Więcej niż możesz sobie wyobrazić
Weszliśmy razem do mojego mieszkania i pierwsze co zrobiłam po wejściu, to podeszłam do okna. Wyjarzałam przez nie, a tam na ławce w oddali siedziala Jose. Z uśmiechem mi pomachała. Odpowiedziałam jej tym samym. Po czym oddaliłam się od niego i ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed zlewem. Odkręciłam wodę i chlusnęłam sobie nią w twarz. Kiedy zakręciłam kran poczułam się dziwnie. Jakby ktoś mnie obserwował.
- No, hej. - ktoś powiedział. Ten głos należał do mężczyzny.
Spojrzałam na niego i krzyknęłam. Chłopak mniej więcej w wieku dwudziestu lat. Był ubrany na czarno i miał ciemne włosy. Jego niebieskie oczy odbijały światło lampy. Zaczęłam się cofać, aż wpadłam na ścianę. Otworzyłam szybko drzwi i wybiegłam z łazienki. Podbiegłam do Jonathana i się za nim schowałam. On ze zdziwieniem na mnie patrzył.
- Co się stało? - spytał.
Wskazałam palcem na mężczyznę, który wyszedł z łazienki.
- To! Kto to jest?! - krzyknęłam.
- O cholera. - rzucił. Wyjął z pochwy przy pasie miecz i stał pewnie osłaniając mnie. Bałam się jak nigdy. Nie wiedziałam kto to jesti czemu był w mojej łazience.
- Jonathanie... Chyba nie zrobisz krzwydy pobrateńcowi. - powiedział.
- A chcesz się założyć? - musnął mnie delikatnie dłonią. - Ilu was tu jest?
- Tylko ja i twoi rodzice... - odparł.
- Że co? - zdziwił się.
Ktoś pociągnął mnie za rękę do tyłu i zakrył moje usta dłonią. Próbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Dlatego po prostu krzyknęłam. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie. Wiem kto mnie trzymał. To była pani Lee.
- Jonathanie, nie możesz dalej być jej Satellitum. - oznajmiła.
- Niby czemu? - spytał.
- Ujawniłeś się jej. Byłeś z nią w Katedrze Saletlitum. Pokazałeś jej inny świat. A wszystko jednego dnia. To chyba wystarczy do zwolnienia cię z tego stanowiska, nie uważasz?
Zdenerwowałam się. On nie mógł walczyć z własnymi rodzicami. To zasady. Ale ja? Może faktycznie jestem tą wnuczką? Może potrafię walczyć? "Za wszelką cenę będę chronić wnuczkę pierwszego Satellitum". Wzięłam się w garść. Ugryzłam dloń pani Lee, by mnie puściła. Potem piętą nastąpiłam jej na stopę, a następnie odepchnęłam ją tak, że upadła i przetoczyła się pod nogi mężczyzny. Podeszłam do Jonathana i wyciągnęłam mu z ręki broń. Wyprostowałam rękę celując czubkiem miecza w państwo Lee. Wolną ręką ujęłam dłoń chłopaka i stanęłam bardzo blisko niego.
- Brooke, przecież nie chciałaś...
- Ale teraz chcę. Teraz chodzi o to czy będziesz przy mnie, czy nie. To jest ważne.
Nadal trzymając mnie za rękę odwrócił się i stnęliśmy do siebie plecami, by nawzajem chronić swoje tyły.
- Jonathanie... Nie rozśmieszaj mnie. Ona nie ma pojęcia o walce. - rzuciła kobieta.
- Zdziwiłabyś się... - odparł.
- To jest nastoletnia piosenkarka i do tego Word. - powiedział mężczyzna, który nawiedził mnie w łazience.
- Stul dziub! - krzyknęłam. Stanęłam na palcach, by dosięgnąć ucha chłopaka. - Osłaniaj mnie. - wyszeptałam, po czym opuściłam miecz i podałam mu go. Puściłam jego dłoń. Puściłam się biegiem w stronę okna i wyskoczyłam przez jedno z otwartych. Kiedy spadałam usłyszałam głos Jonathana wołającego mnie ze strachem. Nagle uderzyłam w beton. Leżałam z krwawiącą głową i bolącą nogą. Nawet nie krzyknęłam. Po prostu próbowałam się podnieść. Po chwili podbiegła do mnie Jose.
YOU ARE READING
Spotkanie
FantasyHistoria nieco niezwykłej dziewczyny, której życie zaczyna się komlikować gdy postanawia zaufać sama sobie.