Rozdział 18

12 1 0
                                    

Inna historia


 Kaptur na głowie, ciemny ubiór i niepokojąca cisza. Oto ja. Troye. Długo już czekam przed tym domem. Powinienem wejść i porozmawiać, ale martwię się, że mnie nie zrozumieją. To bardzo prawdopodobne. Nikt nie rozumie co mam do przekazania. Postanowiłem wysiąść z samochodu. Zatrzasnąłem drzwi. Jednym guzikiem na kluczykach zamknąłem wszystkie drzwi pojazdu. Powędrowałem przed siebie do domku stojącego w środku lasu. Wspiąłem się po kilku schodkach i zapukałem do drzwi pewnie.

 Otworzyła mi starsza kobieta. Od razu ją poznałem.

 - Dzień dobry. -powiedziałem miło ściągając kaptur z głowy.

 - Witam. Znam pana? - spytała.

 - Owszem. Ale byłem bardzo mały. Wiem, że była u was niedawno młoda dziewczyna z chłopakiem. To była Brooke, wasza wnuczka, tak?

  - Chłopcze, masz rację. Była u nas ostatnio w odwiedzinach nasza wnuczka, ale nie rozumiem dlaczego, akurat ty zacząłeś się tym interesować. Jeżeli jesteś jednym z Flamma, lepiej odejdź. Już zabraliście mi córkę.

 - Spokojnie. Nie jestem Flamma. Nawet nie jestem Satellitum. Już prędzej Word, choć nie sądzę.

 - Czego szukasz?

 - Informacji. Zakładam, że wie pani gdzie znajduje się Brooke.

 -Niestety nie.

 - A dlaczego była u państwa? Tyle lat nie wiedziała o waszym istnieniu. - dopytywałem.

 - Chciała dowiedzieć się czegoś o Jonathanie, swoim bracie. Ale to zło. Odradzałam jej poszukiwań, ale poszła w zaparte. Zupełnie jak Violett.

 Kiwnąłem głową, założyłem kaptur i się odwróciłem. Zacząłem schodzić po schodach, a potem ruszyłem w stronę samochodu.

 - Dziękuję, do widzenia. Proszę pozdrowić Gawina. - rzuciłem tylko.

 Otworzyłem przyciskiem na kluczykach drzwi samochodu i wsiadłem do niego. Przywaliłem w kierownicę ze złości. Jak ona może szukać Jonathana? Przecież go nie ma! Jest Troye! Tylko Troye! Nie no... Przecież nie mogę przepieprzyć wszystkiego teraz. To chore. Postaram się ją znaleźć. Muszę z nią porozmawiać. Nawet nie wie jaki błąd popełnia. Ostrzegę ją, ale tylko raz. Ani razu więcej.

 Wsadziłem kluczyki do stacyjki i przekręciłem uruchamiając maszynę. W mgnieniu oka wystartowałem, a po chwili znalazłem się na jezdni, po której pędziłem niczym wściekły. Nie chciałem jechać wolniej. Chcę odszukać Brooke jak najszybciej. Zmierzyć się z nią. Zobaczyć na co ją stać. W końcu po to jestem.




Nieznane sprawia czasem radość, a czasem zawód.


SpotkanieWhere stories live. Discover now