Chociaż koncert zaczynał się dopiero o dziewiętnastej, musieli pojawić się w "Zielonym goblinie" jak najszybciej, by rozstawić sprzęt i zrobić próbę akustyczną. Szkoła im tego nie ułatwiała, szczególnie Kordianowi, który akurat w czwartki miał fakultet z angielskiego i za nic nie mógł go opuścić.
Na szczęście Jul zapowiedziała, że ona kończy koło południa i zajmie się wszystkim w klubie. Sprzęt zawieźli tam poprzedniego wieczora.
– Najwyżej sprawdzimy akustykę przy pierwszych gościach – stwierdziła, zachowując kompletny spokój. – Gadałam z jednym kumplem, to norma, mało kto się tym przejmuje. Może gdybym była początkująca i zrobiła jakieś sprzężenie zwrotne czy źle coś podpięła, wtedy wyszłoby słabo. Ale ogarniemy to raz dwa.
Kordian chciał mieć w sobie tyle luzu, co kuzynka, lecz zamiast tego o mały włos, a zgubiłby pałeczki. Odłożył je gdzieś bezmyślnie i potem przez kilkanaście minut szukał w całym klubie, czując narastającą panikę. Na szczęście znalazł je Aleks.
– Dotąd sądziłem, że to ja jestem roztrzepany – stwierdził, wręczając je Kordianowi. – Ale chyba zmienię zdanie.
– Gdzie były?
– Na stoliku, przy którym siedzieli jacyś studenci. Mam wrażenie, że jeden z nich zna Sergia.
– Więc jest szansa, że przynajmniej ktoś zostanie do końca koncertu, tak po znajomości.
– Ja myślę! Nie po tym, co przeszliśmy z Jul, by dostać pisemną zgodę od rodziców na ten występ.
Starszy z chłopaków spojrzał w stronę kuzynki. Kończyła sprawdzać coś na monitorze, ze słuchawkami na uszach, całkowicie skupiona na swojej pracy.
– Nie mam pojęcia, jak ona może być taka spokojna.
– Nie jest. – Aleks wyszczerzył się wesoło. – Pęka w środku bardziej niż ty. Ja tak samo. Ale wiesz, założyliśmy się, które pierwsze nie wyrobi. Ja nie zamierzam przegrać, ona też nie.
– Mogłem się tego spodziewać – zaśmiał się Kordian. Poczuł, że nerwy go opuszczają, choć z pewnością stres nie zamierzał zupełnie zniknąć.
– Trochę to niesprawiedliwe, bo ona ma łatwiej – dodał Aleks. – Siedzi w swoim kąciku i tyle. A niektórzy będą stali na scenie, z mikrofonem w garści, skupiając na sobie uwagę wszystkich obecnych.
– Brzmi jak coś, co uwielbiasz i tak robić.
– Tu mnie masz. Dobra, za jakieś pięć minut próba. Nie zgub pałeczek.
Poszło nieźle. Jul potrzebowała chwili, by posprawdzać nagłośnienie, potem krążyła po klubie i nasłuchiwała, wreszcie jednak podniosła kciuk w górę, dając im znać, że z jej strony wszystko jest gotowe. Teraz zostało tylko poczekać do dziewiętnastej i zrobić dobre wrażenie. Kordian zdawał sobie sprawę, że to była szansa, którą mogli dobrze wykorzystać lub całkowicie przewalić.
– Wszystko będzie dobrze, wyluzuj – powiedział mu Sergio. Wyglądał jak kwintesencja spokoju i opanowania. – Mamy wszystko przećwiczone, aranżacje są naprawdę spoko, Aleks wyzdrowiał i rwie się do śpiewania. O ile w klub nie uderzy jakiś przypadkowy meteoryt lub nie wydarzy się coś równie spektakularnego jak i nieprawdopodobnego, publika będzie zadowolona.
Kordian odetchnął głębiej. Tak, on to wiedział, rozum robił swoje i tłumaczył mu od rana, że pójdzie dobrze. Ale nagle włączyły się w dyskusję wątpliwości i negatywne emocje, choć wcale tego nie chciał. Chyba trema za długo dawała mu spokój i postanowiła właśnie dziś zaatakować po całości. Na szczęście słowa Sergio trochę ją przegoniły.
CZYTASZ
Tylko nie randka!
Teen FictionLetnia kuźnia talentów może być przepustką do wielkiej sławy, szczególnie dla członków takiego zespołu jak Firestarter. Jest tylko jeden problem: pieniądze. Młodzi muzycy mają kilka miesięcy na zebranie naprawdę sporej kwoty. Jeden z pomysłów, zapro...