Rozdział 4 - To może wcale nie takie głupie

58 13 14
                                    

Jakub siedział na niewielkiej skrzynce i kręcił głową. Wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć w to, co przedstawił im Aleks.

– To w ogóle legalne? – zapytał wreszcie.

– Przy tak niewielkich zarobkach podobno tak. Mogę się dowiedzieć szczegółów, kto by to musiał rozliczać i jak, ale to kwestia wtórna. Najpierw trzeba dokładnie ustalić cennik. Znaleźć zainteresowane dziewczyny...

– Czekaj, przecież mówiłeś, że masz pierwsze zapytania.

– Tak, ale bez konkretów. Ciekawiło mnie, jak to mogą odebrać postronne osoby, to wziąłem i zrobiłem coś na kształt badania opinii publicznej.

– Czyli tak naprawdę nie masz pojęcia, czy faktycznie da się tak zarobić – skwitował Mikołaj. – To ja pozostanę raczej przy korepetycjach, jeśli można. Łatwiej będzie mi ogłosić, że pomogę z matmy tanio i skutecznie, niż że wypiję z kimś herbatkę.

Aleks jęknął teatralnie i usiadł na jednym z głośników. Zwykle jego siostra pilnowała, by nie wykorzystywali sprzętu jako krzeseł, ale teraz wyszła. Kordian zastanawiał się, czy powinien przejąć jej rolę.

– Dla mnie to nadal abstrakcja, młody – rzucił, wzruszając ramionami. – Dopóki ktoś faktycznie nie zapłaci, to tylko pomysł, nawet ciężko stwierdzić, czy genialny.

– Trochę wiary – mruknął kuzyn.

– Wiara nie opłaci obozu. I niezbyt nas przekona do działania.

– Wystawiania się na śmieszność – wtrącił Mikołaj. – Cała szkoła miałaby z nas używanie. A może i ludzie poza szkołą.

– Ech, z wami to gadać – westchnął Aleks. – Co by was przekonało, żeby chociaż spróbować.

– Ktoś, kto faktycznie zapłaci za takie spotkanie – oznajmił Kordian. – A do tego po wszystkim będzie chcieć powtórki i da nam rekomendacje. Jak to brzmi?

– Koszmarnie, przyznaję, Jednak umowa stoi.

– Aleks, złaź z tego głośnika, bo ci krzywdę zrobię! – rozległo się od strony drzwi. Jul stała w wejściu i ciskała niewerbalne gromy w kierunku swojego brata.

Od razu zerwał się ze swojego miejsca, a potem wyciągnął dłoń do kuzyna. Miał łobuzerski wyraz twarzy i Kordian wiedział, że to ostatni moment, by się wycofać. Zamiast to zrobić, podał rękę Aleksowi.

– Powodzenia, będzie ci potrzebne, młody – zażartował.

Drugi chłopak uśmiechnął się przekornie.

– Jeszcze się przekonamy. Nie słyszałeś o pomyśle Jul.

Kordian zmarszczył brwi. Jaki znowu pomysł Jul? Kuzynka nie wspominała wcześniej o niczym, więc nie bardzo rozumiał, o co może chodzić. Postanowił złapać ją po próbie i dokładnie wypytać o szczegóły.

Nowa aranżacja nie spodobała się tak, jak na to liczył. Zresztą kiedy usłyszał ją w brzmieniu całego zespołu, przyznał chłopakom rację. Wciąż miał wrażenie, że brakuje dosłownie małego akcentu, no może dwóch i całość wypadłaby naprawdę dużo lepiej.

Po próbie zebrał swoje rzeczy i poczekał na kuzynkę. Aleks jak zwykle gdzieś się spieszył, a Jul najpierw chciała ułożyć wszystkie kable. Zaproponował nawet pomoc, lecz tylko pokręciła głową. W końcu to ona wiedziała, jak to zrobić, by było jak najlepiej.

– Aleks mówił o tym, że masz jakiś pomysł – zaczął wreszcie. – Zabrzmiało to tak, jakbym miał się bać.

– To zależy.

Tylko nie randka!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz