Rozdział 11

29 2 0
                                    

Inna historia

Z punktu widzenia Jonathana

Siedziałem w samochodzie na miejscu pasażera. Za kierownicą siedział Sanse. Jose wpatrywała się w nieprzytomną Islęę. Wpatrywałem się cały czas w moją komórkę.

- Jonathanie, zadzwoń do Brooke, albo Matta, by poinformować ich, że za chwilę będziemy. - powiedział Sanse.

- Brooke, pewnie śpi. - odparłem.

- No to do Matta.

Wybrałem numer i przystawiłem urządzenie do ucha.

- No hej. - rzucił Matt.

- Za chwilę będziemy. Przygotujesz dwa pokoje dla dziewczyn? - spytałem.

- Okay. Dla ciebie i Sanse też?

- Dla Sanse, chyba, że chcecie pogadać. Ja będę siedział u Brooke. Chcę być pewien, że nic się jej nie stanie.

- Ale ty też musisz spać. Kiedy ostatnio zmrużyłeś oczy choć na chwilę?

- Nie pamiętam. Muszę być pewien...

- Ech... Ona mówiła coś o tym, że musi ci powiedzieć coś ważnego. - powiedział spokojnie.

- Że ona? Powiedziała ci co?

- No właśnie nie. To musi być coś naprawdę ważnego.

Zauważyłem, że stajemy pod domem Matta i się rozłączyłem. Szybko odpiąłem pasy bezpieczeństwa. Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi z tyłu. Spojrzałem na Islęę. Wyglądała marnie. Nachyliłem się i wziąłem ją na ręce. Ruszyłem po schodach na górę. Kiedy byłem na ich szczycie spojrzałem na Sanse i Jose. Dziewczyna z trudem wysiadła z auta, po czym rzuciła się na szyję chłopaka. Ten ją objął i tak stali. Rozmawiali, ale nic nie słyszałem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Od razu natknąłem się na Matta.

- Do którego pokoju mam ją zanieść? - spytałem pośpiesznie.

- Daj mi ją. - wysunął ręce. - Ty leć do Brooke.

Podałem mu ostrożnie dziewczynę i puściłem się biegiem przez korytarz. Wpadłem do jednego z pokoi. Jakbym zgadł. Pokój był ciemny. W środku znajdowały się tylko szafy i wielkie łóżko. Na nim ktoś leżał. Zamknąłem drzwi i podszedłem do postaci. To była ona. Spała cała w zaschniętej krwi. Jej twarz była bez wyrazu. Patrząc na nią śpiącą sam poczułem się senny. Bez oporów położyłem się obok niej i zamknąłem oczy. Po chwili poczułem, że Brooke się do mnie przysunęła i przytuliła. Spojrzałem na nią. Była uśmiechnięta. Uśmiechała się mimo tego, że w ułamek sekundy zrujnowałem jej życie. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Chciałbym ją za to przeprosić. Czy mi wybaczy? Czy mi kiedykolwiek wybaczy?








Pytanie to jedno z wielu czynników, które Cię nie ominą w życiu.

SpotkanieWhere stories live. Discover now