocje z umysłu Hyuna, ale co mi to da? Poza tym tylko z nim to działa, nie mam haka na Ciemność.

Zadziała na nich obu. Chcesz tego czy nie masz ich krew. Tak samo jak anioła i człowieka, a także moją. Nie musisz być istotą nadprzyrodzoną, by nią być.

Nie mam pierwiastka, to jak mogę mieć krew anielską? - szepnął nie rozumiejąc już nic.

Krew, a pierwiastek to różnica, ale tu chodzi mi o fakt, że jeżeli to działa na twoim Hyunjinie, to na Mroku także. Twoja zdolność musi się rozwinąć, a to już twoja rola. Empatia to nie tylko rozczytywanie uczuć i emocji, lecz też korzystanie z nich, używanie, kontrola. Podam przykład, gdyby twój chłopak był wściekły tak, że byłby w stanie zniszczyć wszystko co ma na drodze, dzięki wysokiej empatii możesz go uspokoić. Opanować jego złość i albo ją zmniejszyć albo podkręcić. Tylko, że do osiągnięcia tego etapu potrzebujesz zrozumieć siebie. Nie opanujesz czyiś emocji, kiedy nie będziesz potrafił swoich - położył mu dłoń na ramieniu. – Ty się teraz niepokoisz. Jesteś przerażony wizją tego, że coś może pójść nie tak i to będzie twoja wina. Że znowu ty stanowisz problem i każdy cierpi.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷: 𝓐𝓻𝓸𝓼𝓮  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz