Wciąż jeszcze zaspany Kordian wpatrywał się w komórkę leżącą na blacie i rozmyślał, co dokładnie powinien napisać. Liczył na to, że Oliwii wystarczy sama godzina i miejsce, nie planował żadnych długich wiadomości. W sumie to jedynie potwierdzenie czegoś, co już ustalili, teraz należało tylko dogadać szczegóły.
Chyba utrafił z zagraniem na odpowiedniej strunie, by namówić dziewczynę na spotkanie. Poprosił ją o pomoc tak naprawdę nie dlatego, że miał problem z prezentem dla Jul, bo naprawdę ogarnąłby sprawę, ale by mieć sensowny pretekst. Pomysł na to wpadł do jego głowy dość spontanicznie, gdzieś przy graniu "Poison", i co ważne, zabrzmiał całkiem wiarygodnie. Przy tym Kordian liczył na miękkie serce Oliwii, bo na ile się orientował, większość osób w szkole lubiła dziewczynę. Bycie miłą i uczynną pasowało mu do ogólnego obrazu, który zdążył sobie wcześniej nakreślić w głowie.
Ziewnął i przetarł dłońmi twarz. Jak zwykle po koncercie miał problem z zaśnięciem, ale nie mógł się do tego przyznać matce, bo wtedy każe mu zawiesić występowanie z zespołem przynajmniej do matury. Rannym ptaszkiem też zdecydowanie nie był, więc dzisiejsze wstawanie należało do gatunku tych najgorszych. Miał nadzieję oprzytomnieć jakoś w miarę szybko, a już zdecydowanie przed lekcją z wychowawczynią.
Najchętniej glebnąłby się znowu na łóżko i został w domu, ale udawanie chorego nie wchodziło w grę, nie w tym domu. Poza tym wtedy musiałby odwołać zakupy z Oliwią, a pojęcia nie miał, czy później dziewczyna zgodzi się równie łatwo, co na koncercie. Swoją drogą, ciekawie było obserwować, jak z początku nieco spłoszona, na koniec szalała przy scenie. Nie miał pewności, czy inne osoby świetnie się bawiły, ale ona na pewno.
Cóż, zawsze mogą pogadać o wczorajszym wieczorze, jeśli rozmowa na inne tematy wybitnie nie będzie się im kleić. Tylko najpierw musi dać jej znać, o której się spotkają. A żeby to zrobić, powinien się zastanowić, co ma do zrobienia po szkole.
Westchnął i przeniósł spojrzenie z telefonu na podręcznik od matmy. Obiecał, że zanim gdziekolwiek wyjdzie, odrobi lekcje, które nauczyciele zadadzą na nadchodzący weekend. Matka miała jakieś plany. Wkopał się, bo zapomniał o nadciągającym sprawdzianie i ogólnym powtórzeniu całego działu, czyli jakichś dwudziestu zadaniach. Do tego pewnie dojdzie coś w trakcie dnia. Nie ma szans, by wyrobił.
– Kordian, zaspałeś? – Rozmyślania przerwało mu wołanie szanownej rodzicielki.
– Nie, już zaraz idę!
Chwycił plecak leżący przy niewielkim biurku. Wrzucił do niego zeszyty i coś do pisania, a w ramach udawania pilnego ucznia dołożył też ten nieszczęsny podręcznik do matmy. Może jakimś cudem uda mu się zrobić przynajmniej część zadań w szkole.
Po chwili wahania schował telefon. Chyba nic się nie stanie, jeśli napisze do Oliwii dopiero w drodze. W końcu raczej nie spodziewała się, że będzie chciał ją wyciągnąć do sklepu w środku lekcji, więc było jeszcze trochę czasu do spotkania.
W autobusie było tłoczno i głośno, jak zwykle o tej porze. Dostrzegł ze trzy osoby ze szkoły, jeden typek z drugiej klasy skinął ju nawet lekko głową, na co odpowiedział podobnym gestem. W końcu jednak odwrócił się do okna.
Może siedemnasta? Brzmiało najsensowniej, bo powinien zdążyć zrobić coś wcześniej, a nie chciał ciągać Oliwii wieczorem po sklepach. Byłoby mu łatwiej wymyślić coś sensownego, gdyby miał choć blade pojęcie o rozkładzie dnia dziewczyny, na przykład o porze obiadowej w jej domu.
Podrapał się po szczęce w zamyśleniu i w końcu doszedł do wniosku, że zamiast narzucać godzinę spotkania, powinien po prostu z Oliwią pogadać. Dzwonić nie chciał, ale przecież chodzili do tej samej szkoły, do cholery. Niepotrzebnie komplikował całą sprawę, wystarczyło rozejrzeć się za nią na korytarzu, w końcu budynek nie był aż tak duży.
CZYTASZ
Tylko nie randka!
Novela JuvenilLetnia kuźnia talentów może być przepustką do wielkiej sławy, szczególnie dla członków takiego zespołu jak Firestarter. Jest tylko jeden problem: pieniądze. Młodzi muzycy mają kilka miesięcy na zebranie naprawdę sporej kwoty. Jeden z pomysłów, zapro...