Rozdział 19 - Powodzenia!

13 6 4
                                    

Wysyłanie tego smsa mogło okazać się największą głupotą, jaką Oliwia popełniła ostatnio, a lista wtop była długa, jeśli by się zastanowić.

Z drugiej strony panika powinna uzasadniać różne mało rozsądne działania, zaś Oliwia zdecydowanie była na skraju tejże. Nie przewidywała takiego rozwoju sytuacji, gdy szła do kina. Liczyła na to, że nie przyjdzie jako ostatnia, lecz z pewnością nie spodziewała się pojawić na miejscu jako pierwsza. Poza Krzyśkiem, rzecz jasna.

Na jej widok uśmiechnął się radośnie i od razu ruszył w jej kierunku. Zwolniła nieco, chyba podświadomie opóźniając początek rozmowy. Nie na długo.

– Cześć, wspaniale cię widzieć – rzucił chłopak.

– Ciebie też. A gdzie reszta? – zapytała, rozglądając się.

– No właśnie jest pewien problem... – zająknął się. – Pomyliłem godziny. Film zaczyna się za jakieś dwie od teraz.

Zamrugała, próbując przetrawić informację. Jeśli dobrze zrozumiała, to miała spędzić najbliższych sto lub więcej minut sam na sam z Krzyśkiem, jakby nie mógł dać jej znać wcześniej znać, by się nie spieszyła.

– Pomyliłeś? – powtórzyła.

– Tak jakby... przepraszam za to. Nie gniewaj się. W zamian możemy tu przysiąść, mają jakąś kawę czy herbatę, chyba nawet coś do przekąszenia. Ja stawiam – zastrzegł od razu. – Bo to moja wina, że przyjechałaś za wcześnie.

– To nic takiego – zapewniła, choć już poczuła narastający stres. – I naprawdę nie musimy niczego zamawiać ani nic takiego.

– No weź, daj mi się wykazać. – Uśmiechnął się. – Kupię nam coś. Posiedzimy, pogadamy, poczekamy na innych. Będzie miło.

Do momentu, w którym wyląduje na tobie jakiś płyn lub wydarzy się dowolna inna katastrofa, pomyślała Oliwia. Odpowiedziała jednak lekkim uśmiechem i skinęła głową.

– I tak nie mamy nic innego do roboty – stwierdziła, dopiero poniewczasie dochodząc do wniosku, że mogło to zabrzmieć kiepsko. Znów poczuła przypływ paniki. Na szczęście Krzysiek nie zwrócił uwagi na jej słowa.

– Chodźmy. Tam widzę wolne miejsca.

– Wiesz co, zajmij je. Ja przyjdę za chwilę. Muszę do toalety.

Nawet nie czekała na jego reakcję, tylko czmychnęła w kierunku łazienek. Przy odrobinie wsparcia od losu, drzwi się zatną i spędzi najbliższe dwie godziny w kabinie, co jakiś czas wołając o pomoc.W sumie nie byłoby to takie straszne, a już na pewno bezpieczniejsze dla Krzyśka.

Westchnęła ciężko. Przecież do tej pory niczym go nie oblała ani nie pobrudziła, więc może jakoś to będzie? Może się nie zbłaźni? Nie żeby jej jakoś szczególnie zależało, ale odmiana od dotychczasowych doświadczeń byłaby po prostu miła.

Zauważyła, że z nerwów drżą jej dłonie. Dawno tak nie miała. Nawet gdy szła na spotkanie z Aleksem, który potem okazał się Kordianem, zachowywała większy spokój. Może to przez fakt, że Krzysiek ją całkowicie zaskoczył? Mogła przyjechać razem z Leną, wtedy z pewnością dotarłyby o właściwej porze. Nie tak jak teraz. Przecież nie miała bladego pojęcia, co zrobić, by nie doprowadzić do katastrofy.

Lena! Powinna do niej zadzwonić przyjaciółka z pewnością pomoże. Szybko wybrała numer, lecz zamiast znajomego głosu usłyszała komunikat, że abonent jest obecnie poza zasięgiem. W sumie czego innego się spodziewała? Pozostanie jej powrót do Krzyśka i usilne starania, by niczego nie wywrócić, nie rozlać, nie palnąć jakiejś głupoty...

Tylko nie randka!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz