Rozdział 5

129 11 8
                                    

Pov: Jeongin

Obudziłem się w swoim łóżku. Prawdopodobnie ktoś nas wczoraj zaprowadził abyśmy nie spali na dworzu. Jedyne co zobaczyłem po wstaniu to Felixa który jadł swoje brownie.

-Jest 7, czemu jesz ciasto a nie normalne śniadanie? Chyba muszę wstawać o 5 aby cię pilnować.-

-Nie bądź jak moi rodzice.- odpowiedział poddając mi kawałek ciasta ale odmówiłem.

Poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do picia. Gdy czekałem aż woda na herbatę się zagotuje, zobaczyłem że ktoś za oknem stoi przy drzewie. Mieliśmy bardzo dobry widok na las ponieważ mieliśmy tam domek. Miałem już wołać Felixa aby to zobaczył ale akurat czajnik zaczął piszczeć.

Gdy siedziałem z chłopakami na dworzu patrząc jak jakieś dzieci biją się o czekoladę, przewodnicząca zawołała wszystkich do auli.

-Witam wszystkich. Chcę ogłosić dwie sprawy. Jedna to taka, czy nikt z was nie zabrał z apteczki leków ani nic z tych rzeczy? Albo nie widział coś podejrzanego? Gdy chcieliśmy opatrzeć ranę jednego z obozowiczów, nie było nic w apteczce a dosłownie wczoraj wieczorem ją wymienialiśmy. Jeśli ktoś coś wie to proszę się do mnie zgłosić. Druga sprawa, za 30 minut widzę wszystkich przygotowanych na dworzu. Idziemy w góry. Z mojej strony to wszystko. Dowidzenia.-

Teraz pewnie myślicie że pójdę i powiem że widziałem jakiegoś faceta za drzewem? Otóż nie. Sam nie wiem dlaczego nie poszedłem. Nie chciałem sie w to mieszać.
Z Felixem poszliśmy jeszcze chwilę do domku aby się ogarnąć. W końcu mamy iść w góry, to trzeba zabrać coś do picia co nie?

-Co jeśli są złodzieje na obozie?- zaczął Felix.

-Masz na myśl prawdziwych jak z filmów? To napewno jakiś obozowicz. Potrzebował ale nie chciał się przyznać i tyle.- oczywiście że tak nie uważałem. Myślałbym tak gdyby nie to że zobaczyłem tego faceta. Ale nie chciałem mówić tego Felixowi aby po pierwsze go nie martwić, po drugie zadawałby pytania dlaczego tego nie zgłosiłem.

-Daleko jeszcze?- zapytał się Felix gdy dosłownie 4 minuty temu mówił to samo.

-Jesteśmy dopiero w połowie.- odpowiedział Hyunjin.

-Czemu nie mogli zrobić windy.-

-Lixie, byliśmy w górach jakieś 8 lat temu. Wtedy jakoś nie marudziłeś.- powiedziałem.

-Bo wtedy twój ojciec mnie niósł.-

Po 30 minutach byliśmy na górze. Widok był mega ładny. Każdy z dorosłych upominał oczywiście Felixa i Hana aby nie zbliżali się do krawędzi bo spadną. No ale wiecie jak to oni.
Gdy odpoczęliśmy, zostało nam zejście na dół. Naszczeście to będzie już prostsze i nikt nie będzie narzekał.

-Ała! Cholera!- powiedziałem gdy potknąłem się o kamień.

-Innie, żyjesz?- zapytał Felix podchodząc do mnie.

Próbowałem wstać ale nie wychodziło.

-Co się tam dzieje?- zauważyła przewodnicząca.

-Felix potknął się o kamień.- odpowiedział Hyunjin.

-Kurcze, dasz radę iść?-

Felix pomógł mi wstać i trzymając mnie, szliśmy po mału za resztą.

Z trudem ale jakoś, dotarliśmy do obozu.
Blondyn zaprowadził mnie na łóżko i opatrzył nogę czy napewno nie ma rany.
Naszczeście nie ale za to zwichnąłem kostkę. No super. Przez conajmniej 3 dni będę musiał leżeć w domku.
Zajebiste wakacje co nie?

-Poczekaj tu i nigdzie się nie ruszaj, idę po herbatę i coś słodkiego.- powiedział Felix wychodząc z pomieszczenia

Zawsze to ja opiekuje się Felixem bo wpada w kłopoty ale gdy coś sobie zrobię to chłopak staje się poważny i robi wszystko abym poczuł się lepiej.

Był czas na kolację. Naszczeście jedzenie się nie zmarnuje i Felix przyniesie mi to do domku.
Po zjedzeniu gdy chłopak się umył. Leżeliśmy w łóżku patrząc w sufit bo nie mogliśmy zasnąć.

-Gdybyś skakał to byś się nie potknął.- zaczął.

-Właśnie wiem.-

-Ja skakałem i mam sprawne nogi.-

-Masz rację, ale nie załamuj mnie teraz, proszę. Nie przyjechałem tu aby leżeć w łóżku.-

-Niestety teraz będziesz musiał czytać tę przeklęte książki przez 3 dni.-

-Nie są przeklęte.-
_____________________________________

The fun is over// Jeonglix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz