Rozdział 3

6.5K 393 19
                                    

-Nie wierzę, że podałeś mój adres. - Lukas kręci głową na boki a ja coraz bardziej kurczę się na swoim siedzeniu. Cholera było go przynajmniej uprzedzić. 

-Już Ci mówiłem, nie miałem gdzie się podziać a nie pozwolili by mi siedzieć w klubie. 

-Jak cholera by Ci nie pozwolili. - zerka na mnie i piorunuje mnie wzrokiem. Wiem co chodzi mu po głowie ale nie komentuję tego. Siedzę cicho bo choć się wścieka na mnie to i tak póki mu nie zawadzam to mnie nie wywali z ze swojego domu. Przynajmniej mam taką nadzieję bo to będzie cholernie trudne pół roku. 

Wraz z końcem dzisiejszej rozprawy zostałem zawieszony i tylko moje postępowanie może mnie teraz uratować od utraty pracy albo i nawet od zdegradowania do najniższej rangi sierżanta. Mam pół roku spędzić na zamknięciu i chodzić dwa razy w tygodniu na terapię. Jedno spotkanie  z psychologiem a drugie to terapia grupowa. Adwokat wnioskował o trzy miesiące zamknięcia ale sędzia stwierdził, że na chwilę obecną dostanę pół roku. Mam przez ten czas wykazać się abstynencją i poukładać sobie w głowie. Pół roku wydaje mi się szmatem czasu ale i chyba moim wybawieniem w tym momencie. 

Ostatnim warunkiem złamania umowy jest areszt. I to na kolejne pół roku. Więc w ten sposób przez kolejne sto osiemdziesiąt dwa i pół dnia muszę być pokorny jak baranek. 

-Już Ci mówiłem, że wystarczy mi jakaś prycz w garażu. Nie zauważycie, że mieszkam z wami. - mamroczę i opieram się o szybę w samochodzie. Staram się poprawić nogę przed sobą ale nie jest to łatwe tym bardziej, że musiałem wcisnąć się w swój oficjalny mundur. 

-Uważaj bo Niki się na to zgodzi. 

-Jest w ciąży i nie powinna się mną zajmować. 

-Było pomyśleć o tym wcześniej! - drze się. Chyba trafiłem w ten czuły punkt. 

Lukas jest strasznie zestresowany ostatnimi czasy a ciągłe kłopoty Niki z ciśnieniem w ciąży dokładają mu jeszcze więcej zmartwień. Od kiedy wszystko powaliło się na początku lata siedzieliśmy cicho na tyłkach i choć można by było powiedzieć, że mamy wakacje to nikt nie jest z tego zadowolony. 

Ana kręci zlecenia na boku, by choć odrobinę nas "rozerwać". Twierdzi, że nie chce byśmy wypadli z wprawy i nie zapuścili swoich leniwych tyłków. 

Lukas za to ma na głowie ciągle sprawy sądowe jak i spotkania w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), uciął sobie też parę spotkań w Agencji spraw walki z narkotykami (DEA), nawet Federalne biuro śledcze (FBI) się nami zainteresowało. Niby wszystko jest taje ale każda jedna z agencji moje naprowadzić innych na nasz trop. Powinniśmy uważać na każdym kroku.

Dlatego też moje wyskoki są wręcz nieodpowiednie. Faktycznie muszę się ogarnąć i przestać mu dokładać problemów. 

Teraz już podanie jego adresu nie wydaje mi się tak dobrym pomysłem jak parę dni temu. 

-Nie wiem jak to zrobisz ale masz być słodki jak baranek dla Niki. Masz jej słuchać nawet jak będzie chciała Cię zagłaskać jak pierdolonego futrzaka. Jeśli choć raz podniesiesz jej ciśnienie to wjebie Ci podwójnie albo może i nawet potrójnie. 

-Kiedy urodzi? - pytam przerażony. 

-Za trzy tygodnie ma termin ale może też i wcześniej. - wzdycha jakby to wszystko go pokonało. - Błagam Cię nie sprawiaj problemów. 

-Postaram się. - mamrocze i znów poprawiam się na siedzeniu. -Oznacza to, że dostanę miejsce w garażu i kawałek pryczy? - przejeżdża dłonią po swoich włosach, przez co wracają do swojego normalnego wyglądu i chyba właśnie mu jakby ulżyło. 

Aksel Black Riders MC#6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz