Rozdział 13

6.4K 403 18
                                    

Aksel

Wściekły idę za Tigiem w stronę podwórka ale jeszcze raz oglądam się za siebie by sprawdzić czy Ava mnie posłuchała i poszła do garażu. Na myśl, że ten dupek tak się do niej odzywa zalewa mnie fala wściekłości i mam ochotę iść za nim i znów mu przypierdolić. Kurwa mam ochotę udusić go gołymi rękoma. 

-Nie mam pojęcia jak to zrobisz ale musisz się uspokoić. - Lukas staje za mną i patrzy na mnie groźnie. 

Wiem, że mam w nich oparcie ale spokój może mi przynieść teraz tylko wpierdolenie komuś. Nigdy nie ukrywałem, że staję się agresywny. Zawsze miałem motor, by przewietrzyć głowę i się uspokoić. Jednak tym razem rozsadza mnie od środka i nie mam się na czym wyżyć. Po ostatniej akcji stwierdziłem, że nie będę już bił się z braćmi. Może i Tig jest większy od Cala ale i tak istnieje możliwość, że mogę mu zrobić krzywdę. 

-Gliny podjechały. - mówi Tig ale ja nie ruszam się z miejsca. Myślę o wdechach i wydechach. Spokojnych i miarowych. Każdy pali moje płuca żywym ogniem ale i tak staram się uspokoić. 

Robię krok w stronę Tiga i jednym ciosem powalam go na ziemię. 

-Kurwa. 

-Ja pierdolę. Wdech i wydech. - powtarzam jak mantrę ale to nie działa. Walczę sam ze sobą by znów nie uderzyć w cokolwiek. 

Gdy mam już po raz kolejny uderzyć Tiga czuję jak dwie ręce zaciskają się w moim pasie a palce szarpią moją bluzę. Oddycham szybko jakbym przebiegł dziesięć kilometrów ale moje ciało i tak spina się kiedy mała dłoń zaczyna gładzić mnie po piersi. 

Zaciskam pięści i ostatkiem sił odwracam się. Patrzę na drobinkę, która z dziwnym spokojem wpatruje się w moje oczy. Ze sposobu jaki mi się przygląda wiem, że się martwi i boi. 

Czy boi się mnie? 

Jej drżąca dłoń wciska się pod moją bluzę i dopiero teraz do mnie dociera, że jest w samym swetrze. Jej ciało zaczyna się trząść z zimna. Przyciągam ją bardziej do siebie i robię krok w przód zmuszając ją by się poruszyła. Każdy kolejny krok jest wyznacznikiem dla mojego oddechu. Powolny i miarowy aż docieram do bocznych drzwi garażu i otwieram je by weszła do środka. Delikatnie wciągam ją za drzwi i odklejam od siebie. 

-Wujku Aksel! -Za moimi plecami materializują się bliźniaki. -Tata Cię woła. - Kiwam im głową i ostatni raz zerkam na drobinkę, która ściąga rękawy na swoje palce. 

-Idź na górę. - mówię i odwracam się w stronę podjazdu. 

Tym razem spokojniejszy idę do Lukasa rozmawiającego z policjantami. 

-Tłumaczę wam, że moi synowie grali z nim w piłkę. Aleks tylko poszedł ją przynieść by oni nie wyszli na ulicę. 

-Panie Carter... - zaczyna jeden z mundurowych ale przestaje mówić gdy zauważa, że się pojawiam. 

-Tłumaczę, że nigdzie nie odszedł. 

-Zasady zamknięcia mówią jasno. Musi przebywać w określonym miejscu. -Patrzy to na mnie to na Lukasa aż w końcu na dwoje dzieci. -Tym razem nie wyciągniemy konsekwencji i tylko pouczymy Pana. - Zwraca się do mnie. - Jednak kolejne przekroczenie granicy terenu będzie zgłoszone a konsekwencje wyciągnięte. 

-Rozumiem. - kiwam głową. - Dzięki za wyrozumiałość. 

Staram się być miły i chyba mi wychodzi, bo po chwili odjeżdżają. Zerkam z uniesioną brwią na rodzinę Carterów w niemym pytaniu.

-Chłopcy przybiegli i zaczęli przepraszać za to, że wybili piłkę na ulicę nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. 

-Mama kazała nam to zrobić. -Obaj patrzymy na drzwi do domu. Pieprzona kwoka Niki. 

Aksel Black Riders MC#6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz