Rozdział 4

561 19 4
                                    


Udali się w stronę SOR-u, gdzie czekała na nich Elżbieta.

- Co z nim? - zapytała nerwowo Natalia, a kobieta położyła jej dłoń na ramieniu. 

- Spokojnie Natalia, jest teraz na prześwietleniu - powiedziała spokojnie starsza pani.

- Ale jak to? Co się stało? - dopytywała blondynka.

- W czasie treningu, jeden z chłopców wpadł na Antosia, a ten się przewrócił, po tym zaczęła go bardzo boleć ręką. Zrobiła się sina i nie mógł nią poruszać. Jeden z rodziców podwiózł nas do szpitala - opowiedziała, a na twarzy Natalii pojawiła się ulga. 

- Mam nadzieję, że nie jest złamana i cieszę się, że to nic poważniejszego- stwierdziła po chwili i wypuściła z ulgą powietrze.

Elżbieta usiadła na krześle w korytarzu, a Kuba rozejrzał i się i ruszył w sobie znanym kierunku. Za chwilę pojawił się z trzema butelkami wody i z czekoladą. Wyciągnął dłoń w kierunku Elżbiety. 

- Dziękuję bardzo panie Roguz - odpowiedziała.

- Kuba, proszę do mnie mówić Kuba - rzucił i posłał kobiecie lekki uśmiech, a ona w odpowiedzi skinęła głową.

Poszedł w kierunku Natalii i oparł się dłonią o ścianę. 

- Będzie dobrze - powiedział i podał jej butelkę z wodą. Podniosła na niego wzrok, w jego spojrzeniu widziała troskę.
- Dzięki- rzuciła i wzięła od niego butelkę, a on mimowolnie położył dłoń na jej ramieniu i popatrzył jej w oczy. Chrząknęła lekko, biorąc łyk wody, gdy nagle usłyszała okrzyk.

- Mama! - i zobaczyła małego blondynka, który mocno się do niej przytulił. Jej uwadze nie uszło, co znajdowało się na jego lewego lewym ramieniu.

- A jednak złamana - jęknęła cicho, na co malec lekko się zaśmiał.

- Na szczęście to nie nogą, nadal będę mógł grać w piłkę, prawda wujek - powiedział i popatrzył na Kubę, który nawet nie zdarzył nic odpowiedzieć.

- To się dopiero okaże- powiedziała blondynka, odbierając od Elżbiety kurtkę chłopca i zakładając mu ją na zdrową rękę i narzucając drugą stronę na ramię złamanej. W tym czasie lekarz podał im receptę i przekazał informacje w sprawie opieki nad chłopcem i po chwili się pożegnał.

- Mamo, nie bądź taka. Piłka jest najważniejsza!- wyjęczał chłopiec, a Kuba uklęknął koło chłopca. 

- Najważniejsza to jest zdrowa ręka  - rzucił Roguz- masz tu na dobre samopoczucie- dodał, podając mu czekoladę.

- Teraz odwiozę was do domu - powiedział i mrugnął do chłopca. 

- Tylko nie przed kolecją - wyrzuciła starsza pani, kręcąc głową i szybko dodała.

- Zapraszam do nas na kolację Kuba, już zrobiłam parę przysmaków zanim wyszłam dzisiaj z Antosiem - powiedziała i posłała Kubie lekki uśmiech.

Trochę zakłopotany Roguz, podniósł się do pozycji stojącej.

- Nie chcę sprawiać kłopotu - powiedział.

- Żaden kłopot - rzuciła Natalia- przynajmniej tak możemy ci się odwdzięczyć za pomoc dzisiaj- dodała i uśmiechnęła się w jego kierunku.

- No dobra, to w takim razie chodźmy- powiedział i wszyscy razem opuścili szpital, udając się do samochodu zaparkowanego przed budynkiem. (...)

Rzeka Przeznaczenia - Natalia i KubaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz