Otoczenie pałacu od początku wydawało się być niezwykle eleganckie i przede wszystkim zadbane. Każdy jeden kwiat wyglądał olśniewająco. Od początku wywnioskować można było, że miejsce nie należy do króla tyrana, jak większość podobnych budowli w najbliższym otoczeniu. Było to też między innymi świetne usprawiedliwienie dla zajrzenia do środka.
Ciekawość była zwyczajnie nie do wytrzymania. Co innego można było w tym przypadku zrobić? Oczywiście było to nieco ryzykowne, ponieważ z całą pewnością ktoś mieszkał w środku, o czym świadczyła ilość starań włożonych w wygląd pałacu. Gdyby był opuszczony chociażby od kilku dni, nie mógłby prezentować się tak baśniowo. Byłoby to zwyczajnie niewykonalne.
Co było stosunkowo dziwne, nikt nie zwrócił uwagi na kobietę, która weszła do środka. Nikt nie postanowił wyjść jej naprzeciw czy nawet poinformować, że nie powinna się tu znajdować. To sprawiło tylko, że Ryuni miała ochotę brnąć jeszcze dalej. Ostatecznie nie widziała, by coś złego mogło się jej stać. Zresztą, nawet gdyby coś jej zagrażało, potrafiła się obronić, chociaż w tej sytuacji próbowałaby raczej wymyślić dobrą wymówkę.
W końcu na dziedzińcu natknęła się na służącą pielęgnującą rośliny, jakie się w nim znajdowały. Szybko również pojęła, że powinna przynajmniej podjąć próbę dowiedzenia się do kogo należy to miejsce, a później może poprosić właściciela o możliwość zajęcia jednego pokoju na tę noc. Nie marzyła o niczym innym tak bardzo jak o możliwości zdjęcia brudnych szat i założenia czegoś świeższego.
- Przepraszam, do kogo należy ten pałac?
- Kim jesteś? – zapytała kobieta, czego Ryuni powinna się spodziewać, a jednak wcale tego nie przemyślała.
- Wędruję przez królestwo i szukam miejsca do schronienia się na tę noc, dlatego przyszłam. Mam nadzieję, że to nie problem.
- Zaprowadzę cię do mojej pani, porozmawiaj lepiej z nią.
Ryuni bez większego namysłu podążyła za kobietą. Co innego mogła w tym przypadku zrobić? Miała tylko nadzieję, że nie jest to kolejna pułapka, którą na nią zastawiono. Chociaż zdarzało się to ciągle, nie wiązało się to z większą ostrożnością. Jeśli już to tylko gotowość do walki była w ostatnim czasie znacznie wyższa.
Prowadząca ją służka zatrzymała się przed pewnymi drzwiami, po czym zapowiedziała przyjście gościa. Przez pergaminowe obłożenie drzwi można było zauważyć coś niezwykłego, czego Ryuni nie widziała od dłuższego czasu. Osoba znajdująca się w środku musiała ćwiczyć panowanie nad ogniem. Nie było absolutnie żadnej innej opcji. Nic innego nie byłoby w stanie dawać tyle światła w tak krótkich odstępach czasu.
To tłumaczyło także fakt, dlaczego pałac był pusty. Nikt nie powinien wiedzieć, że ktokolwiek jest zdolny do władania nad ogniem. Obecnie byłaby to prosta droga na skazanie. Nic dobrego z tego nie wynikało, chociaż Ryuni wiedziała, że to jej wcale nie zniechęci, a raczej będzie się starała uzyskać pomoc tajemniczej kobiety, która jak się dowiedziała, nazywa się Yen.
Nie musiała też czekać długo, by ją zobaczyć. Wyszła na spotkanie z nią i wtedy dopiero Ryuni mogła się przyjrzeć jej rysom twarzy. Od razu się zdziwiła. Yen wyglądała dostojnie, ale też jakby była od niej znacznie młodsza, w pewien sposób przypominała też lisa, co było stosunkowo rzadkie nawet wśród osób władających ogniem. Co do tego, nie ukrywała tej umiejętności zbyt szczególnie. Nosiła czerwone szaty, podobnie jak usta.
Mimo stylizowania na osobę dość dominującą, nie wydawała się taka być. Wydawała się...
Ryujin powinna się spodziewać, że z momentem dotarcia do opisu charakteru, nic nie będzie już szło tak prosto. W końcu nie skończyła tworzyć profilów postaci, a właściwie, tego jednego profilu. Z jakiegoś powodu kompletnie nie potrafiła sobie poradzić z postacią Yen. Nie potrafiła zbudować odpowiedniej osobowości dla niej, choć wygląd miała w głowie już od dłuższego czasu.
CZYTASZ
My inspiration || Ryuji
FanfictionRyujin jest pisarką, która napotkała na ogromny problem w tworzeniu swojej nowej książki. Spotyka jednak Yeji, która bardzo szybko staje się jej inspiracją.