6. Slytherin

251 17 16
                                    

Rano, na śniadaniu, nadal nie było zbyt wielu uczniów. Tylko po kilkoro z każdego domu. Widać było, że to ze Slytherinu ubyło najwięcej osób. I to właśnie dlatego Draco zdecydował się na wizytę Pottera w jego dormitorium.

Malfoy siedział na swoim ulubionym miejscu, tak, by móc obserwować Gryfona. Ten zaś czytał książkę, co jakiś czas zamieniając zdanie z Ronem. Ginny, która nadal unikała chłopaka, siedziała przygarbiona na samym końcu stołu Gryffindoru. W pewnym momencie Harry uniósł wzrok znad książki, gdyż poczuł na sobie czyjś wzrok. Tym razem wiedział, że to Ślizgon. Ich spojrzenia się skrzyżowały, a blondyn puścił oczko.

Harry trochę się speszył, przez co na jego twarzy pokazał się spory rumieniec. Na szczęście nikt tego nie widział.

Tym razem to Draco jako pierwszy wyszedł w Wielkiej Sali. Harry odczekał chwilkę, by ruszyć do dormitorium Slytherinu, jednak usłyszał znajomy mu głos.

- O, Harry. Chciałam ci przekazać, że dyrektor Dumbledore czeka na ciebie w swoim gabinecie. Hasło to ,,kajmakowe eklerki" - przekazała McGonagall.

- Dobrze, już tam idę.

***

- Proszę, wejdź Harry.

Gryfon powoli wszedł do gabinetu. Był tam już wiele razy, ale mimo tego zawsze uderzał go wygląd pomieszczenia. I biurko, za którym stał starzec.

- Coś się stało, panie profesorze?

- Wiesz, tak sobie sporo rozmyślałem i mam tu coś dla ciebie. Zaczniemy dzisiaj kolejną dodatkową lekcję. Chciałbym, byś teraz obejrzał jedno ze wspomnień . Jak wiesz, albo nawet tego doświadczyłeś, ale Śmierciożercy znowu rozpoczęli swoje ataki, a ja wpadłem na trop. Nie wiem tylko co robić dalej i dlatego będziesz mi potrzebny właśnie ty. Zaraz zobaczysz, o czym mówię.

Po chwili obaj zanurzyli się w myślodsiewni.

Harry ujrzał kilkoro uczniów przy stole ze Slughornem, w tym Toma, który zapytał:

- Czy to prawda, że profesor Merrythought odchodzi na emeryturę?

Nauczyciel zajadał się kandyzowanym ananasem, którego Riddle przyniósł i odparł:

- Oj tam, nawet gdybym wiedział, nie powiedziałbym ci. A tak przy okazji, dziękuję za ananasa, to jest mój ulubiony owoc...Wielkie nieba! Ale się późno zrobiło, uciekajcie chłopcy, bo dostaniecie szlabany.

Tom jednak został i zainteresował się pewną klepsydrą stojącą na biurku nauczyciela.

- Uważaj Tom, chyba nie chcesz by ktoś cię przyłapał...Chcesz o coś zapytać?

- Tak, proszę pana. Nie wiem do kogo mógłbym się z tym zwrócić. Inni nauczyciele nie są tacy, jak pan. Mogą mnie...źle zrozumieć.

- I co dalej?

- Byłem kiedyś w bibliotece - chłopak podszedł bliżej Horacego - w dziale ksiąg zakazanych. I tam...przeczytałem jedną bardzo dziwną, niezrozumiałą nazwę. I uznałem, że mógłby mnie pan oświecić. To słowo - jeśli się nie mylę - ...

- Że co, proszę? Ja nic nie wiem o takich rzeczach. A gdybym wiedział, to bym nie powiedział! A teraz wynoś się stąd natychmiast i nigdy więcej mi o tym nie wspominaj!

Opuścili myślodsiewnię.

- Nic nie rozumiem, profesorze Dumbledore. Co to było? - zapytał Harry.

- To jedno z moich najcenniejszych wspomnień. Ale jest niestety zniekształcone przez kochanego profesora Slughorna, od którego je wziąłem. Pamiętasz, w wakacje prosiłem cię, żebyś zaprzyjaźnił się z nim. Teraz będziesz mi potrzebny. Wydobądź od niego prawdziwe wspomnienie. Jest bardzo ważne...A bez niego, nie pójdziemy dalej, jak już mówiłem. Nie masz wyboru. Nie wolno ci zawieść.

Trust || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz