Pov: Jeongin
Idę z zapaloną lampką przez las. Właściwe nie wiem gdzie idę. Chce po prostu znaleźć coś co pomoże zrozumieć mi co tu się dzieje.
W krzakach coś zaszeleściło. Iż się bałem to i tak miałem nadzieję że to tylko wiatr. Gdy chciałem już ruszyć znowu kątem oka zobaczyłem postać. Nie mogłem się ruszyć, dokładne tak samo jak na zawodach. Zobaczyłem tego samego mężczyznę.-Mówiłem że twoi przyjaciele zginą szybciej niż ty.- wyszeptał mi do ucha.
Naszła mnie myśl że coś dzieję się teraz moim przyjaciołom. Chciałem biec do obozu, zobaczyć czy wszystko z nimi okej. Ale nie mogłem.
-Ale chyba się myliłem. Gdybyś nie wtrącał swojego nosa w nie swoje sprawy, nie umarłbyś.-
Czy on chce mnie zabić?
Nagle poczułem jak ciągnie mnie gdzieś przez las. Swoimi długimi rękami zasłonił mi oczy. Nie wiedziałem co się dzieje. Nagle straciłem przytomność.
Pov:Felix
-Felixie zaczekaj!- krzyczał za mną Hyunjin
Złapał mnie za nadgarstek przez co musiałem stanąć.
-Puść mnie! Musimy ratować Jeongina!-
-Nie zrobisz tego sam! Wracaj do obozu i powiemy o wszystkim dorosłym!-
-Nie Hyunjin! Nie powiemy! I tak nic nie zrobią! Wszystko mają w dupie! Gdyby ich to obchodziło już dawno by się tym zajęli! Przez nich Jeongin może umrzeć!-
-Felixie...- nie słuchałem go dalej i wyrwałem się od niego, biegnąc dalej szukać blondyna.
Pov: Jeongin
Obudziłem się na podłodze. Było zimno i mokro. Wszystko było zamazane. Po przetarciu oczu zauważyłem że jestem w jakieś komnacie. Próbowałem wstać ale niestety nie udawało mi się. Po paru minutach drzwi się otworzyły. Stanął w nich mężczyzna.
-Król woła cię do sali.- powiedział na co podniósł mnie i zaciągnął do powiedzianego miejsca.
Posadził mnie przy stole z królem który nie patrzał się w moją stronę tylko w jedzenie. Nadal byłem mało przytomny więc patrzałem na to wszystko z przymrużonymy oczami.
-Jesteś skazany na śmierć z powodu widzianych wydarzeń.- zaczął.
-Co chcecie zrobić?- zapytałem cicho.
-To ja tu jestem od zadawania pytań. Twoja śmierć będzie wykonana po zjedzeniu. Możesz zjeść wszystko co tu jest. Gdy odpoczniesz, rozpocznie sie twoja kara.- powiedział i zaczął nakładać na swój talerz jedzenie.
Nie zjadłem nic. Nie miałem siły. Zaprowadzili mnie znów do komnaty i czekając na swój koniec, siedziałem na jakiś poduszkasz.
Po 30 minutach przyszli po mnie i zaprowadzili do jakieś sali gdzie mieli mnie zabić.
Już mieli strzelić we mnie czymś ostrym ale do pomieszczenia wparował Felix.
Rzucił się na nich na co rzucili ostrze ja ziemię. Szybki podbiegłem po to i pomogłem blondynowi trzymając nóż przy gardle jednego z nich.-Myślisz że takie dzieciaki jak wy coś mi zrobicie? Że uratujecie ten głupi obóz?- zaśmiał się i wyrwał mi z rąk przedmiot.
Staliśmy przy ścianie gdy tym razem to on trzymał nam przy gardłach nóż.
Wiedzieliśmy że to już koniec. Wiedziałem że już nigdy nie będę mógł powiedzieć tego Felixowi więc muszę zrobić to teraz.-Felixie, wiem że zaraz umrzemy. Wiem że zaraz nigdy nie zobaczymy naszych przyjaciół i rodzin. Ale muszę ci powiedzieć...że cię kocham.- powiedziałem mając łzy w oczach.
Piegowaty patrzał na mnie przez parę sekund w szoku.
-Innie...ja ciebie też.- odpowiedział łapiąc mnie za rękę.
-Eww, sprawiacie że to ja zaraz się zabije od tej waszej miłości.- wtrącił nadal stojący tam mężczyzna.
Podniósł rękę i już miał wbić w nas ostrze. W sam czas przez duże drzwi weszli nasi przyjaciele wraz z opiekunami obozu i przewodniczącą.
-Zostawcie ich!- krzyknęła opiekunka.
Nasi przyjaciele zaczęli biec do nas gdy mężczyzna odszedł od nas i skierował się do przewodniczącej.
-Kogo my tu mamy. Czy ktoś nie miał spłaci mi długów?-
-To nie ja to zrobiłam.-
-Ale poprzedni którzy rządzili obozem. A że przejęłaś ich stanowisko, to ty musisz zapłacić.-
-O czym on mówi?- zapytała opiekunka.
-Nie powiedziałaś im? To przykre że nic nie wiecie. Dawniejsi ludzie prowadzący tym obozem zabili nasza królową i zburzyli nam domy. Wszyscy za to zapłacicie.-
Wtedy zaczęła się bitwa. Mężczyzna próbował zabić przewodniczącą. Nagle z ziemi podniósł się jego pomocnik. Próbował zaatakować mnie i Felixa ale nasi przyjaciele odciągnęli go od nas.
Wszyscy zaczęliśmy walkę. Usłyszałem jak coś ostrego wbija się w kogoś. Zobaczyłem jak Hyunjin....krwawi.
Nie obejrzałem się a Minho i Han też leżeli. Gdy opiekunka zobaczyła to co się dzieje, kazała mi i Felixowi uciekać.
Zostawienie tam naszych nie żywych przyjaciół jest okrutne. Ale widzieliśmy że nic już nie zrobimy. Pociągnąłem chłopaka z sobą i wyszliśmy z tego okropnego miejsca. Iż przewodnicząca walczyła z mężczyzną i opiekunka która odwracała jego uwagę to i tak jego pomocnik pobiegł za nami.
Biegliśmy najszybciej jak umieliśmy. Potykaliśmy się o własne nogi. Ale wiedzieliśmy że to jedyna opcja aby przeżyć. Nagle obaj potkneliśmy się o kamień. Upadliśmy, mimo że mężczyzna był dalej od nas i mieliśmy choć trochę czasu na ucieczkę, nie mogliśmy tego zrobić. Nie mogliśmy się ruszyć. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Odwróciłem głowę w stronę Felixa. Spojrzałem mu w oczy i to było jedyne co zdołałem mu powiedzieć.-Kocham cię Lixie..-
-Ja ciebie też, Innie..-
Nic już nie zdążyliśmy zrobić. Do naszych serc został wbity nóż.
___________________________________
CZYTASZ
The fun is over// Jeonglix
FanfictionJeongin wraz z swoim przyjacielem Felixem, pojechali na letni obóz. Cel pojechania tam, był aby dobrze się bawić, ale zamiast tego jedyne co dostaną to traume