Rozdział 8 - Kwestia praktyki

42 11 10
                                    

Chociaż koncert zaczynał się dopiero o dziewiętnastej, musieli pojawić się w "Zielonym goblinie" jak najszybciej, by rozstawić sprzęt i zrobić próbę akustyczną. Szkoła im tego nie ułatwiała, szczególnie Kordianowi, który akurat w czwartki miał fakultet z angielskiego i za nic nie mógł go opuścić.

Na szczęście Jul zapowiedziała, że ona kończy koło południa i zajmie się wszystkim w klubie. Sprzęt zawieźli tam poprzedniego wieczora.

– Najwyżej sprawdzimy akustykę przy pierwszych gościach – stwierdziła, zachowując kompletny spokój. – Gadałam z jednym kumplem, to norma, mało kto się tym przejmuje. Może gdybym była początkująca i zrobiła jakieś sprzężenie zwrotne czy źle coś podpięła, wtedy wyszłoby słabo. Ale ogarniemy to raz dwa.

Kordian chciał mieć w sobie tyle luzu, co kuzynka, lecz zamiast tego o mały włos, a zgubiłby pałeczki. Odłożył je gdzieś bezmyślnie i potem przez kilkanaście minut szukał w całym klubie, czując narastającą panikę. Na szczęście znalazł je Aleks.

– Dotąd sądziłem, że to ja jestem roztrzepany – stwierdził, wręczając je Kordianowi. – Ale chyba zmienię zdanie.

– Gdzie były?

– Na stoliku, przy którym siedzieli jacyś studenci. Mam wrażenie, że jeden z nich zna Sergia.

– Więc jest szansa, że przynajmniej ktoś zostanie do końca koncertu, tak po znajomości.

– Ja myślę! Nie po tym, co przeszliśmy z Jul, by dostać pisemną zgodę od rodziców na ten występ.

Starszy z chłopaków spojrzał w stronę kuzynki. Kończyła sprawdzać coś na monitorze, ze słuchawkami na uszach, całkowicie skupiona na swojej pracy.

– Nie mam pojęcia, jak ona może być taka spokojna.

– Nie jest. – Aleks wyszczerzył się wesoło. – Pęka w środku bardziej niż ty. Ja tak samo. Ale wiesz, założyliśmy się, które pierwsze nie wyrobi. Ja nie zamierzam przegrać, ona też nie.

– Mogłem się tego spodziewać – zaśmiał się Kordian. Poczuł, że nerwy go opuszczają, choć z pewnością stres nie zamierzał zupełnie zniknąć.

– Trochę to niesprawiedliwe, bo ona ma łatwiej – dodał Aleks. – Siedzi w swoim kąciku i tyle. A niektórzy będą stali na scenie, z mikrofonem w garści, skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych.

– Brzmi jak coś, co uwielbiasz i tak robić.

– Tu mnie masz. Dobra, za jakieś pięć minut próba. Nie zgub pałeczek.

Poszło nieźle. Jul potrzebowała chwili, by posprawdzać nagłośnienie, potem krążyła po klubie i nasłuchiwała, wreszcie jednak podniosła kciuk w górę, dając im znać, że z jej strony wszystko jest gotowe. Teraz zostało tylko poczekać do dziewiętnastej i zrobić dobre wrażenie. Kordian zdawał sobie sprawę, że to była szansa, którą mogli dobrze wykorzystać lub całkowicie przewalić.

– Wszystko będzie dobrze, wyluzuj – powiedział mu Sergio. Wyglądał jak kwintesencja spokoju i opanowania. – Mamy wszystko przećwiczone, aranżacje są naprawdę spoko, Aleks wyzdrowiał i rwie się do śpiewania. O ile w klub nie uderzy jakiś przypadkowy meteoryt lub nie wydarzy się coś równie spektakularnego jak i nieprawdopodobnego, publika będzie zadowolona.

Kordian odetchnął głębiej. Tak, on to wiedział, rozum robił swoje i tłumaczył mu od rana, że pójdzie dobrze. Ale nagle włączyły się w dyskusję wątpliwości i negatywne emocje, choć wcale tego nie chciał. Chyba trema za długo dawała mu spokój i postanowiła właśnie dziś zaatakować po całości. Na szczęście słowa Sergio trochę ją przegoniły.

Tylko nie randka!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz