Rozdział 15

11 2 0
                                    

Zagubiona

Wszyscy na mnie patrzyli. Nie lubiłam tego uczucia. Czułam się osaczona i bezsilna. Jonathan siedział obok i z załzawionymi oczami wpatrywał się we mnie. Był chyba szczęśliwy, ale też wyglądał na przerażonego. Sanse stał obok Jose, która co chwila spoglądała na stojącą w rogu załamaną Islee. Matt właśnie się w nią wpatrywał. Był najwyraźniej pod wielkim wrażeniem, ale nie był wesoły, czy dumny. Wyglądał neutralnie.

- Dziękuję. - wyszeptała cicho Islaa.

Potarłam oczy i spojrzałam na wampirzycę. Nie dowierzałam w to co usłyszałam. Przez cały czas myślałam, że ona mnie nienawidzi.

Najgorsze było to, że nie pamiętałam co dla niej zrobiłam...

Nagle poczułam w gardle metaliczny smak krwi, ale nie smakowała tak jak powinna. Miła lekką woń różanej wody. Odchrząknęłam nachylając się.

- Dobrze się czujesz? - spytał Jonathan kładąc dłoń na moich plecach.

- Ta... tak... - rzuciłam chrypliwie. Wyprostowałam się i rozejrzałam. - Co się przed chwilą wydarzyło?

Islaa podniosła wzrok, a jej oczy zabłysły na chwilę, po czym znowu zamknęła się w sobie ukrywając twarz za kotarą z własnych włosów. Po chwili odwróciła się i wyszła z pokoju powolnym krokiem, a gdy znikała w cieniu korytarza rzuciła:

- Ja jej tego nie powiem... - zatrzymała się i spojrzała na mnie świecącymi ślepiami. - Przepraszam. - wyszeptała i ruszyła dalej.

Jonathan wstał i krążąc po pokoju zaczął opowiadać co się wydarzyło. Powiedział mi, że dobrowolnie oddałam swoją krew Islii, a ona nie wytrzymała i ugryzła mnie w szyję. W tym momencie dotknęłam śladu po ukąszeniu. Opowiadał dalej, ale tak jakbym go przestała słyszeć. Myślałam o wampirzycy, która mnie nienawidziła... A może tylko mi się wydawało? Fakt, że czasami była arogancka, ale od ilu ja ją znam? Może ona taka po prostu jest? Może nie akceptuje nowych? Może po prostu jest zagubiona, bo jest najmłodsza?

- Brooke? - Jose spoglądała na mnie.

- Tak? - spytałam.

- Czy ty dobrze się czujesz, bo jesteś taka jakby nieobecna...

- Dobrze się czuję, tylko trochę mnie głowa boli. - odparłam.

Z dziwnego powodu się ukłoniła i poszła do kuchni. Kiedy wróciła trzymała w ręce paczkę tabletek. Podała mi je. Wzięła ze stołu jedną ze szklanek wody. Zawahała się przez chwilę.

- Sanse, czy to ta szklanka? - spytała.

- Nie. Tamta leży na tacy. - rzucił.

Podeszła do mnie i podała szklankę.

- Ej, co się dzieje? Czy to jakiś żart?

- Nie. - odparł Jonathan.

Wstałam i odłożyłam przedmioty na stół. Spojrzałam na Jose.

- Ty mi się kłaniasz, Islaa wychodząc przeprosiła mnie, a wcześniej podziękowała. Mówicie o jakieś szklance, a ja nie wiem o co wam chodzi... Czuję na szyi ugryzienie wampira, a ty - wskazałam ręką na Jonathana patrząc mu w oczy - mówisz, że to zrobiła Islaa...

- Poczekaj, poczekaj... Co pamiętasz w ogóle? - spytał.

- Jose opowiadała mi jakąś historię i ciemna plama... Potem zobaczyłam, że siedzę na kanapie, a wy wszyscy zachowujecie się dziwnie.

Zapadła cisza. Wszyscy przeskakiwali wzrokiem z jednej, na drugą osobę.

Po chwili się zarumieniłam.

- Powinnam coś pamiętać?

Spojrzałam na elfkę. Wzdrygała się i znikła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Stała, tam, a po chwili jej już tam nie było.

- Jose... - wyszeptał Sanse.

Nagle dziewczyna pojawiła się znowu ze spuszczonym wzrokiem.

- Bo ty... Bo ty... Prawie umarłaś... - wycedziła.

- Że co? - zdziwiłam się. Nagle straciłam grunt pod nogami. Moje nogi zaczęły się coraz bardziej uginać.

Już myślałam, ze upadnę na ziemię, ale w ostatniej chwili złapał mnie Jonathan, który poderwał się z kanapy, by mnie złapać.

Leżałam w jego ramionach niczym marionetka pozbawiona linek.

Po chwili pomógł mi wstać. Odsunęłam się od niego i próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek.

- Dobra, okay... Ja żyję, a ona nie jest głodna. Wszystko jest w porządku... Tylko jest jedna ważna sprawa. - spojrzałam na Jonathana. - Będziesz na mnie zły za to co powiem, ale musimy wrócić do mojego starego domu na Brooklynie. - oświadczyłam.

- Po co? - spytał Matt.

- Jak byłam mała mama ukrywała przede mną małe pudełko. Pamiętam jak się zdenerwowała gdy je znalazłam i pytałam się jej czy wie gdzie jest kluczyk do kłódki... Przepraszam, że wcześniej tego nie powiedziałam, ale dopiero teraz sobie o tym przypomniałam.

Jonathan spojrzał na zegar ścienny.

- Jest przed pierwszą. Jak teraz wyjedziemy będziemy tam o drugiej. - powiedział.






Pamięć to jedna z najważniejszych rzeczy, których potrzebujemy.


SpotkanieWhere stories live. Discover now