Rozdział 33

7.2K 453 24
                                    

Aksel

W klubie chłopaki chcą mnie zatłuc więc zaszywam się w warsztacie. Skąd też mam dobry widok na Avę i May. Obie siedzą w biurze, jedna nad dokumentami a druga czyta książkę. Dzieciak jest spokojny i chyba trochę bardziej wyluzowany ale to nie zmienia faktu, że nadal nie wiem co dokładnie zrobić. 

Od samego rana zastanawiam się jak podejść do sprawy i trochę wyręczyłem się Aną. Miała przejrzeć wszystkie opcje i mam nadzieję, że coś wymyśli. Ciągle nie daje mi spokoju jej dziwne zachowanie ale wiem też, że nic mi nie powie o życiu z matką. gdyby było choćby znośne nie uciekłaby przy pierwszej okazji. 

Chodzi krok w krok za Drobiną i nigdzie nie zostaje na dłużej sama. Boi się każdego mężczyzny a mnie krew zalewa na ten widok. Ma piętnaście lat do cholery. Gdyby ktoś dotknął to dziecko chyba bym urwał mu łeb. Rzucam klucz ze złości w ścianę. 

-Nie zabijaj posłańca. - Scott stoi w drzwiach z uniesionymi dłońmi.

-Czego?

-Ana coś dla Ciebie ma. -mówiąc to nie patrzy na mnie tylko na mój motor. Albo raczej to co z niego zostało po rozebraniu. Bak jest pęknięty a rama z przodu skrzywiona. Gdy go zobaczyłem nie wierzyłem, że z wypadku wyszedłem tylko ze złamaną nogą. Na dobrą sprawę powinienem skręcić kark. 

Mijam go ale ten nie rusza się z miejsca. Patrzy na coś z zaciętą miną i już mam wyjść kiedy się odzywa. 

-Nie lubimy się ale mogę go naprawić. Mam sporo części do tego modelu. - mówi i podchodzi by obejrzeć zniszczenia. 

-Jak chcesz. - rzucam by choć odrobinę zakopać topór wojenny. Ma rację nie pałamy do siebie miłością. Nie mój interes kogo wybrała Ana. Jest moją przyjaciółką. Nie lubię patrzeć jak cierpi i muszę przyznać, że on daje jej szczęście. Nikt temu nie zaprzeczy i póki tak będzie nie mam zamiaru się wpieprzać. 

Mam zbyt dużo własnych problemów by przejmować się jeszcze kimś więcej. Zamiast wyjść przez drzwi garażu, wchodzę do biura gdzie Ava zawzięcie coś klika w komputerze. Zaskoczona moim pojawieniem się unosi wzrok i marszczy nos. Robi to gdy coś jej nie pasuje. 

-Jest cicho. - nie mam pojęcia o co jej chodzi dopóki nie wskazuje głową na otwarte drzwi do garażu. -W warsztacie jest cicho. 

-Normalne. Dlaczego ma być głośno?

-Ostatnio nie dało się wytrzymać gdy drzwi były otwarte. -zerkam na pojedyncze osoby pracujące przy samochodach i przypominam sobie kiedy była tu ostatnio. 

-Zagłuszali to co działo się za ścianą. -mówię cicho pochylając się nad nią by tylko ona to usłyszała.

-Och. -zerka na May i powraca wzrokiem do mnie. Widzę jak coś ją męczy. Przełyka ciężko ślinę po czym pyta ledwo słyszalnie. - Co się z nim stało? - nie musi wymawiać jego imienia, bez tego i tak podnosi mi ciśnienie. 

-Mówiłem już, wyjechał i nie wróci. - wiem, że zrozumie. Mógłbym skłamać ale tego nie robię. Nie powiedziała mi wprost, że akceptuje też tą moją stronę. Ale jest jej świadoma. Nie było trudno pozbyć się Bena co odrobinę mnie nie zadowalało. Ava nic nie mówi tylko odwraca się z powrotem w stronę monitora. -Jesteś zła? -staram się wyczuć jej emocje ale nie mam pojęcia co teraz może kryć się w tej małej główce. 

-Nie, sama nie wiem jak się mam z tym czuć. -wzrusza ramionami. -Spędziłam z nim dziesięć lat. Chyba trochę mi szkoda tego czasu. -przyznaje na co całuję ją w czoło. 

-Idę do klubu. - mówię i odpycham się od biurka. Zerkam na dziewczynkę i zadowolony robię krok do drzwi. Wygląda lepiej w nowych ciuchach, nie jest już tak zmęczona a obecność Avy chyba też poprawiła jej nastrój. Trochę jestem wdzięczny, że nie jest jakąś pyskatą nastolatką, której nie da się znieść. -Zostajesz czy idziesz ze mną? - zaskoczona patrzy na mnie.

Aksel Black Riders MC#6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz