Rozdział 17 - Ale powiesz mi?

20 7 9
                                    

– Muszę go sobie wybić z głowy – oświadczyła Oliwia, rzucając się na łóżko. Sięgnęła po ulubioną poduszkę i zakryła nią twarz. Na szczęście bliźniaki były nieobecne, inaczej z pewnością nie odważyłaby się na to wyznanie.

Lena, od kilku minut słuchająca nieco chaotycznej relacji z imprezy, wykazała zdecydowanie za mało zrozumienia.

– A tak właściwie to dlaczego?

Oliwia na moment wyjrzała spod poduszki i wbiła pełne przerażenia spojrzenie w przyjaciółkę.

– Bo to Kordian Garecki. Perkusista Firestartera. Maturzysta. Jedno z największych ciach w naszej szkole. A ja... to ja.

– Mhm. Zapomniałaś dodać, że jest za stary.

– Nie no, bez przesady.

– Wiesz, że im dłuższa lista argumentów przeciw, tym większe masz szanse uwierzenia w to, że uda ci się go faktycznie wybić sobie z głowy?

Na dłuższą chwilę w pokoju zapadła cisza. Wreszcie Oliwia jęknęła i znów zakryła sobie twarz poduszką, która przytłumiła głos dziewczyny.

– To brzmiało dziwnie. Nie lepiej po prostu powiedzieć: tym większa szansa, że faktycznie... i tak dalej?

– Zawsze możesz próbować – odpowiedziała Lena. Trudno było określić, czy żartuje, czy mówi poważnie. – Możesz też po prostu zignorować fakt, że zaczął ci się podobać. W końcu powinno minąć.

Znowu zapadło milczenie. Oliwia leżała z przymkniętymi oczami, starając się wypchnąć Kordiana z głowy, ale oczywiście im bardziej próbowała, tym wyraźniej widziała go w myślach. Chyba rzeczywiście najlepszym sposobem będzie zachowywane się dalej tak, jakby nic się nie zmieniło.

Albo... wepchnęcie sobie do myśli kogoś innego.

– Słuchaj – rzuciła, gwałtownie siadając. – Chyba mam pomysł.

– Słucham, choć już się boję.

– Oj weź, przestań. Przyda się wsparcie, a nie pełna zwątpienia mina.

Lena uniosła tylko lekko brwi, nie mówiąc jednak ani słowa. Siedziała z podkulonymi nogami na krześle, które normalnie stało przy biurku, ale zostało przesunięte bliżej łóżka. Oliwia wciąż się zastanawiała, jakim cudem przyjaciółce może być wygodnie w takiej pozycji, ale najwyraźniej było. Ona sama uznawała krzesło za jeden z tych mebli, które warto wymienić przy pierwszej nadarzającej się okazji.

– Po prostu muszę się zakochać w kimś innym – oświadczyła wreszcie.

Nie miała pojęcia, jakiej reakcji może oczekiwać, lecz raczej spodziewała się czegoś więcej, niż krótkiego mruknięcia. Nie potrafiła nawet określić, czy miało oznaczać pochwałę pomysłu, czy wręcz przeciwnie.

– Aż tak kiepsko? – zaryzykowała wreszcie.

– Nie, skąd... – Lena potarła skroń. – Tylko przypomnij mi, ile razy zakochiwałaś się już na pstryknięcie palcami?

Chwila ciszy trwała wymownie długo.

– No dobra, rozumiem. Tylko co ja mam zrobić?

– Na początek proponuję przestać panikować. Podoba ci się Kordian. I spoko, pewnie nie tobie jedynej. Ale to nie znaczy od razu, że się w nim zabujałaś, tylko że uważasz go za ewentualnego kandydata do zabujania się. Nawet jeśli wygląda to podobnie. I ok, w jednym masz rację. Możesz poszukać więcej podobnych kandydatów wokół. Tylko błagam, nie że od razu się w nich musisz zakochać. Zobacz. Jeżeli moja lewa dłoń jest zerowym zainteresowaniem, a prawa wielką miłością, to one nie są położone w taki sposób – mówiąc to Lena złożyła ręce jak do modlitwy, a potem nagle rozpostarła szeroko ramiona, ledwo utrzymując równowagę i dokończyła: – tylko w taki.

Tylko nie randka!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz