Rozdział 7

15 3 0
                                    

Zaskakująca prawda


Wreszcie skończyłam... Bardzo się cieszyłam, ale po jakimś czasie pomyślałam, że mogłabym to robić przez cały dzień. Kiedy wszyscy zaczęli się rozchodzić podeszłam do Jonathana.

- To gdzie teraz? - spytałam. Spojrzałam na zegar ścienny. -Jest już sporo po jedenastej. - dodałam.

On spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Jeśli chcesz, to mogę cię odwieźć do domu. - odparł. -Pewnie jesteś zmęczona.

- Przecież może się u mnie przespać. - zaproponował Sanse.

- Dobry pomysł. - rzuciłam.

Jonathan kiwnął tylko głową i spojrzał na Sanse, który się do niego lekko uśmiechał. Delikatnie musnął mojej dłoni, prawie tego nie poczułam. Było to słodkie.

- No to chodźmy... - oświadczył.

Islaa patrzyła na mnie złowrogo. Zaciskała pięści i zęby gdy zobaczyła, że Jonathan ujął moją dłoń. Wszyscy wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy na parking. Sanse, Jose, Matt i Islaa weszli do bordowego samochodu terenowego. Sanse prowadził, a Jose siedziała na miejscu pasażera. Kiedy ja i Jonathan wchodziliśmy do samochodu ziewnęłam zakrywając usta. Spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem.

- Jak będziemy jechać przepisowo to dojedziemy tam w piętnaście minut. Jak chcesz to się zdżemnij... - rzucił zanim odpalił silnik.

Ziewnęłam zakrywając usta.

- Dzięki. - ziewnęłam ponownie. Oparłam się o oparcie siedzenia i zamknęłam oczy. Początkowo myślałam o tej całej zagadce, ale z czasem zasnęłam myśląc o Jonathanie.

To nie może być mój brat.









Jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz to... Nie wahaj się...

SpotkanieWhere stories live. Discover now