Wypowiedzi
Biegłam korytarzem przed siebie. Nie chciałam się zatrzymać. Przed oczami miałam widok Brooke podpartej o Jonathana.
Słyszałam za sobą kroki Matta. Wiedziałam, że za mną biegnie. Bałam się spojrzeć mu w oczy.
- Islaa! - krzyknął za mną.
Zatrzymałam się ze łzami w oczach. Opadłam na kolana z opuszczoną głową.
Podszedł do mnie i uklęknął obok. Objął jednym ramieniem.
- Ja ją prawie zabiłam!
- Ale żyje... - wyszeptał. Wstał razem ze mną i oparł się o ścianę. Przytuliłam się do niego.
- Nie chciałam. - powiedziałam zdławionym głosem.
Objął mnie bardziej przyciskając delikatnie do piersi.
- Byłaś głodna. Brooke nie będzie miała ci tego za złe... Znasz ją. - odparł.
- Ale... ale...
Usłyszałam powolne, ale zgrabne kroki. Wiedziałam, że to Jose. Czułam jej krew pulsującą w żyłach, pachnącą fiołkami. Podeszła do nas i stanęła w dosyć dużym odstępie, tak jakby przeczuwała, że zaraz coś się stanie.
- Z Brooke wszystko w porządku. - rzekła roztrzęsiona.
Osunęłam się od czarownika i otarłam łzy.
- Jest przytomna? - spytałam nagle.
Dziewczyna zatknęła kosmyk swoich włosów za szpiczaste ucho.
-Jest przytomna, ale mamy lekkie problemy z porozumiewaniem się z nią. Nie łapie niektórych słów... - odparła. - Pomoglibyście nam? Matt, jesteś lekarzem...
Po prostu ruszył przed siebie. Szedł tak jakby w salonie czekało go coś przykrego. Może tak jest... Nie wiem jak jest między Mattem, a Brooke. Pewnie bolało go to, że ją skrzywdziłam.
Ruszyłam za nim bezmyślnie.
Jose jeszcze przez chwilę się wpatrywała w ciemną pustkę końca drugiego korytarza, a potem poszła za nami do salonu.
Kiedy weszliśmy tam zobaczyłam leżącą dziewczynę na kanapie. Jonathan siedział na oparciu. Sanse wyszedł z kuchni trzymając na rękach tacę. Na niej stały szklanki wody i mała ściereczka. Położył ją na stole. Zamoczył ściereczkę w jednej ze szklanek. Podszedł do Jonathana i podał mu szmatkę. On przetarł nią po czole Brooke. Jęknęła cicho.
Zasłoniłam usta dłońmi.
- Brooke, tak bardzo cię przepraszam... - wyszeptałam.
Machnęła ręką i powiedziała:
- Przynajmniej nie jesteś już głodna. - odparła.
Matt podszedł do niej i spojrzał jej w oczy. Zmartwił się.
Jose stanęła przy mnie i wyszeptała tak, by nikt nie słyszał:
- Pamiętasz jak się przemienia ludzi w wampiry...
Spojrzałam na nią zdziwiona i nie mogłam uwierzyć w to co powiedziała. Odsunęłam się od niej o krok.
Przystawiłam dłoń do swoich ust i przegryzłam jeden ze swoich palców. Gdy zaczęła sączyć się z niego czerwona ciecz podeszłam do Brooke. Ustawiłam rękę nad jej ustami, tak by krople krwi wpadały do jej ust.
Jonathan spojrzał na mnie z dziwnym wzrokiem.
- Co ty robisz? - spytał.
- Ratuję ją... - wyszeptałam. - Jeśli umrze, nie wybaczycie mi tego. - spojrzałam w oczy Matta. - Wiem, że jest dla was bardzo ważna.
- Ale będzie przez to cały czas martwa... - powiedział czarownik.
- Przynajmniej będziecie przy niej, a ona przy was. - rzuciłam z lekko załamującym się tonem.
Dziewczyna poruszyła głową, tak jakby chciała coś powiedzieć.
Zabrałam rękę i zaczęłam się wycofywać. Wsadziłam obie do kieszeni spuszczając wzrok. Zatrzymałam się kilka kroków od Brooke.
Kaszlnęła krztusząc się. Nagle usiadła nadal kaszląc.
Sanse z podziwu nie mógł uwierzyć w to co widział. Podszedł do Jose i spojrzał na nią ostrzegawczo.
Matt cały czas mnie obserwował, a Jonathan usiadł obok Brooke.
Czułam się jak zwykle nie potrzebna.
Rób coś dla innych, by oni mogli się kiedyś odwdzięczyć tym samym.
YOU ARE READING
Spotkanie
FantasyHistoria nieco niezwykłej dziewczyny, której życie zaczyna się komlikować gdy postanawia zaufać sama sobie.