Rozdział IV

29 5 0
                                    

Ryuni przez kilka ostatnich dni pracowała nad czymś, o czym nie mówiła nikomu. Nawet nie odważyła się wspomnieć o tym Yen. Nie było to jednak spowodowane tym, że ten uczynek miał być czymś strasznym, a raczej zwyczajnie nie wiedziała, czy to, co robi przyniesie jakiekolwiek skutki. Nie miała najmniejszej pewności czy jej się to uda, więc wolała zachować to w tajemnicy.

Zresztą, po chwili namysłu, gdyby powiedziała o tym niewłaściwym osobom, Yen pewnie zostałaby już wytropiona jako osoba władająca ogniem. Do tego przecież nie mogła dopuścić, wiedziała, jak bardzo w tej chwili potrzebuje dziewczyny. Bez niej nie mogła liczyć na zrealizowanie większości swoich planów. Na to z kolei nie mogła pozwolić, chcąc mieć wpływ na losy królestwa. Wpływ, którego brak miał szansę doprowadzić do jego upadku.

Ryuni pracowała bowiem nad pewnym rodzajem broni, która była znana z tego, że jej obsługa była wręcz niemożliwa bez umiejętności panowania nad ogniem. Można było próbować to zastąpić prochem strzelniczym, lecz wtedy nie można było mieć takiej kontroli nad wylatującymi z niej igłami. Nie dość, że brakowałoby wtedy kontroli to na pewno nie dałoby się osiągnąć takiej siły.

Jeśli nad wyrzutnią władała osoba wprawna, była w stanie sprawić, by igła przeszła nawet przez mur. Problem był jedynie taki, że Ryuni przecież nie władała ogniem, stąd nie miała nawet jak sprawdzić czy jej konstrukcja aby na pewno działa. Tak czy siak cudem było, że dała radę jakkolwiek ją złożyć z pamięci.

Obecnie przecież posiadanie nawet planu budowy czegoś takiego mogło grozić torturami o ile nie karą śmierci. Dziewczyna potrafiła to wykonać tylko dlatego, że jako dziecko pracowała w sklepie z bronią prowadzonym przez jej ojca. Ten nauczył ją składać kilka najbardziej popularnych modeli, by w razie jego nieobecności mogła szybko je złożyć i sprzedać klientom.

Teraz ta umiejętność okazała się być niezwykle przydatna. Mogła ją użyć nawet w obecnych czasach, chociaż zdobycie odpowiednich części wcale nie było tak proste. Część z ich wymagała ponadto samodzielnego wykucia, bo nie występowała w żadnej innej broni, która dla odmiany wciąż była legalna. Poza tym należało upewnić się by wszystkie materiały miały niezwykle wysoką temperaturę topnienia.

Jakby nie patrzeć, Ryuni nie wiedziała czy Yen potrafi się posługiwać swoimi mocami na tyle, żeby panować nad temperaturą ognia. Przecież pewnie nawet nie miała swoich mocy za czasów, gdy jeszcze kultywowanie ich było legalne. Nikt pewnie nie mógł jej tego nauczyć, może oprócz jej rodziny, chociaż patrząc na miejsce zamieszkania, ci pewnie byli dość znani, a Yen mogła żyć tylko dlatego, że sfałszowali to, że nie odziedziczyła po nich żadnych mocy.

Prawdę mówiąc, jeżeli rzeczywiście miała tyle lat, ile wcześniej już mówiła, w momencie zmiany zasad, powinna już rozwinąć swoje moce. Mógł ją uratować fakt, rozwinięcia ich stosunkowo późno. Dzięki temu prawdopodobnie nie musieli nawet kłamać, bo byli przekonani, że ich córka nie ma szans na odziedziczenie władania nad ogniem tak późno.

Niemniej jednak, Ryuni nie dałaby sobie uciąć za to ręki, nie odważyła się pytać o przeszłość swojej towarzyszki w obawie wprowadzenia ją w zakłopotanie. Teraz mogła się tylko domyślać, co takiego było prawdą, a co raczej nie miało szans się wydarzyć. W każdym razie broń konstruowała uważnie, z wyraźną myślą o Yen, która pewnie nie miała wprawy w posługiwaniu się nią.

Ogólnie z tego, co zauważyła, nie miała wprawy w walce. Nie miała faktycznie jak ją zdobyć. Przecież nie miała z kim się pojedynkować. Niemniej, dlatego właśnie coś do samoobrony, co może poważnie skrzywdzić przeciwnika przy małym wysiłku, może jej się przydać. Ryuni nie mogła przecież ciągle się nią opiekować i wyciągać z tarapatów, gdyby nawet chciała.

My inspiration || RyujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz