Hej zapraszam na prolog w 100% wymyślonego przeze mnie opowiadania. Opisywane w nim sny będę pisać często jako nowy rozdział i z kursywą. Życzę miłego czytania i mam nadzieję że się wam spodoba. :)
Mroczny sen
Wydawało mi się że był to zwykły dzień, lecz, coś się nie zgadzało. Patrzyłam w słońce, które było różowe, na zielonym niebie z żółtymi chmurami. Spojrzałam na swoje ręce. Były niebieskie, ale nie od farby, to skóra miała ten kolor. Następnie spojrzałam na ziemię, która była biała, porośnięta pomarańczową trawą. Wszystko wyglądało tak, jakbym była na łące. Abstrakcyjnej łące. Nie rozumiałam co się dzieje. Jeszcze wczoraj wszystko było dobrze.
Chciałam zawołać o pomoc, ale nie mogłam nic wykrztusić. Nagle otoczenie dookoła mnie przestało być kolorowe, a zastygło w trzech kolorach. Czerwonym, czarnym i szarym. Kiedy spojrzałam na słońce, wydawało mi się, że krwawi. Może faktycznie tak było, a może to czysta fikcja i złudzenie. Od niedawna nachodzą mnie omamy. Po raz pierwszy jednak widzę tak realistyczne obrazy i krwawiące słońce. Pomijając fakt, że po raz pierwszy zetknęłam się z takim widokiem.
Chciałam się upewnić, czy moje ręce nadal są niebieskie, więc na nie zerknęłam. Niestety ten czyn minął się z celem, ponieważ okazało się że ich nie widzę. Czułam je, ale ich nie widziałam. Zadrżałam. Co tu się dzieje? Czyżby tak wyglądał koniec świata? Czy to może być prawda? Może i tak. Tyle słyszy się na temat niszczenia ziemi, ale nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jakie to może przynieść skutki.
Zaczęłam biec przed siebie nie zważając na to, że nie znam drogi. Biegłam. Biegłam po krwawej polanie, pośród szarych kwiatów wpatrując się w czarne niebo i szare chmury, które starały się zakryć czerwone słońce. Kiedy przyśpieszyłam potknęłam się o kamień. Runęłam z impetem na ziemię. Czułam jak moje ciało krwawi, ale wciąż tego nie widziałam. Może to i dobrze nie widzieć swojego bólu? Próbowałam się podnieść, lecz bez skutku.
Nagle zauważyłam pomocną dłoń wysuniętą ku mnie. Przyjęłam ją i po chwili już stałam, chwiejąc się lekko. Spojrzałam na dłoń. Była normalnego koloru. Tak samo jak właściciel. Szesnastoletni chłopak o platynowo białych włosach i szarych oczach. Spoglądał na mnie jakby chciał coś wyczytać z moich oczu. Wnioskując po jego minie, nie udało mu się.
Po chwili puściłam jego rękę, myśląc, że to kolejne omamy, ale zaraz opadłam na niego, gdyż nie potrafiłam zrobić kroku. Otulał mnie opiekuńczo ramionami. Czułam się bezpiecznie, ale czemu? Przecież ja go w ogóle nie znam. Spojrzałam w jego oczy i prawie w nich utonęłam. Były piękne, z troską mnie obserwowały.
W końcu zaczęłam szukać na jego twarzy dezaprobaty. Jego wydatne kości policzkowe były doskonałe. Usta zaróżowione. Włosy – lśniące, a jego skóra lekko blada. Nie potrafiłam się oprzeć pokusie, by go dotknąć. Jednak gdy musnęłam palcem jego skóry na policzku, on się rozpłynął. Zostałam tam zupełnie sama. Zaczęłam płakać. Chciałam krzyknąć, zawołać go, ale nadal słowa paliły mnie w gardle.
Spojrzałam na swoje dłonie. Pojawiły się. Były zakrwawione. Dopiero teraz zorientowałam się, że klęczę w kałuży krwi, a obok mnie leży nóż. Wzięłam go do ręki. Był ciężki. Uniosłam go i wbiłam sobie w pierś. Poczułam przeszywający ból. Palił jak ogień. Pomyślałam, że to już koniec mojej egzystencji. I miałam rację.
Sny potrafią ranić. Nawet szczęśliwe osoby cierpią przez nocne koszmary.
YOU ARE READING
Spotkanie
FantasyHistoria nieco niezwykłej dziewczyny, której życie zaczyna się komlikować gdy postanawia zaufać sama sobie.