PROLOG

630 11 7
                                    

Ostatni raz muskam pędzlem policzek, po czym przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze, zastanawiając się, co ja, do cholery, tu robię.
Fakt, trzy miesiące temu byłam w innej sytuacji i myślałam, że to naprawdę świetny pomysł,  ale teraz... Aktualnie sądzę, że jedynie zrobię z siebie idiotkę i żadne pieniądze nie są tego  warte.

- Tamara! - Słyszę zniecierpliwiony głos i stukot obcasów.

- Już idę - odpowiadam, gdy otwierają się drzwi.

Lilianna krzywi się na mój widok, ale po chwili odciąga jej uwagę czyjś głos w słuchawce. Za nic w świecie nie chciałabym pracować tak, jak ona... Dwanaście godzin każdego dnia, z tą przeklętą słuchawką wetkniętą w ucho i tuzinem ludzi z ciągłymi pretensjami o wszystko i nic. Wieczne pilnowanie każdego człowieka na planie, tykającego zegara bezwzględnie odliczającego minuty do kolejnego ujęcia i niedojadanie... Chyba to ostatnie wkurzałoby mnie najbardziej.

Wzdycham ciężko i podążam za nią długim na pięćdziesiąt metrów korytarzem, myśląc o pięciu kilogramach, które musiałam zgubić przed rozpoczęciem zdjęć. Dwa miesiące katowania się na siłowni, restrykcyjna dieta i poczucie bezsilności, gdy po miesiącu waga wskazała na zaledwie sześćdziesiąt jeden kilo. Dwa kilogramy – tyle udało mi się zrzucić przez cztery tygodnie męki. Dziesięć lat temu to byłoby znacznie prostsze, ale po czterdziestce każdy kilogram w dół to istny cud.

- Wchodzisz, uśmiechasz się szeroko i przedstawiasz wszystkim – instruuje mnie Lilianna. - Potem pałeczkę przejmuje Anika i po prostu staraj się za nią podążać.

- Jasne – mruczę pod nosem, nerwowo zerkając na ciężką, zieloną kotarę oddzielającą mnie od planu.

- Rozluźnij się – Lilianna głaszcze mnie po nagim ramieniu.

Mam ochotę uciec, ale wiem, że nie mogę. Podpisałam kontrakt, nie stać mnie na zapłacenie kary za jego zerwanie.
W końcu materiał przede mną rozsuwa się, więc biorę głęboki oddech i robię dokładnie to, czego się ode mnie oczekuję. Gram.

Kroczę powoli w niewygodnej sukni, uśmiecham szeroko i patrzę prosto w oczy prowadzącej reality show. Nie wiem, kto wymyślił tę nazwę, bo z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego... Każdy obecny na tym planie ma do odegrania swoją rolę i nawet jeśli jest w niej szczery, nawet jeśli z założenia chciał tu być sobą, to i tak musi w pewnym momencie udawać. Scenariusz to bezwzględny szef.

Anika uśmiecha się delikatnie, mówi coś, ale jej nie słyszę. W słuchawce wetkniętej dyskretnie w moje ucho Lilianna wciąż powtarza, że mam się rozluźnić, bo idę jak na skazanie. Staram się jakoś poprawić mój krok, ale nie jest to łatwe w tej przeklętej sukni. Czuję na sobie wzrok dwunastu młodych mężczyzn, których większość już miałam okazję poznać online poprzez ich prezentacje. Widzowie myślą, że to ja ich wybrałam spośród setek innych kandydatów, ale nic bardziej mylnego. Ani ja, ani pozostałe dwie kobiety nie miałyśmy na to wpływu. Już wtedy zaczęła się gra, budowanie takiego "świata", jaki chcą oglądać widzowie przed telewizorami. Trzy kobiety w okolicach czterdziestki, piękne i przede wszystkim doświadczone. Wiedzące, jak postępować z mężczyznami, świadome swojej wartości oraz tego, o czym marzą dziewczyny. Tak, dziewczyny. Dwunastka młodych mężczyzn, których wybrano do programu, z założenia nie potrafi obchodzić się z płcią przeciwną. To my – dojrzałe kobiety – mamy ich tego nauczyć. Każda ma pod swoimi skrzydłami czterech "losowo" wybranych kandydatów i za chwilę okaże się, którzy przypadną mi. Wiem, że to już jest ustalone, ale Lilianna nie zdradziła mi tego z premedytacją, bo uważa, że lepiej odegram zaskoczenie nie wiedząc chociaż tego. Pewnie ma rację, słaba ze mnie aktorka. Wciąż nie wiem, jakim cudem dostałam ten angaż.

- Powitajcie Tamarę! - Anika zwraca się do siedzących w równym rzędzie mężczyzn, więc podążam za jej wzrokiem.

Nagle zamieram, a mój uśmiech zamienia się w nerwowy grymas. Czuję, jak serce mi staje, a na czole pojawiają się zimne kropelki potu. Mimo to staram się dalej odgrywać swoją rolę i wykonuję polecenie Lilianny, które właśnie wydała mi przez słuchawkę. Robię krok w stronę młodych mężczyzn.
Sekundę później lecę do przodu, z przerażeniem wyciągając przed siebie ręce, żeby nie uderzyć twarzą w podłogę. Kiedy już mam jej dotknąć, ktoś mocno obejmuje mnie w talii i pociąga w górę. Mam wrażenie, że zaraz spłonę ze wstydu i jedyne, o czym jestem w stanie myśleć, to czy suknia, którą przydepnęłam nie rozdarła się centralnie na mojej pupie. Sięgam więc dłonią do pośladków i obmacuję się nerwowo w poszukiwaniu dziury.

- Może pomóc?

Gwałtownie odwracam głowę w kierunku męskiego głosu.

- Wszystko okej? - ponownie szepcze, a ja wpatruję się w niego jak idiotka.

Co on tu, do cholery, robi?! To jakiś koszmar... W kolejnej sekundzie głos w słuchawce przywołuje mnie do porządku i dociera do mnie, że to się dzieje naprawdę. Przed chwilą faktycznie zobaczyłam go siedzącego wśród uczestników programu, a teraz stoi obok mnie, wciąż podtrzymując moje drżące ciało i uśmiechając się uroczo, jakby nigdy nic.

Jeśli jeszcze kilka minut temu zastanawiałam się jak przeżyć te dwa miesiące na planie, to teraz moja sytuacja jest już jasna.
Nie przetrwam nawet do końca dnia!

Krystian... Cholerny Krystian!

Sekret Tamary     (nowość! UWAGA sceny 18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz