1. Przeznaczenie

736 30 17
                                    

Na stacji King's Cross zebrał się spory tłumek. Harry nie przejmując się otaczającymi go wokół ludźmi pędził z bagażem oraz Hedwigą w klatce na peron 9 i 3/4. Pociąg wyruszał za niecałe dwie minuty i chłopak bał się, że nie zdąży. Jednak mimo szybkiego tempa biegu i nieuwagi udało mu się uchwycić platynowe włosy i szyderczy śmiech.

Ech, Draco Malfoy. Dupek jakiego świat nie widział i to właśnie Gryfon był jego głównym obiektem wyzwisk. Już wystarczająco miał innych problemów na głowie, ale na takich nie ma sposobu. Normalnie odpowiedziałby na jego zaczepki, ale tym razem nie miał czasu. W pędzie wsiadł do pociągu mało nie zderzając się z jakimiś pierwszorocznymi Puchonami. Po chwili pociąg buchnął parą, a koła zaczęły z początku mozolnie, ale potem coraz szybciej obracać się i wprawiać pojazd w ruch.

Harry przemierzył wagony by znaleźć swoich przyjaciół, ale zamiast tego natrafił na przedział Ślizgonów. Zaciekawił go widok Pansy Parkinson, której głowa znajdowała się na kolanach Malfoya. Postanowił prześliznąć się do środka, by po chwili - ukryty pod peleryną niewidką - znalazł się na półce bagażowej ponad miejscami tej przedziwnej pary. Naprzeciw nich siedział Blaise Zabini, który wydawał się nie zauważać niecodziennego zachowania kolegów. Dziwne - pomyślał Harry - Malfoy nigdy przecież nie okazywał żadnych uczuć do tej dziewczyny.

- Wiesz Draco, nadal nie rozumiem, co ty widzisz w tym durniu. Wiesz, jest przecież tyle ładnych dziewczyn...

- Pansy, wiele razy ci już mówiłem i nie mam zamiaru się powtarzać - odwarknął, spychając głowę dziewczyny ze swoich kolan. Czyli jednak Malfoy nie jest dupkiem tylko wobec mojej osoby.

- Ale Draco, ty nawet nie próbujesz jakkolwiek mu tego okazać, a skoro coś do niego czujesz...

- Skoro tak bardzo przejmujesz się moimi uczuciami, to dlaczego sama mu tego nie powiesz?!

- Bo to twoja sprawa co będziecie robić. Możecie się nawet przelecieć, a mi nic do tego. Ja ci tylko chciałam doradzić – odburknęła obrażona z lekka dziewczyna.

Dracon poprawił się na swoim miejscu i zaczął nową rozmowę ignorując całkowicie Pansy:

- Swoją drogą, bez sensu, że w ogóle jadę do tego zamczyska.

- Dlaczego? Czy twoja edukacja nie jest ważna dla Lucjusza? – zapytał Blaise. To był temat, który mu przypasował. A na pewno bardziej niż sprawy miłosne jego kolegi.

- Jest ważna, ale skoro zostałem powołany na Śmierciożercę, to mój ojciec powiedział, że zabierze mnie z tej rudery do Malfoy Manor gdzieś w połowie roku. Tam przydam się im bardziej, po wykonaniu mojego zadania.

Harry mało nie spadł z półki. Że niby ten dureń ma się w czymś przydać?  Okropny Śmierciożerca. Jak na zawołanie do Gryfona powróciły wszystkie wydarzenia z zeszłego roku i minionego lata: ataki zwolenników Czarnego Pana, walka w Ministerstwie Magii i śmierć. Śmierć najukochańszej osoby Harrego. Właściwie, to jedynej bliskiej mu osoby (nie licząc przyjaciół) – Syriusza. Bardzo za nim tęsknił. Czuł się osamotniony, jednak mało kto rozumiał, za czym tak bardzo chłopak rozpacza. Ukrywał więc i tłumił w sobie uczucia, które później wylewały się z niego wodospadem łez i emocji. Miewał te ataki już od jakiegoś czasu, a po usłyszeniu rozmowy Ślizgonów, taki atak właśnie nastąpił.

Przed oczami Harry'ego pojawiły się kolejne obrazy. Bellatrix trafiająca zaklęciem w Syriusza. Jego dusza opuszczająca ciało. Ktoś próbujący go powstrzymać przed rzuceniem się na tę kobietę. On, wyrywający się i goniący za nią, po czym rzucający Crucio. Tak bardzo chciał i nadal chce się zemścić za odebranie mu jego prawie-ojca. Dalej walka i Voldemort. I Dumbledore, który w wakacje zapoznał go z nowym nauczycielem Horacym Slughornem. Widać, starzec miał jakiś plan, bo chciał, żeby Wybraniec dołączył do „kolekcji" profesora.

Trust || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz